Brendan Fraser miażdży Złote Globy. Nadal nie doczekał się przeprosin
Brendan Fraser był nominowany do Złotych Globów za fenomenalną rolę w "Wielorybie". Aktor nie zjawił się jednak na gali, a w najnowszym wywiadzie wyznał, że wcale nie dbał o tę nagrodę. Cały czas ma bowiem żal do organizacji za aferę z molestowaniem seksualnym, której był ofiarą. I nikt nie poniósł konsekwencji.
Brendan Fraser w programie Howarda Sterna pogratulował Austinowi Butlerowi, który zdobył Złoty Glob za główną rolę w "Elvisie". Fraser był nominowany w tej samej kategorii za "Wieloryba", ale celowo nie pojawił się na gali. - Oni mnie potrzebowali, ale ja ich nie. Ponieważ [ta nagroda] nie miałaby dla mnie znaczenia - wyznał aktor.
- Zastanawiałem się, czy to cyniczna nominacja. Nie mogłem być do końca pewny z powodu mojej historii z nimi - mówił Fraser, nawiązując do skandalu z byłym szefem HFPA (Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej), które wręcza Złote Globy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że Brendan Fraser oskarżył w 2018 r. (na fali #MeToo) Philipa Berka. Ówczesny prezes HFPA miał w 2003 r. złapać Frasera za genitalia. Aktor nie zareagował tak, jakby Berk sobie tego życzył. Po tym zajściu Fraser miał trafić na czarną listę, a jego kariera wyraźnie zwolniła.
- Nic by to dla mnie nie znaczyło, nie chcę tego - powiedział o Złotych Globach Fraser, który ma żal do HFPA, że nie wyciągnięto żadnych wniosków ani konsekwencji w stosunku do Berka (przeszedł na emeryturę w 2021 r.). I ponoć nie tylko on ciągle czeka na "efekty reform" w organizacji przyznającej Złote Globy.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o prawdopodobnie najlepszym serialu 2023 roku (sic!), załamujemy ręce nad Złotymi Malinami i nominacjami do Oscarów, a także przeżywamy rozstanie Shakiry i Gerarda Pique. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.