Brian Cox: od Hannibala Lectera po „Autopsję Jane Doe”
Sir Anthony Hopkins nie był pierwszym odtwórcą Hannibala Lectera. Pięć lat przed „Milczeniem owiec” za adaptację książki Thomasa Harrisa wziął się zaczynający kinową karierę Michael Mann. W rolę Lectera wcielił się nieznany w Hollywood, ale doświadczony w teatrze i telewizji, Brian Cox. To właśnie ta rola otworzyła mu drzwi do wielkiego świata filmu, a entuzjastyczne recenzje popchnęły go wprost w ręce producentów.
"Manhunter" z 1986 roku to pierwsza filmowa adaptacja "Czerwonego Smoka" Thomasa Harrisa, a jednocześnie trzeci film w dorobku Michaela Manna. Bohaterem jest profiler Will Graham, który prosi psychopatycznego kanibala odsiadującego wyrok o pomoc w schwytaniu mordercy ochrzczonego przez media Zębową Wróżką. Neurotycznego policjanta zagrał William Petersen, z kolei w Hannibala Lectera, a właściwe Lecktora, jak określany był w scenariuszu, wcielił się wspomniany Brian Cox.
*- W "Manhunterze" są widoczne wszelkie wyznaczniki autorskiego stylu reżysera "Policjantów z Miami". Z ekranu bije niepokojący mrok i melancholia, potęgowane przez długie ujęcia, eksperymentowanie ze światłem, elektroniczną ścieżkę dźwiękową oraz neonowe kolory, które na lata stały się znakiem rozpoznawczym Manna. Co do samego Coksa, to można spotkać się z opiniami, że dzięki ograniczonej ekspresji i brytyjskiemu akcentowi udało mi się znaczenie lepiej wcielić w Lectera niż Hopkinsowi *- tłumaczy Grzegorz Kłos z WP.
Co ciekawe, kiedy Anthony Hopkins kręcił „Milczenie owiec”, Cox przejął po nim rolę Króla Leara w Royal National Theater. Najprawdopodobniej za sprawą tego, że obaj aktorzy mieli tego samego agenta. Po roli w dramacie Shakespeara, na początku lat 90. Cox wrócił do amerykańskiego kina, które zawsze było jego pasją. W pierwszym roku swojej obecności w USA wygrał castingi do aż czterech dużych produkcji. Były to „Długi pocałunek na dobranoc”, „Nieuchwytny”, „W akcie desperacji” oraz „Reakcja łańcuchowa”. Od tego momentu Brian Cox stał się jednym z najbardziej wszechstronnych aktorów kina gatunkowego. Tak samo świetnie sprawdza się w filmach historycznych („Braveheart – Waleczne serce” i „Rob Roy”), akcji (dwie części przygód Jasona Bourne’a) czy horrorach („The Ring”).
Aktor powróci do kina grozy w „Autopsji Jane Doe” już 13 stycznia.
„Autopsja Jane Doe” rozpoczyna się od znalezienia na odludziu ciała pięknej dziewczyny. Wszystko wskazuje na to, że ofiara nie zmarła śmiercią naturalną. Dwaj patolodzy sądowi – ojciec (Brian Cox) i syn – muszą w ciągu jednej nocy ustalić przyczynę zgonu.To najlepsi specjaliści w mieście, pokładający bezgraniczną wiarę w siłę ludzkiego rozumu. Pracują metodycznie i spokojnie, odrzucając tropy, których nie da się wyjaśnić naukowo. Wkrótce jednak zmuszeni będą zweryfikować wszystkie swoje przekonania. Gdy zaczną pojmować sens prawdy, na której trop wpadli, będzie już za późno na odwrót. A nic, z czym się dotąd zetknęli, nie przygotowało ich na konfrontację z tak niepojętym koszmarem.
Według naszego recenzenta, Kuby Armaty, „Autopsja Jane Doe” to film, który robi wrażenie każdym elementem filmowego rzemiosła:
- Od bardzo solidnego scenariusza, przez intrygujące, a niełatwe przecież do zrealizowanie zdjęcia, po aktorskie kreacje (pełna recenzja tutaj).