Broni Beaty Fudalej i uderza m.in. w Dawida Ogrodnika i media. "Fantazja i pogoń za newsem nie ma granic i zahamowań"
Krystyna Janda opublikowała wpis Tadeusza Chudeckiego, który odniósł się do "filmówka gate". Aktor bagatelizuje sprawę, poddaje w wątpliwość oskarżenia studentek i studentów oraz solidaryzuje się z Beatą Fudalej, której jedna z młodych aktorek zarzuca m.in. "uderzenie z główki".
Na Facebooku Krystyny Jandy pojawił się obszerny wpis. Jego autorem jest oznaczony przez aktorkę i dyrektorkę Polonii i Och-Teatru Tadeusz Chudecki. To współpracujący ze stołecznymi scenami aktor, znanych z takich filmów i seriali, jak "C.K. Dezerterzy", "Klan" czy "M jak miłość".
Chudecki ubolewa, że dyskusja o mobbingu na uczelniach aktorskich przeniosła się do sieci, a o kolejnych zarzutach piszą media.
"Przerażony jestem tym, jak media i portale społecznościowe przyjęły na siebie wydawanie wyroków w wielu sprawach. Ostatnio szaleje w nich temat mobbingu w szkołach teatralnych przy kształceniu aktorów. Choć mam na ten temat swoje zdanie, nie będę się wypowiadał w sprawie konkretnych przypadków, bo o każdym z nich trzeba mieć pełną, a nie jednostronną wiedzę" – pisze Chudecki.
Aktor bagatelizuje zarzuty absolwentów łódzkiej filmówki i krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, tłumacząc, że w ciągu swojej 40-letniej kariery "nie przypomina sobie" skandalicznych metod, o których piszą aktorki i aktorzy.
"[…] chociaż Łomnicki czasami lubił sobie pokrzyczeć na studenta i dopingował go swoim głosem, ale gdy był zadowolony z rezultatu, nagradzał szerokim uśmiechem dobrze wykonaną pracę. Przynosiło to ulgę, a czasami nawet dawało poczucie satysfakcji. Na szermierce czy judo trzeba było się wykrzyczeć, a na piosence sięgać po wysokie C. Te sposoby pokazywały, czy adept sztuki ma temperament, wyobraźnię i czy nadaje się do zawodu. Potem już w pracy zawodowej zdarzały się przypadki bardzo miłej czy mniej miłej współpracy z reżyserami, ale nigdy nie przekraczały one dozwolonych norm. Gdyby tak się stało, nie pozwoliłabym sobie na takie traktowanie i zapewne zrezygnował z pracy" - kontynuuje Chudecki.
Aktor stanął też w obronie z Beaty Fudalej, sugerując, że poważne zarzuty pod jej adresem są wyssane z palca.
"[…] wysoce niestosowne wydaje mi się, wydawanie medialnych sądów, na podstawie których orzekane są społeczne wyroki. Ludzie o mało ciekawym życiu lubią czytać w tabloidach i na forach, kto z artystów się upił i niestosownie zachował, ukradł batonik w sklepie czy kogoś publicznie wyzwał. […] Fantazja i pogoń za ciekawym newsem nie ma granic i zahamowań. Moim zdaniem tak ma się sprawa z Beata Fudalej" – twierdzi Chudecki.
"Beatę znam od dawna. Jest wspaniałą aktorką i moją rówieśniczką. Nigdy mnie nie uczyła, ale wierzę, że jest wspaniałym pedagogiem. Widziałem, jak pracuje, jak prowadzi warsztaty i przede wszystkim, jaką sama jest Artystką. Ktoś, kto wymaga, czasami musi być surowy i robić wrażenie okrutnego. Ważne, aby praca twórcza i sposób jej wykonywania odnosiła się do sprawy, a nie do człowieka" – podkreśla aktor.
Jednocześnie Chudecki uderzył w jedną z aktorek, która oskarżyła byłą wykładowczynię krakowskiej szkoły o niewłaściwe zachowanie.
"Akurat tak się stało, że ostatnio miałem sposobność uczestniczyć w próbach z tą robiącą coraz większą karierę skądinąd utalentowaną aktorką. Przed premierą doprowadziła do takiej sytuacji, że została z niej usunięta, a premiera i kilkumiesięczna praca kolegów byłaby przez nią prawie zmarnowana. Z takim brakiem profesjonalizmu i zachowaniem spotkałem się chyba pierwszy raz w moim życiu zawodowym. Dzisiaj czytam, jak ta koleżanka staje się wyrocznią i wypowiada druzgocące opinie na temat swojej byłej profesor!" – nie kryje wzburzenia Chudecki.
Aktor odniósł się też do wpisu Dawida Ogrodnika, który napisał, że Fudalej źle traktowała jego rówieśników.
"Mówi co prawda, że nic złego go od niej nie spotykało, ale wielu jego kolegów tak. Można kogoś walnąć, to dlaczego nie skorzystać! Zwłaszcza, jak się jest "na fali" i media będą cytować moje słowa" – ciągnie Chudecki.
"Napisałem cały ten wywód, dlatego, że mam poczucie, że takie 'sądy kapturowe' mogą zabić niejednego człowieka i trzeba być bardzo ostrożnym w ich wydawaniu. Nie dawajmy sobie przyzwolenia na publiczne osądzanie ludzi. Tym bardziej że wiarygodność i uczciwość dowodów jest często niejasna i podejrzana. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. A osadzanie ludzi pozostawicie sądom. Oby one były bezstronne. Wiem, co obecnie przeżywa zaszczuta przez 'wolne media' Beata" - dodaje.
Swój wpis Tadeusz Chudecki zakończył odezwą do swojej koleżanki:
"Beatko, nie daj się! Kocham cię i zapewniam, że wiele jest osób, które cię szanują i bardzo cenią!".