Catherine Zeta-Jones: Ludzie biorą ją za Hiszpankę
24.09.2015 | aktual.: 22.03.2017 17:23
Tegoroczny wrzesień stworzył dla hollywoodzkiej pary możliwość podwójnego świętowania – Catherine Zeta-Jones obchodziła 46 urodziny, a jej mąż, Michael Douglas, 71.
Tegoroczny wrzesień stworzył dla hollywoodzkiej pary możliwość podwójnego świętowania – Catherine Zeta-Jones obchodziła 46 urodziny, a jej mąż, Michael Douglas, 71. Ta różnica wieku w niczym im, jak widać, nie przeszkadza; od 15 lat uchodzą za wzorowe małżeństwo i nawet ostatni kryzys, po którym wieszczono rychły rozwód, udało im się błyskawicznie zażegnać.
Zeta-Jones wciąż uchodzi za jedną z najpiękniejszych aktorek, choć ona sama skromnie przyznaje, że już od dawna wygląd stał się dla niej kwestią drugorzędną. Nade wszystko ceni sobie spokojne życie rodzinne i, po ostatnich przejściach, zdrowie. Nie jest zadowolona, że informacja o jej chorobie przedostała się do prasy, ale cierpliwie odpowiada na pytania dziennikarzy. I stale ją bawi, gdy ludzie po seansie „Maski Zorro” biorą ją za Hiszpankę, bo przecież jest rodowitą Walijką...
Nie ma jak w Walii
- Wychowywałam się w małej, katolickiej wiosce rybackiej na wybrzeżu Walii – opowiadała o swoim dzieciństwie. - Ludzie stamtąd mają zupełnie inne nastawienie do życia niż ci w Hollywood.
Małej Zecie-Jones marzyła się jednak wielka kariera; jako 4-latka zaczęła pobierać lekcje tańca. Jako nastolatka rzuciła szkołę. Przekonana, że może zostać wielką gwiazdą, wyruszyła na podbój Londynu. Wówczas chyba nikt się nie spodziewał, że mała pyzata dziewczynka kilka lat później zostanie okrzyknięta jedną z najpiękniejszych osób świata i to na łamach prestiżowego magazynu People. Teraz, jako światowej sławy aktorka, wciąż jednak chętnie wraca w rodzinne strony, gdzie traktowana jest „zupełnie normalnie”.
W Walii jest cudownie. Idę do pubu i spotykam mnóstwo znajomych z dawnych lat. Wszyscy pytają: „Co robisz?”. Więc odpowiadam: „Och, robię taki film z Antonio Banderasem i Anthonym Hopkinsem”. A oni na to: „O, fajnie”. I tyle – zachwycała się.
Droga do sławy
Branża była dla niej łaskawa – jako 15-latka dostała angaż w musicalu „The Pajama Game”, dwa lata później, już na londyńskim West End, pojawiła się w „42nd Street”. Po niewielkich ekranowych epizodach dostała większą rolę w serialu „The Darling Buds of May” i powolutku pięła się po kolejnych szczeblach kariery.
Zagrała tytułową „Katarzynę Wielką” w telewizyjnej produkcji z 1995 roku, a rok później, u boku Billy'ego Zane'a pojawiła się w „Fantomie” i w „Titanicu” Roberta Liebermana. Prawdziwa sława miała jednak dopiero nadejść.
''Chcę być ojcem twoich dzieci''
Jej nazwisko stało się rozpoznawalne dzięki „Masce Zorro” Martina Campbella z 1998 roku, a sama aktorka do tej pory darzy film niesłabnącą sympatią.
- Po „Masce Zorro” ludzie przez lata mówili do mnie po hiszpańsku – śmiała się. Rok 1998 był dla niej ważny również z innego powodu. To wtedy, na festiwalu filmowym, spotkała Michaela Douglasa. Gwiazdor był zachwycony swoją młodszą koleżanką i podobno szybko jej obwieścił: - Chcę być ojcem twoich dzieci.
- Zakochałam się w moim mężu od pierwszego wejrzenia – dodawała ona.
''Michael Douglas, miłość mojego życia''
Para zaręczyła się 31 grudnia 1999 roku. W sierpniu 2000 roku na świat przyszedł ich syn Dylan, a kilka miesięcy później (kiedy aktorowi udało się doprowadzić do końca sprawę rozwodową ze swoją pierwszą żoną, Diandrą Luker) Zeta-Jones i Douglas wzięli ślub. W 2003 urodziło im się drugie dziecko, córka Carys Zeta.
Miałam ogromne szczęście, że spotkałam Michaela – mówiła potem aktorka. - Nie „Michaela Douglasa, aktora i producenta z Oscarami w szafce”, ale „Michaela Douglasa, miłość mojego życia”.
Problemy w raju
Ale i w ich idealnym pożyciu pojawiły się problemy. W 2010 roku u Douglasa wykryto nowotwór. Zeta-Jones wiernie trwała u boku męża, wspierając go w trudnych chwilach. Zaraz potem do prasy trafiła informacja, że aktorka zmaga się z chorobą afektywną dwubiegunową.
- Mam już dość rozmów na ten temat – irytowała się potem. - Nigdy nie chciałam, by to dostało się do wiadomości publicznej.
W sierpniu 2013 dziennikarze donieśli, że małżeństwo hollywoodzkiej pary chyli się ku upadkowi. Zeta-Jones i Douglas zamieszkali osobno i podobno zaczęli rozmawiać o rozwodzie.
Potrzebują trochę samotności, by popracować nad swoim związkiem – mówiła ich rzeczniczka.
Wojna państwa Douglas
Wygląda na to, że Zecie-Jones wreszcie zaczęło się układać. Douglas zwalczył nowotwór, a ona, dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół, stawia czoła swojej chorobie. Udało jej się też najwyraźniej rozwiązać sercowe problemy – małżonkowie znów zamieszkali razem i wydaje się, że ich związek został naprawiony.
Również przyszłość zawodowa aktorki zapowiada się bardzo obiecująco. Ostatnio mogliśmy ją oglądać w drugoplanowych rolach, ale już w przyszłym roku wcieli się w Griseldę Bianco, „matkę chrzestną” kokainowej mafii z Miami, której poświęcony zostanie film „The Godmather”. Poza tym aktorce marzy się pewien remake...
- Uwielbiam „Wojnę państwa Rose”, zwłaszcza ze względu na mojego męża. Często mówię, że świetnym pomysłem byłby remake z nami w roli głównej – mówiła w jednym z wywiadów. Może ktoś w Hollywood usłyszy jej słowa?
(sm/mn)