Ciążowy zawrót głowy
Komedia Kirka Jonesa nie jest może najlepszym ciążowym przewodnikiem dla kobiet przy nadziei, ale całkiem dobrze przygotowuje przyszłe, acz nieuświadomione jeszcze mamy do zmian, jakie w ich życiu nastąpią. Filmu nie należy oczywiście traktować serio – to ciepłe, trochę rozgotowane kluchy, pichcone w kotle z lekkostrawnymi hollywoodzkimi przypowieściami, jakich pełno wokół. Będą więc – jak to w ciąży - wymioty, bóle i wrzaski, ale co by się nie działo, wszystko skończy sie dobrze.
Fabuła rozpisana zostaje pomiędzy kilka par, które – w takich czy innych okolicznościach – spodziewają się dziecka. I to właśnie mamy ze swoimi ciążowymi dylematami są tu tymi ważniejszymi połówkami. A ile kobiet, Tyler różnych przeciwności losu do zwalczenia.
Film nie ma centralnej postaci. Cameron Diaz gra telewizyjną gwiazdę, która będzie próbowała ocalić swój związek, Jennifer Lopez fotografkę zmagająca się z adopcją, a Elizabeth Banks właścicielkę sklepu z asortymentem dla ciężarnych, której autorytet zostanie wystawiony na ciężką próbę. Są tu także Anna Kendrick w niechcianej ciąży z niepoprawnym kobieciarzem i Brooklyn Decker w roli młodziutkiej żony bogatego sportowca, która – dla odmiany – ma wszystko, czego potrzebuje.
Film Jonesa, co nie jest niespodzianką, idealizuje każdy z tych problemów, znajdując dla nich proste, czasami niedostępne przeciętnym widzom, rozwiązania. Przykładowo, o finanse niemal w ogóle się tu nie pyta – każdą z par stać na eleganckie mieszkanie w atrakcyjnej części miasta, a wszelkie problemy są tylko przejściowe i ledwo odczuwalne.
Jeśli jednak włożyć praktyczno-realistyczne aspekty filmu między bajki, okazuje się on całkiem znośną, dobrze odegraną komedią romantyczną. Jones dobrze zdaje sobie sprawę z przetasowań, jakie nastąpiły na rynku amerykańskiej komedii, dlatego akcenty humorystyczne przenosi z nieco już wytartych gwiazd na barwny, zaczerpnięty po części z "Druhen", drugi plan (są tu m.in. Ben Falcone i Rebel Wilson). Prawdziwą gwiazdą okazuje się jednak Elizabeth Banks – perypetie jej bezpretensjonalnej, urokliwej bohaterki naprawdę pozwalają uwierzyć, że ciąża – jak bardzo wycieńczająca i nieznośna by nie była - to małe piwo. Przynajmniej na chwilę.