Coś więcej niż bajka
Twórcy animacji prześcigają się w pomysłach, jak nakręcić dla najmłodszych film interesujący, piękny, zabawny i do tego mądry. Niestety, wielu z nich ma problem z właściwym rozłożeniem akcentów, przez co często z kina dzieciaki wychodzą z mętlikiem w głowie, bo nie zrozumiały zbyt dużej ilości żartów skierowanych tylko do dorosłych, a ich rodzice – znudzeni, bo film okazał się kolorowym bełkotem bez pomysłu. Takich obaw całkowicie możecie się wyzbyć, wybierając się na *„Lorax”. Ta animacja spełnia wszystkie pokładane w niej nadzieje.*
04.10.2005 13:11
Młody chłopiec Ted mieszka wraz z mamą i nieco szaloną babcią w uroczej miejscowości Chciakowo. Skąd ta nazwa? Otóż tu wszyscy mają to, czego tylko mogliby chcieć. Ulice i parki są czyściutkie, wybetonowane, nie trzeba kosić trawników, przycinać żywopłotów ani grabić liści, bo naturalne rośliny zostały już dawno zastąpione przez swoje gumowe odpowiedniki. Każdy tu ma samochód albo i dwa, żyje im się więc wygodnie. Za problem co prawda można byłoby uznać fakt, że dzieci po kąpieli w rzeczce odrobinę świecą, a czyste powietrze zaczyna być sprzedawane w butelkach, ale tak przecież było zawsze. A może jednak nie zawsze?
Ted skrycie podkochuje się w swojej koleżance Audrey, a ta marzy, żeby kiedyś zobaczyć prawdziwe drzewa, o istnieniu których zdarzyło jej się słyszeć. Ted postanawia je dla niej zdobyć. W tym celu, za namową babci, chłopiec wybiera się poza pilnie strzeżone granice miasta, aby poznać starego Once-Lera i jego historię, w jaki sposób wszystkie rośliny i zwierzęta zniknęły lata temu z okolic Chciakowa.
Opowieść Once-Lera o jego młodzieńczym pragnieniu odniesienia sukcesu za wszelką cenę wciąga niczym najlepsza powieść przygodowa. Pierwszy warunek dobrej animacji (ciekawa fabuła) jest więc spełniony. A pozostałe? „Lorax” jest bez wątpienia filmem przepięknym – bajeczne krajobrazy wyczarowane przez genialnych grafików (musicie zobaczyć te futrzaste drzewa!) wprost zachwycają, tak w wersji 3D, jak i w dwóch wymiarach. Nie brakuje w nim także sporej dawki humoru, której dostarczają zabawne dialogi i bohaterowie – przede wszystkim ci zwierzęcy: kapitalne złote rybki i cały zastęp pociesznych niedźwiadków. Ci, którzy ze współczesną animacją są za pan brat, zwrócą z pewnością także uwagę na rewelacyjną mimikę rysunkowych postaci, która jest kolejnym elementem wywołującym głośny śmiech widzów, niezależnie od ich wieku.
Przede wszystkim jednak „Lorax” jest „o czymś” - przypomina dzieciakom, jak ważna w naszym życiu jest przyroda i jak katastrofalne mogą być skutki bezsensownego jej niszczenia. Nieco starsi z kolei zauważą w tej historii mechanizmy dochodzenia do władzy niemal absolutnej, uzależnienia od pozornego dobrobytu i sposobu zniewolenia umysłów całego (inteligentnego w końcu) społeczeństwa. W tym kontekście hasło wygłaszane przez tytułowego Loraxa – „Jeśli tacy jak ty nie zaczną się przejmować, nigdy nic się nie zmieni” – nabiera głębszego znaczenia.
Przypominam sobie, że ostatni raz równie zauroczona animacją, stworzoną specjalnie z myślą o najmłodszych widzach, byłam po obejrzeniu „Hop”. Nic dziwnego. Oba filmy pochodzą z tego samego studia – Illumination Entertainment – podobnie jak wcześniejsze, świetnie przyjęte „Jak ukraść Księżyc”. Trzymam kciuki za to młode studio, aby nadal szło dokładnie w tym samym kierunku.