Dlaczego tylko polski prezydent nie może oglądać zgrabnych pup?
Niewiele jest pup, które choć nie należą do naszych partnerów czy partnerek, to i tak regularnie je widujemy nawet o to nie prosząc. W gronie zgrabnych czterech literek, które Polacy znają już niemal na pamięć, z pewnością jest tyłek Dody.
28.11.2016 09:17
Wokalistka od blisko 15 lat raczy nas swoim ciałem w skąpych kreacjach, w przeszłości nie stroniąc też od całkiem rozebranych sesji zdjęciowych. Złośliwi zarzucają jej nawet, że epatowanie ciałem stało się już w tym konkretnym przypadku nudne. Mijający tydzień znów jednak wyprowadził powątpiewających w magnetyczne przyciąganie pupy Rabczewskiej z błędu. Kształtne pośladki wokalistki podczas gali "Super Expressu" ujrzał bowiem prezydent Andrzej Duda. Zapewne nie po raz pierwszy w ogóle, ale w końcu na żywo. Oburzyli się wszyscy, od prawa do lewa.
Plotka głosi, że BOR przygotowuje już specjalne procedury, które pozwoliłyby w takich wypadkach zasłaniać prezydentowi oczy, bo wiadomo przecież, że wraz z przyjęciem zaszczytnej funkcji głowy państwa, 44-letni Andrzej Duda nie może być narażony na takie widoki. Co innego jego koledzy i koleżanki ze świata wielkiej polityki, choćby zza Oceanu. Niedoszła prezydent Stanów Zjednoczonych, Hilary Clinton, na kilka tygodni przed wyborami, podziwiała słynną pupę Jennifer Lopez podczas specjalnego koncertu na cześć kandydatki na sprawowanie najwyższego urzędu w kraju, który jest przecież kolebką show-biznesu. *Latynoska piosenkarka, w przeciwieństwie do Dody, nie pofatygowała się nawet o zarzucenie na tyłek koronki, a mocno gimnastyczna choreografia nie pozostawiała złudzeń, że Clinton poznała ją z jej najlepszej strony. *
Andrzej Duda nie mógłby też zapewne wybrać się na koncert Beyonce, ulubienicy Baracka Obamy, którą można zobaczyć nie tylko w poczciwie zakrywających dekolt sukniach, ale i odważnie wyciętych lateksowych wdziankach. Mało tego, w tekstach swoich piosenek nie stroni od wulgaryzmów, a mimo to, prezydent Stanów Zjednoczonych zaprasza ją do Białego Domu, a jego żona regularnie gości na koncertach pani Knowles-Carter i to, o zgrozo, w towarzystwie młodziutkich córek. Ależ degrengolada!
Z kolei o takich rozrywkach, w jakich brał udział książę Karol, prezydent Duda może już całkiem zapomnieć. Pod koniec lat 90-tych brytyjski monarcha bywał regularnym gościem na wielkich medialnych wydarzenia ze świata show-biznesu. Swoją obecnością zaszczycił nawet premierę filmu o przygodach najsłynniejszego girlsbandu wszech czasów czyli Spice Girls. *Piątka seksownych dziewczyn przywitała księcia w strojach, które nie pozostawiały wiele wyobraźni, a rudowłosa Geri Halliwell pozwoliła sobie nawet na uszczypnięcie kandydata do tronu w tyłek! *Jak widać, brytyjska flegma potrafi mieć wiele odcieni, ale nikt osławionej Ginger Spice do odpowiedzialności pociągać wówczas nie chciał.
Wypada mieć tylko nadzieję, że pan prezydent Andrzej Duda w wolnych chwilach nie ceni sobie rozrywki w postaci np. seansów "Tańca z gwiazdami", bo i tam odziana w skąpe majtki pupa może napędzić obrońcom jego majestatu sporego stracha. A tak zupełnie poważnie, ta cała afera pośladkowa, pokazuje tylko, jak mocno mamy spięte tyłki jako społeczeństwo. Nie musimy ich pokazywać, wystarczy, że trochę je rozluźnimy i damy spokój - i Dudzie, i Dodzie. W końcu "różni ich tylko jedna literka"...