Doskonale zrealizowana klasyczna tragedia
Klasyczna adaptacja Szekspirowskiego "Kupca weneckiego", czyli najbardziej kontrowersyjnej sztuki Brytyjczyka, bo posądzanej o treści antysemickie.
04.12.2006 18:08
Żyd (w tej roli Al Pacino) jest tutaj lichwiarzem, i to lichwiarzem chciwym, okrutnym i mściwym, który może i honor ma, ale już skrupułów mu brakuje. Shylock - bo tak ów Żyd się nazywa - pożycza pieniądze Antoniowi (Jeremy Irons)
i spisuje rewers na funt ciała swojego dłużnika. Chce upokorzyć weneckiego arystokratę, ale nie wiadomo, czy w finale to nie on zostanie upokorzony.
Największą zaletą filmu są dialogi, ale to nie jest żadna nowina, jeśli chodzi o adaptacje dzieł Szekspira. Teksty wypowiadane przez poszczególnych bohaterów są żywe, a aktorzy podchodzą do swoich ról z ogromnymi emocjami. Kilkuminutowe tyrady z celnymi pointami są tak samo soczyste, jak w papierowym pierwowzorze. Niepodważalnym mistrzostwem jest scena sądzenia Shylocka, w której sztuczki erystyczne mieszają się z inteligentnymi złośliwościami, a każde słowo sprawia wrażenie niezbędnego.
Michael Radford czuje dobrze styl Szekspira i świetnie przeniósł jego papierową wizję na celuloid. "Kupiec wenecki" to filmowy teatr, ale proszę nie mylić tego pojęcia z innym - teatr telewizji, bo to pierwsze ma się do tego drugiego jak zarobki przeciętnego Brytyjczyka do zarobków przeciętnego Polaka. Pisałem to już nieraz, ale warto o tym wspomnieć ponownie. Kenneth Branagh, dotychczasowy mistrz Szekspirowskich ekranizacji, może czuć się zagrożony, bo Radford to reżyser z górnej półki.