Dzisiaj żona Olgierda Łukaszewicza jest mało znana. Ludzie już zapomnieli, że kiedyś była gwiazdą
Grażyna Marzec, pamiętna Iwona z miniserialu "Samochodzik i templariusze", prywatnie żona Olgierda Łukaszewicza, czyli poczciwego Albercika z "Seksmisji", przyznaje, że w przeciwieństwie do męża, nigdy nie miała szczęścia do filmu. Ale nie żałuje. Od zawsze na pierwszym miejscu stawiała teatr i jest niezwykle szczęśliwa, mogąc realizować się na scenie. Kończy właśnie 78 lat.
Filmowcy przypomnieli sobie o niej późno i przez dobrych kilka lat aktorka tułała się po rozmaitych serialach, choć występowanie przed kamerami przyniosło jej niemałą satysfakcję. Zwłaszcza gdy – zazwyczaj postrzegana jako liryczna i delikatna piękność – mogła wcielić się w negatywną bohaterkę.
Dzieciństwo spędziła w Rzeszowie i to tam powoli rodziła się jej miłość do teatru. Przez kilka lat uczyła się tańca w Domu Kultury, występowała w przedstawieniach wystawianych na scenie w pobliskim klasztorze bernardynów i uczęszczała do Ośrodka Prac Pozalekcyjnych, gdzie odkrywała w sobie talent aktorski.
- Często deklamowałam wierszyki na powitanie znamienitych dostojników kościelnych. To były moje pierwsze kontakty z publicznością – wspominała w rozmowie z portalem Nowiny24.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkładamy na czynniki pierwsze fenomen "Reniferka", przyglądamy się skandalom z drugiej odsłony "Konfliktu" i zachwycamy się zaskakującą fabułą "Sympatyka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: