Egzorcysta: Początek

W 1973 roku premierę miał jeden z najbardziej przerażających filmów wszech czasów - "Egzorcysta" Williama Friedkina. Ponad 30 lat później powstaje obraz, który ma opowiadać o wydarzeniach sprzed akcji oryginalnej opowieści. Warto go obejrzeć... jako ciekawostkę.

04.12.2006 18:08

Bohaterem horroru "Egzorcysta: Początek" jest były duchowny, a teraz archeolog – Merrin (Stellan Skarsgård). Po traumatycznych doświadczeniach związanych z II wojną światową, którą przeżył w Holandii, teraz podróżuje po świecie. W Kairze spotyka kolekcjonera antyków, który namawia go do wzięcia udziału w wyprawie archeologicznej w odległe rejony Kenii. Na miejscu ekipa ma zbadać bizantyjską świątynię, która zachowała się w nienaruszonym stanie. W środku ma się znajdować cenna relikwia. Merrin znajduje w budynku jednak coś zdecydowanie innego.

Widzowie, którzy bali się na oryginalnym "Egzorcyście", oglądając prequel mogą jedynie zachwycić się zdjęciami Vittorio Storaro. Doskonale budują atmosferę tajemniczości, jednak z grozą w filmie Renny'ego Harlina jest nieco gorzej. Reżyser skoncentrował się przede wszystkim na ukazaniu przeszłości Merrina, którego fani gatunku poznali przed laty we wcieleniu Maksa Von Sydowa. Rolę młodszego wątpiącego duchownego, który na pustyni musi zetknąć się z prawdziwym Złem, aby znów uwierzyć w Boga, teraz równie przekonująco odtwarza Skarsgård. Aby podkreślić przemianę duchową Merrina, Harlin wprowadza postać pięknej pani doktor (w tej roli Izabella Scorupco), która również ma za sobą bolesne doświadczenia wojenne. Tym samym w horrorze pojawia się więcej wątków psychologicznych, niż elementów filmu grozy. Grzmiąca muzyka, otwierająca scena z ludźmi wiszącymi na krzyżach do góry nogami, czy chłopiec rozszarpywany przez hieny, to za mało, aby serce widza szybciej zabiło.

Filmowi zapewne nie pomógł długi proces powstawania. Najpierw za reżyserię odpowiadał Paul Schrader. Jego dzieło nie zadowoliło jednak producentów. Efekt pracy Harlina nie spodoba się natomiast fanom gatunku, którzy czekają przynajmniej na namiastkę wrażeń, jakie odczuwa się do dziś oglądając "Egzorcystę".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)