"Nie ma czegoś takiego jak gwałt"
Według magazynu "Time", Gerard Depardieu już 1978 r. przyznał w wywiadzie dla amerykańskiego "Film Comment", że po raz pierwszy uczestniczył w gwałcie, mając dziewięć lat. Później powtarzało się to tak często, że nie mógł już zliczyć tych wydarzeń.
- Nie było w tym nic złego. Dziewczyny chciały być gwałcone. Chodzi mi o to, że nie ma czegoś takiego jak gwałt. To tylko kwestia tego, że dziewczyna wchodzi w sytuację, w której chce być - miał powiedzieć.
Jednak po publikacji wpływowego tygodnika Depardieu tłumaczył, że jego wypowiedzi zostały przekręcone, bo tak naprawdę mówił o tym, iż był tylko świadkiem gwałtów, a nie ich sprawcą.