Grzegorz Małecki o "Polandji", stracie prawa jazdy i odkrywaniu literackiego talentu

Jako syn aktorki Anny Seniuk i kompozytora Macieja Małeckiego żartuje, że wywodzi się z „patologiczno-inteligenckiej” rodziny. W #dziendobryPolsko opowiedział m.in. o filmie „PolandJa”, zdradził, dlaczego lubi „gadać” z przypadkowo spotkanymi ludźmi oraz wyjaśnił powód swojej radości po odebraniu mu prawa jazdy. Trzeba przyznać, że gdyby więcej Polaków miało takie podejście do codziennego życia, mieszkalibyśmy w jeszcze piękniejszym kraju niż obecnie

Grzegorza Małeckiego znają przede wszystkim fani jego bloga oraz bywalcy teatrów, bo to właśnie ze sceną aktor związał większość swojego zawodowego życia. Jak przyznaje, kino go nie rozpieszczało, a również on sam odrzucił wiele z zaproponowanych mu ról. W lutym na ekrany kin wejdzie „PolandJa”, w której zgodził się zagrać ze względu na scenariusz. Co go urzekło w filmie Cypriana T. Olenckiego?

Małecki tłumaczy, że „PolanJa” to komedia z pogranicza kina czeskiego i oscarowych „Dzikich historii", w której znalazło się nieco absurdu, takiego jaki nas otacza każdego dnia. - Z ręką na sercu i szczerze wszystkim ten film polecam. To nie jest żadna komedia romantyczna ani film, który sili się na bycie nie wiadomo jak śmiesznym i głębokim. - To dlatego tak dobrze się go ogląda – przyznawał aktor.

Zobacz zwiastun "Polandji":

"PolandJa" w kinach już od 17 lutego 2017 roku.

Obraz
© Materiały prasowe
Obraz
© Materiały prasowe
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (64)