Henryk Machalica zmarł 20 lat temu. Odszedł we Wszystkich Świętych
31.10.2023 | aktual.: 04.11.2023 00:43
Henryk Machalica był przede wszystkim artystą, zaś mężem i ojcem bardziej z doskoku. Jego miłością, szczególnie w dojrzałym wieku, stały się konie. Ekscytowała go ich nieprzewidywalność. Podczas jednej z przejażdżek, doszło do dramatycznego wypadku.
Henryk Machalica miał dwie żony i był ojcem pięciorga dzieci w tym dwóch aktorów: Aleksandra i, tego bardziej rozpoznawalnego, Piotra. Stworzył wiele kreacji teatralnych i mnóstwo wyrazistych drugoplanowych ról na małym i dużym ekranie m.in. w "Limuzynie Daimler Benz", "07 zgłoś się" i oczywiście w "Złotopolskich". Ten ostatni serial zbudował mu pomnik za życia.
Jednak początki w zawodzie były dla Henryka Machalicy drogą przez mękę. Przydarzyła mu się wpadka, która mogła przekreślić jego marzenia.
Jak zwalczyć nieśmiałość?
Henryk Machalica zaczynał karierę w 1952 r. w teatrze lalek w Bielsku-Białej. Jego problemem był jednak wzrost. Narzekał, że musi się ciągle garbić, żeby widownia nie widziała go zza parawanu. Trzy lata później dostał angaż w Jeleniej Górze i zaczął występować w klasycznych przedstawieniach, ale krępowała go wrodzona nieśmiałość.
- Myślałem, że wychodząc na scenę, stając przed publicznością, wyleczę się z moich kompleksów. Ale, tak naprawdę, dziś jestem tak samo chorobliwie nieśmiały, jak przed 40 laty - mówił.
Żeby zwalczyć swoją słabość, Machalica sięgnął pewnego razu po "lekarstwo", które artystycznie omal go nie zabiło.
- Jego pierwsza rola to było zastępstwo [...]. Pojechali z tym spektaklem w teren. No i była afera, bo Henryk był lekko "na gazie". Ówczesny dyrektor teatru wezwał go na rozmowę przed wszystkimi aktorami i zaproponował dwa wyjścia: potrącenie całej miesięcznej gaży albo odejście z teatru. Dał mu pięć minut na zastanowienie. Po tym czasie Henryk zdecydował, że całą gażę oddaje na PCK - opowiadał w "Gazecie Lubelskiej" przyjaciel aktora, Zdzisław Grudzień.
Pierwszy i jedyny rozwód
W wieku 22 lat Henryk Machalica ożenił się z Marylą, z którą miał trzech synów. Nieustannie podróżował ze spektaklami po całej Polsce, żeby zarobić na rodzinę i przebić się w środowisku artystycznym.
- Pamiętam, zawsze mi go brakowało. Tęskniliśmy, ale czuliśmy, że jest gdzieś blisko. Mama, w sytuacji braku ojca, podświadomie dawała nam dwa razy więcej miłości. Nigdy nie powiedziała na ojca złego słowa. Zawsze przedstawiała go jako superfaceta, bo bardzo go kochała. Kochała do końca. Kiedy Henryk wracał do domu, raz częściej, raz rzadziej, [...] to był dla mnie - wspominał Piotr Machalica.
W 1967 r., kiedy synowie dorastali, Henryk i Maryla Machalicowie rozstali się.
Nowa rodzina
Niedługo po rozwodzie Henryk Machalica związał się z Danutą, która miała za sobą toksyczną relację z Romanem Wilhelmim. Przyszły odtwórca roli Nikodema Dyzmy nazywał ją "Chineczką", bo miała lekko skośne oczy.
Nowa żona Machalicy urodziła mu dwie córki: Magdalenę i Paulinę. Przy nowej partnerce aktor stał się bardziej rodzinny.
- Henrykowi zdarzały się wcześniej wybryki [...]. Przy Danusi jednak już dojrzał. Przestał też wreszcie jeździć po całym kraju za pracą, osiadł w Warszawie. Wyciągnął wnioski z błędów popełnionych w pierwszym, młodzieńczym związku. Mógł wreszcie więcej czasu poświęcić nowej rodzinie - relacjonował ich znajomy, cytowany przez Interię.
"Henryk Złotopolski"
Jeszcze w lutym 2003 r., z okazji 50-lecia pracy artystycznej, Henryk Machalica twierdził, że wciąż czeka na swoją rolę życia. Ale w opinii milionów widzów "Złotopolskich" już ją grał i to od prawie sześciu lat, jako Dionizy, senior tytułowego rodu. To postać, z którą aktor się zaprzyjaźnił.
- Scenarzysta "kupił" trochę moich prywatnych cech i wyposażył w nie Dionizego, więc nie zaprzeczam, że jednak trochę jesteśmy do siebie podobni. Na pewno świetnie się z Dionizym rozumiemy i dogadujemy. Tak bardzo zrosłem się z tą postacią, że jeśli nagle widzę, że scenarzysta każe Dionizemu zachowywać się w sposób, którego ja nie akceptuję, głośno o tym mówię i proponuję korekty - mówił Machalica.
Złamany kręgosłup
Aktor czuł pokrewieństwo ze swoim bohaterem także, jeśli chodzi o umiłowanie wiejskiej sielanki. Kochał naturę, którą cieszył się w trakcie konnych wycieczek. Konie uwielbiał od dzieciństwa, ale nauczył się na nich jeździć dopiero po 40-tce.
- Odpoczywam na koniu, mimo że jeździectwo wymaga dużej koncentracji. Tu się zawsze ma do czynienia z żywym stworzeniem, poruszającym się po nierównym terenie i nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć - cytował serialowego Dionizego Onet.
W kwietniu 2003 r. Henryk Machalica wybrał się na kolejną przejażdżkę. Niestety koń go zrzucił, aktor złamał kręgosłup i został sparaliżowany. W szpitalu spędził pół roku. Zmarł 1 listopada.
- Zaczynam się już oswajać z tym, że mam bliżej, niż dalej. Jak mój tata Heniek, który dużo o tym mówił. Od pewnego momentu miał duży dystans do przemijania. Był spokojny, spełniony i nie oczekiwał za bardzo niczego. To było urocze - opowiadał Potr Machalica, który zmarł 17 lat później, w wieku 65 lat.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o horrorach, które bawią, strasząc, wspominamy ekranizacje lektur, które chcielibyśmy zapomnieć, a także spoglądamy na Netfliksowego "Beckhama", bo jak tu na niego nie patrzeć? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.