"Il Giornale" o pokazie "Katynia" w Berlinie
Włoski dziennik "Il Giornale" w sobotniej relacji z festiwalu filmowego w Berlinie zwraca uwagę na to, jak wyjątkowym wydarzeniem była obecność kanclerz Niemiec Angeli Merkel na projekcji filmu "Katyń" Andrzeja Wajdy.
18.02.2008 10:16
"Można zrozumieć pobudkę, jaką kierowała się Merkel: do 1992 roku Związek Radziecki przypisywał Niemcom tę masakrę" - podkreśla się w artykule. Według dziennika polski film, opowiadający jako pierwszy obraz fabularny o zbrodni katyńskiej, "jeszcze bardziej zamrozi stosunki między Berlinem a Moskwą". "Il Giornale" zwraca uwagę na tragiczny rezultat zbrodni w Katyniu dla historii Polski: "eliminując polskie elity ułatwiono asymilację w Polsce komunizmu, a zatem uległość wobec Rosjan".
"Trzeba było dziesięcioleci - dodaje dziennik - by w 1956 i w 1971, a potem od 1981 roku, kiedy elity się odrodziły - w Polsce powstała szeroka opozycja".
W relacji wyraża się przekonanie, że chociaż "Katyń" Wajdy nie wyróżnia się "wysoką estetyką", jak miał jego "Popiół i diament" oraz "Człowiek z marmuru", to film ten emanuje "siłą przywołanych wydarzeń".
"Widok żołnierzy w mundurach Armii Czerwonej zabijających metodycznie więźniów, rzuca cień także na tych radzieckich żołnierzy, którzy 27 stycznia 1945 roku otworzyli bramy Auschwitz" - pisze włoski dziennik. Zadaje następnie pytanie: "Czy to są rosyjskie potwory, tak jak zostali przedstawieni Niemcy w tysiącach filmów?".
"Nie" - dodaje autor artykułu. Przytacza następnie odpowiedź, jaką usłyszał od Andrzeja Wajdy w Berlinie: "Każdy naród, także polski, popełnia błędy i okrucieństwa".
"Kiedy pozwala się na to, by pamięć wzięła górę nad historią, zaczyna się łańcuch rekonstrukcji, które oddając honor zapomnianym, wypartym z pamięci, otwierają na nowo stare rany i wywołują chęć odwetu" - zauważa sprawozdawca berlińskiego festiwalu.
Cytuje na zakończenie słowa Andrzeja Wajdy: "Przede wszystkim nie chciałem zrobić filmu na polityczny użytek".
"O święta naiwności" - konkluduje "Il Giornale".