Serial „Czterdziestolatek”, emitowany od 1975 roku, okazał się ogromnym sukcesem zarówno komercyjnym, jak i artystycznym. Nawet krytyka, początkowo niechętna i kręcąca nosem, wreszcie musiała przyznać, że dzieło Jerzego Gruzy i Krzysztofa Teodora Toeplitza to rzecz znakomita aktorsko, porządnie nakręcona, a przede wszystkim dowcipna i pełna trafnych, kpiarskich spostrzeżeń dotyczących ówczesnej rzeczywistości.
Serial "Czterdziestolatek", emitowany od 1975 roku, okazał się ogromnym sukcesem zarówno komercyjnym, jak i artystycznym. Nawet krytyka, początkowo niechętna i kręcąca nosem, wreszcie musiała przyznać, że dzieło Jerzego Gruzy i Krzysztofa Teodora Toeplitza to rzecz znakomita aktorsko, porządnie nakręcona, a przede wszystkim dowcipna i pełna trafnych, kpiarskich spostrzeżeń dotyczących ówczesnej rzeczywistości.
Sam reżyser mówił później:
- Dla mnie Czterdziestolatek był Woodym Allenem Polski lat 70. Idealista, pozbawiony sprytu, trochę fajtłapa, uczciwy i naiwny marzyciel.
Gruza i Toeplitz, zachęceni sukcesem i doskonałym przyjęciem serialu, postanowili losy Karwowskich przenieść i na duży ekran w filmie "Motylem jestem, czyli romans 40-latka". Do udziału, oprócz starej ekipy, udało im się namówić Irenę Jarocką, popularną piosenkarkę.
''Byliśmy bardzo biedni''
Irena Jarocka stała się jedną z największych gwiazd polskiej estrady, cenioną i lubianą przez widzów. Jednak nim osiągnęła sukces, musiała przejść długą i trudną drogę. Dzieciństwa nie wspominała najlepiej – wychowywała się w biedzie, nierzadko chodziła głodna, w dodatku jej ojciec miał słabość do alkoholu.
- Byliśmy bardzo biedni. Pamiętam, rodzice wysyłali nas czasami do sąsiadów po pożyczkę. Na nasz widok drzwi nieraz się zamykały. To było takie poniżające – wspominała w Super Expressie. - Mama nie pracowała, bo opiekowała się nami, tj. czwórką dzieci. Pracował więc tylko ojciec, był szewcem ortopedą. Niestety, miał problemy z alkoholem. Pił, bo mówił, że aby cokolwiek załatwić, trzeba się napić z kolegami.
Strach przed ubóstwem
To mama odkryła, że mała Irena ma talent wokalny. Zapisała córkę do chóru, a później załatwiła jej miejsce w szkole muzycznej. Ale młoda Jarocka długo nie myślała o karierze wokalnej. Bała się, że jako piosenkarka nie odniesie sukcesu i skończy na bezrobociu. Chciała zostać architektem, ale oblała egzaminy.
- Poszłam więc do studium nauczycielskiego wychowania fizycznego i biologii. Chciałam mieć jakiś zawód, na wszelki wypadek– wspominała w Super Expressie.
Nie zarzuciła jednak marzeń o śpiewaniu. W wolnych chwilach występowała w rozmaitych klubach i na festiwalach. Jej nazwisko powoli stawało się rozpoznawalne, a ona zdobywała kolejne nagrody i wyróżnienia.
Myśli samobójcze
Otwierały się przed nią kolejne możliwości. Kiedy dostała propozycję wyjazdu na Paryża, nie wahała się ani przez chwilę. Nie spodziewała się, że pobyt w obcym miejscu okaże się dla niej tak wyczerpujący.
- Ciągle chorowałam na anginę, ale musiałam śpiewać. Aż pewnego dnia trafiłam do szpitala z polipami na strunach głosowych– opowiadała w Super Expressie.
Czuła się samotna, wpadała w depresję. Brała leki psychotropowe, ale jej stan się pogarszał.Myślała nawet o odebraniu sobie życia.
- Pewnej nocy nie wytrzymałam, połknęłam całą garść.Ale się obudziłam. Po 24 godzinach – wspominała tę nieudaną próbę samobójczą. Wreszcie postanowiła wrócić do Polski.
Pierwsza miłość
Do powrotu do kraju namówił ją Marian Zacharewicz, kompozytor, który „podarował” jej kilka hitów, między innymi "Wymyśliłam cię". Działania Zacharewicza nie były tak bezinteresowne – już od dłuższego czasu podkochiwał się w piosenkarce i wreszcie dopiął swego: w 1972 roku wzięli ślub. Ale uczucie nie przetrwało. Małżonkowie rzucili się w wir pracy, mieli dla siebie coraz mniej czasu.
- W 1978 roku Irena ode mnie odeszła i związała się z drugim mężczyzną, porzuciła wszystko dla niego, urodziła córkę – wspominał Zacharewicz w Dzienniku Bałtyckim. - Nasz związek to był wspaniały poryw młodości. Patrząc za siebie, co mam sobie do zarzucenia, to nie mój stosunek do Ireny, ale to, że dałem jej za mało tego, czego ona szukała, i co znalazła przy drugim mężu. Został nim Michał Sobolewski.
''Ania przyłapała męża...''
Ale Zacharewicz i Sobolewski nie byli jedynymi mężczyznami w jej życiu. Mówiono, że Jarocka miała romans z mężem swojej koleżanki Anny Jantar– Jarosławem Kukulskim.
– Jantar i Jarocka zawsze rywalizowały, ale mówiono, że ich wzajemna niechęć tak naprawdę powodowana była zazdrością o faceta – powiedział Faktowi znajomy piosenkarki.
Podobno Jarocką i Kukulskiego łączyło coś więcej niż praca. I, jak twierdzą niektórzy, Jantar przekonała się o tym na własne oczy. – Chodziły plotki, że była wielka afera, bo Ania przyłapała męża w niedwuznacznej sytuacji z Jarocką – mówił znajomy artystki.
Gwiazda nigdy nie zabrała głosu na ten temat.
Oswajanie śmierci
Piękna, zawsze uśmiechnięta, emanująca pozytywną energią Irena Jarocka żyła pełnią życia. - Lubię tak żyć, ciesząc się tym, co robię. A potrafię cieszyć się ze wszystkiego, z dużych i małych rzeczy. Mam w sercu pogodę i miłość do ludzi, bo w każdym staram się zobaczyć coś dobrego – mówiła w Super Expressie.
Niestety, niedługo dane jej było się nim cieszyć. Zaczęła chorować. Trafiła do szpitala, lecz mimo opieki lekarskiej jej stan się pogarszał. Diagnoza była bezlitosna: nowotwór mózgu.
- Oswajam się z tą myślą – pisała o śmierci w książce "Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej”. - Chciałabym umierać pogodzona z życiem i umierać bez strachu. - Gdy dowiedziała się, że choroba jest śmiertelna, przyjęła to bardzo spokojnie. Ta choroba jest nieprzewidywalna. Każdy ma nadzieję, że pokona raka. Ona na pewno walczyła. Ale taki wyrok jest końcem drogi – mówił Zacharewicz.
Jarocka odeszła 21 stycznia 2012 roku. Miała 65 lat.
(sm/gb)