Jackie Chan prawie jak zabójca
Jackie Chan podejrzewał siebie w młodości o zabicie człowieka.
Jako nastolatek aktor wdał się w bójkę z grupą opryszków. Kiedy na miejscu zdarzenia pojawiła się policja, przyszły gwiazdor wpadł w panikę, przekonany, że ma na sumieniu czyjeś życie.
29.06.2008 16:03
- Kiedy miałem 17 albo 18 lat, ja i trzej moim koledzy wdaliśmy się w uliczną bójkę z siódemką ludzi - wspomina Chan. - Pobiliśmy ich i uciekliśmy. Po walce schowałem się i trzęsłem się ze strachu.
- Nadjechała policja, nadjechała karetka - ciągnie aktor. - Zacząłem się zastanawiać, czy kogoś zabiłem. Następnego dnia szukałem informacji na ten temat w gazetach. Ale w tamtych czasach wiadomości nie pojawiały się aż tak szybko, więc nie byłem pewien.
Doświadczenia z młodości najwyraźniej zaprawiły Chana w Walce. W przyszłości gwiazdor miał pobić rekord Guinessa jako aktor, który nakręcił najwięcej niebezpiecznych scen bez pomocy kaskadera.
- Kiedy robiliśmy filmy w Hongkongu, brakowało pieniędzy - tłumaczy Chan na łamach magazynu "Maxim". - Nie mieliśmy też odpowiednie ochrony. Ryzykowałem więc życie, skacząc z budynku na budynek. Kamera, skok, cięcie i do szpitala!
Ryzykowna praca była przyczyną wielu urazów gwiazdora, który w przeszłości złamał nos, obydwie kości policzków, kark, kilka palców oraz zwichnął miednicę. Chan ma również dziurę w czaszce - pamiątkę po upadku z drzewa.
Jackie Chan użyczył głosu jednej z postaci w animacji "Kung Fu Panda", której polska premiera odbędzie się 4 lipca.