Jakie hity czekają nas w 2018 roku? Wybieramy najlepsze zapowiedzi filmów w kinach

Jakie hity czekają nas w 2018 roku? Wybieramy najlepsze zapowiedzi filmów w kinach
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

07.01.2018 16:22

Od piątku w kinach nowe filmy, należy więc uznać rok 2018 za oficjalnie rozpoczęty. I co zaświadczy każdy, kto przeglądał choć częściowo tegoroczne zapowiedzi, szykuje się 12 miesięcy wielkich emocji i pamiętnych filmowych doznań. Jakie tytuły będą rządziły masową wyobraźnią i biły rekordy światowego box-office? Jakie uznane serie odniosą sukces? Jakie zawiodą oczekiwania? Które tytuły okażą się godne wyłożonych na nie pieniędzy? O których nie zapomnimy przez lata, wyczekując każdego kolejnego powrotu?

Na dzień dzisiejszy nikt nie zna odpowiedzi na te pytania. Sugerujemy jednak piętnaście pozycji, które wydają się mieć wszelkie predyspozycje, by odnieść frekwencyjny i komercyjny sukces. Wyczekiwanych filmów jest tak wiele, że postanowiliśmy skupić się wyłącznie na największych tytułach nadchodzących dwunastu miesięcy, rezygnując przy okazji z tych, które pachną już dziś odgrzewanymi kotletami. A przynajmniej fabularnie, bo nikt zapewne nie odmówi "Jurassic World: Upadłemu królestwu" J.A. Bayony miana wspaniałego wizualnego spektaklu.

Jeśli pominęliśmy coś ważnego, co waszym zdaniem powinno znaleźć się na liście najbardziej wyczekiwanych potencjalnych hitów 2018 roku, dzielcie się śmiało opiniami w komentarzach.

1 / 15

"Więzień labiryntu: Lek na śmierć", reż. Wes Ball

Obraz
© Materiały prasowe

Część pierwsza była powiewem świeżości w skostniałym od Wielkich Emancypacyjnych Przekazów kinie młodzieżowym (lub dla młodych dorosłych, jak kto woli). Ekscytującym survivalem, w którym chroniące labiryntu stwory wywoływały autentyczną gęsią skórkę. Część druga, gdy bohaterowie wyszli ze swego więzienia, by odkryć kolejny efektownie wykonany, lecz dość wtórny dystopijny świat, była lekkim zawodem. Ale i tak trzymała poziom.

Czy "trójce" uda się zamknąć trylogię z przytupem? Odpowiedź poznamy już w styczniu. Nie przejmujcie się zimową datą, rezerwowaną często dla marnych filmów. W przypadku "Leku na śmierć" wynika ona w głównej mierze z wypadku, jakiemu uległ na planie aktor Dylan O’Brien, przez co produkcja musiała zostać na jakiś czas wstrzymana.

2 / 15

"Czarna Pantera”, reż. Ryan Coogler

Obraz
© Materiały prasowe

Jeśli chodzi o księcia T’Chalię, znanego również jako Czarna Pantera, dostaliśmy już próbkę jego możliwości w filmie "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów". Był to debiut bardzo obiecujący, sugerujący, że projekt dedykowany tej postaci ma szansę stać się kolejnym wielkim hitem w budowanym skrzętnie uniwersum Disneya i Marvela. Tym bardziej, że za reżyserię zabrał się twórca "Creeda: Narodzin legendy", a w rolach głównych występuje crème de la crème młodych czarnoskórych aktorów: Chadwick Boseman („Get on Up”), Michael B. Jordan ("Creed: Narodziny legendy"), Lupita Nyong’o ("Zniewolony. 12 Years a Slave") i Daniel Kaluuya ("Uciekaj!"). Za zdjęcia odpowiada Rachel Morrison, która niedawno brylowała w fantastycznym „Mudbound” Netflixa.

Premiera „Czarnej Pantery” w Polsce: Walentynki.

3 / 15

"Pułapka czasu", reż. Ava DuVernay

Obraz
© Materiały prasowe

Po sukcesie "Wonder Woman" Patty Jenkins zrobiło się głośno w temacie kobiet reżyserujących wysokobudżetowe projekty. A raczej ich braku.

Na Avie DuVernay spoczywa więc spora odpowiedzialność, by udowodnić, że warto powierzać kobietom wodze hollywoodzkich superprodukcji, ale reżyserka "Selmy" wydaje się być odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. Szczególnie w kontekście tworzenia ekscytującej wizualnie kosmicznej przygody z udziałem dziecięcych aktorów oraz zróżnicowanej pod względem koloru skóry obsady, na czele z Oprah Winfrey, Reese Witherspoon i Mindy Kalling. Za scenariusz odpowiada Jennifer Lee, która współtworzyła przebojową "Krainę lodu", więc będzie również pięknie, inspirująco i emancypacyjnie.

Niech fanów powieści "Fałdka czasu" Madeleine L’Engle nie zmyli oficjalny tytuł – to jest oficjalna ekranizacja waszej ukochanej książki.

W Polsce już na początku marca.

4 / 15

"Tomb Raider", reż. Roar Uthaug

Obraz
© Materiały prasowe

Nieznany szerszej publiczności norweski reżyser, w roli głównej szwedzka aktorka, której daleko do warunków fizycznych Angeliny Jolie, a jednak nowa próba zekranizowania przebojowej serii gier z cyklu "Tomb Raider" zapowiada się całkiem ekscytująco.

Być może właśnie dlatego, że twórcy poszli za sugestią autorów najnowszych odsłon wirtualnych przygód Lary Croft i zrezygnowali z wizerunku seksbomby na rzecz gibkiej i smukłej wojowniczki. A być może z tego prostego powodu, że tak mało mamy dzisiaj filmów akcji z kobietami w głównych rolach, że "Tomb Raiderowi" wystarczy być produkcją solidną, by odnieść wielki sukces. Tak czy inaczej, zapowiada się intensywne kino rozrywkowe, z wieloma imponującymi scenami kaskaderskimi, które może być genezą kolejnej kultowej filmowej heroiny.

Czekamy do marca.

5 / 15

"Player One", reż. Steven Spielberg

Obraz
© Materiały prasowe

Choć w Stanach dopiero co odbyła się premiera prestiżowego dramatu dziennikarskiego "Czwarta władza” Stevena Spielberga, słynny amerykański reżyser nie próżnuje i już niedługo będzie walczył o uwagę masowej widowni.

W kwietniu do kin zawita "Player One", ekranizacja bestsellerowej powieści fantasy/science fiction Ernesta Cline’a, w której Spielberg powróci do eskapistycznego kina rozrywkowego z popkulturowymi ambicjami. Rzecz będzie działa się w dystopijnej przyszłości, w której ludzie uciekają przed problemami życia codziennego do świata wirtualnej rzeczywistości, gdzie wszystko może się zdarzyć. Głównym ludzkim bohaterem jest podekscytowany dzieciak, a w tle setki odniesień do historii kina oraz kultury masowej, dzięki którym miłośnicy tego typu tematów będą mieli przez kolejne kilka miesięcy piękne sny.

6 / 15

"Avengers: Wojna bez granic", reż. Anthony Russo, Joe Russo

Obraz
© Materiały prasowe

Kolejna faza rozwoju gigantycznego uniwersum filmowego Disneya i Marvela dobiega końca, ale wydaje się, że przez ostatnie dziesięć lat wszystkie drogi prowadziły do tej właśnie potyczki z niszczycielem światów, tytanem Thanosem.

Wchodząca na ekrany kin pod koniec kwietnia, niemal równo z dziesiątą rocznicą premiery pierwszego „Iron Mana”, „Wojna bez granic” zaoferuje widzom największą mobilizację superbohaterów w historii kina. Na ekranie mają pojawić się w zasadzie wszystkie żyjące postaci z uniwersum Marvela, być może także kilka nowych. "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” to była jedynie rozgrzewka. Chaosu będzie co niemiara, ale bracia Russo, którzy odpowiadali za dwie poprzednie odsłony "Kapitana Ameryki" udowodnili, że potrafią radzić sobie z nagromadzeniem postaci.

Jak sądzicie, będzie hit czy kit?

7 / 15

"Solo: A Star Wars Story", reż. Ron Howard

Obraz
© Materiały prasowe

Wyrzucenie reżyserów Phila Lorda i Christophera Millera, którzy mieli wnieść trochę świeżości i kreatywnego szaleństwa w ramy antologicznych filmów należących do uniwersum "Gwiezdnych wojen", było szokiem dla fanów sagi. Tym bardziej, że nakręcono już podobno większość zaplanowanych ujęć, a zatrudniony na miejsce Lorda i Millera Ron Howard, jeden z solidniejszych rzemieślników współczesnego Hollywood, zaczął zdjęcia praktycznie od nowa. Nie zmienia to faktu, że mówimy o filmie opowiadającym o młodości Hana Solo, jednego z najciekawszych bohaterów kultury masowej ostatnich czterdziestu lat. A producenci nowych odsłon "Gwiezdnych wojen" udowodnili, że poniżej pewnego, całkiem wysokiego, poziomu po prostu nie schodzą. Obyśmy wszyscy w maju mogli odetchnąć z ulgą. Niech Moc będzie z nami!

8 / 15

"Deadpool 2", reż. David Leitch

Obraz
© Materiały prasowe

Kolejny powrót, po którym wiele sobie obiecujemy.

Chodzi w końcu o najbardziej gadatliwego najemnika w historii kina superbohaterskiego. O gościa, który mówi więcej niż postaci z filmów Aarona Sorkina, a jednocześnie jest piekielnie skuteczną maszyną do zabijania. W część pierwszą mało kto wierzył, ale odniosła gigantyczny sukces i okazała się być dokładnie tym, czego przeładowane bezpiecznymi produkcjami kino superbohaterskie potrzebowało – niepoprawną, wulgarną, krwawą i stylistycznie przesadzoną opowieścią o facecie w dziwnym wdzianku, który jest niezwykle efektowny i efektywny w zabawianiu widza. Na dodatek reżyserii części drugiej podjął się człowiek odpowiedzialny za sukcesy obu odsłon "Johna Wicka", a w jednej z ról Josh Brolin, który wygląda jak mokry sen kulturysty.

Premiera w Dzień Dziecka.

9 / 15

"Sicario 2: Soldado", reż. Stefano Sollima

Obraz
© Materiały prasowe

No cóż, rok 2018 będzie naznaczony wielkimi powrotami, a przynajmniej pod kątem potencjalnie największych hitów.

Mroczny, posępny, niepozostawiający złudzeń co do rozpętanego na granicy amerykańsko-meksykańskiej piekła, "Sicario" Denisa Villeneuve’a okazał się w 2015 roku jednym z czarnych koni box-office. O kontynuację nikt się wprawdzie nie prosił, ale do głównych ról powrócili Josh Brolin i Benicio Del Toro, a scenariusz napisał ponownie Taylor Sheridan, który wyrósł od czasów części pierwszej na jednego z najbardziej ekscytujących amerykańskich filmowców. Co więcej, reżyserii "Soldado" podjął się Stefano Sollima, współautor ogólnoświatowego sukcesu włoskiego serialu „Gomorra”. Będzie krwawo, będzie brutalnie, będzie nihilistycznie. Niech tylko jeszcze jakiś polski dystrybutor ogłosi datę premiery w naszym pięknym kraju.

W Stanach i części Europy pod koniec czerwca.

10 / 15

"Iniemamocni 2", reż. Brad Bird

Obraz
© Materiały prasowe

I jeszcze jedna kontynuacja, która być może nie była światu jakoś bardzo potrzebna, ale która wydaje się być obecnie jednym z najbardziej ekscytujących stricte komercyjnych projektów 2018 roku.

Pierwsi "Iniemamocni", uroczy i szalenie inteligentny pastisz kina superbohaterskiego, są zgodnie uznawani za jeden z najlepszych projektów stworzonych przez magików z Pixara. A przecież od 2004 roku filmy o superbohaterach przeszły – uwaga: eufemizm! – gruntowną przemianę, fajnie będzie więc zobaczyć, jak Pixar poradził sobie z wyzwaniem uaktualnienia opowiadanej w "dwójce" historii. Na stołek reżyserski powrócił Brad Bird, któremu nie wiodło się w aktorskich hollywoodzkich blockbusterach. Na minus smutna informacja, że "Iniemamocni 2" to jedyna produkcja słynnego studia zaplanowana na 2018 rok.

U nas w lipcu, idealnie na lato.

11 / 15

"Mission: Impossible 6", reż. Christopher McQuarrie

Obraz
© Materiały prasowe

Tom Cruise musi coś udowodnić całemu światu po zeszłorocznej wpadce nazywanej "Mumią". I trudno wyobrazić sobie lepszy powrót do łask widzów od kolejnej części efektownej szpiegowskiej sagi, po której aktor stał się ponad dwadzieścia lat temu pełnoprawną gwiazdą kina akcji. Po wielu próbach i fabularnych eksperymentach kinowy cykl "Mission: Impossible" znalazł wreszcie odpowiadającą wszystkim formułę, dlatego Christopher McQuarrie będzie pierwszym reżyserem, który nakręci więcej niż jedną część (odpowiadał również za "Rogue Nation"). W "szóstce" powróci też spora część starej gwardii, na czele z Rebeką Ferguson, Alekiem Baldwinem, Seanem Harrisem, Vingiem Rhamesem i Simonem Peggiem.

W światowych kinach pod koniec lipca, u nas jeszcze nie wiadomo, ale raczej w podobnym czasie.

12 / 15

"Creed 2", reż. Steven Caple Jr.

Obraz
© Materiały prasowe

Wielu nie wierzyło w opowieść o Adonisie Creedzie, wietrząc próbę wyłudzenia pieniędzy od fanów serii "Rocky", ale "Creed: Narodziny legendy" Ryana Cooglera okazał się jednym z najlepszych filmów 2015 roku (w Polsce 2016 roku).

Wydawało się oczywiste, że po tak wielkim sukcesie producenci pójdą za ciosem, ale zatrudnienie Dolpha Lundgrena zaskoczyło wszystkich. Tak, dobrze przeczytaliście, w kontynuacji Adonis Creed będzie chciał pomścić ojca, który zginął w „Rockym 4” z rąk Ivana Drago! Co to będzie za aktorski, bokserski i filmowy pojedynek! Stallone powraca w drugoplanowej roli Rocky’ego, który stał się mentorem głównego bohatera. Pewne obawy wzbudza osoba reżysera, który nie zaznaczył się jeszcze w kinie niczym wyjątkowym, a dostał do rąk absolutny dynamit.

W Ameryce premiera pod koniec listopada, więc istnieje szansa, że film zawita do Polski dopiero na początku przyszłego roku.

13 / 15

"Ralph Breaks the Internet: Wreck-It-Ralph 2", reż. Rich Moore, Phil Johnston

Obraz
© Materiały prasowe

I jeszcze jedna animacja na naszej liście, tym razem nie posiadająca jeszcze polskiego tytułu (ani daty premiery) kontynuacja "Ralpha Demolki", fantastycznej animacji o bohaterach klasycznych gier komputerowych, która podbiła w 2012 roku serca milionów widzów.

Na części pierwszej bawili się wybornie nie tylko ludzie, którzy z nostalgią wspominali czasy swojej młodości, ale także młodsza publiczność, odkrywająca te kultowe postaci na nowo. Za kontynuację zabrali się ci sami twórcy, pewne jest więc, że nawet jeśli „dwójka” zaoferuje tylko i wyłącznie więcej tego samego, będzie to wystarczająco dużo, by zaprosić widzów do szalonej zabawy w przeróżnych ekscytujących wirtualnych światach.

W Ameryce pod koniec listopada.

14 / 15

"Bohemian Rhapsody", reż. Bryan Singer, Dexter Fletcher

Obraz
© Materiały prasowe

Tym razem mamy film oryginalny, niebędący kontynuacją żadnej istniejącej serii, ale "Bohemian Rhapsody" będzie również swoistym wielkim powrotem – słynny Freddie Mercury, lider zespołu Queen, ma szansę zaistnieć na nowo w świadomości masowej widowni. A to za sprawą Ramiego Maleka, który wygląda na pierwszych zdjęciach z planu absolutnie wybornie i przekonał do siebie wielu fanów twórczości Queen, którzy twierdzili, że Mercury’ego może dobrze zagrać wyłącznie Sasha Baron Cohen, który z projektu odszedł. Nie powinien natomiast martwić fakt zamiany na stołku reżyserskim – Bryan Singer jest świetnym twórcą, ale od dekady nie nakręcił w pełni satysfakcjonującego projektu, a Dexter Fletcher każdym swoim nowym filmem udowadnia, że ma przed sobą wielką reżyserską karierę.

W polskich kinach w Boże Narodzenie.

15 / 15

"The Irishman", reż. Martin Scorsese

Obraz
© Materiały prasowe

Nie jest do końca pewne, czy Scorsese uda się ukończyć projekt jeszcze w tym roku, tym bardziej, że Netflix, który wyłożył na "The Irishman" sto milionów dolarów, ogłosi pewnie datę premiery na ostatnią chwilę. Ale cały świat kina liczy, że film o zagadkowej śmierci gangstera Jimmy’ego Hoffy ujrzy światło dzienne w 2018, choćby tylko po to, by ubiegać się o najważniejsze nagrody branży, łącznie z Oscarami. Mowa w końcu o Scorsese, dla którego "The Irishman" jest sprawą honoru, zatrudnił więc w rolach głównych Ala Pacino i Roberta De Niro, a także zmusił Joego Pesci do powrotu z aktorskiej emerytury. Pikanterii dodaje fakt, że Scorsese zamierza odmłodzić swych genialnych, ale starych już aktorów za pomocą najnowocześniejszych efektów komputerowych.

To może być film roku, a że Netflix robi premiery we wszystkich krajach jednocześnie, w Polsce obejrzymy "The Irishman" dokładnie wtedy, kiedy wszyscy inni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)