Janicki wściekły na rząd. "Mój kraj łamie prawo"

Szerokim echem odbił się wpis Antoniego Pawlickiego na temat działań na granicy polsko-białoruskiej. Inny aktor-aktywista, Mateusz Janicki, który regularnie pomaga uchodźcom ma podobne zdanie do kolegi. - Władza kopnęła w tyłek wszystkich, którzy wyjątkowo ten tyłek ruszyli i poszli na nią zagłosować - mówi WP gwiazdor znany między innymi z "Zielonej granicy".

Mateusz Janicki
Mateusz Janicki
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | AKPA
Przemek Gulda

Wybory 15 października 2023 roku odbywały się przy głośnym dopingu wielu środowisk artystycznych. Liberalne z reguły kręgi związane z różnymi rodzajami sztuki, gremialnie sprzeciwiały się rządom PiS-u i wspierały opozycję w marszu po władzę.

Dziś część osób z tego środowiska nie kryje rozczarowania rządami obecnej koalicji, szczególnie w kontekście działań na granicy polsko-białoruskiej. Mówili już o tym Agnieszka Holland, a ostatnio Antoni Pawlicki. W mocnym, pełnym emocjonalnych słów poście, który aktor opublikował w mediach społecznościowych pisał o nadziei na zmianę. Ta jednak okazała się płonna: "Minął rok od zmiany władzy. Co się zmieniło? Nic. Co więcej Tusk zapowiedział czasowe zniesienie prawa do azylu."

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Mój kraj łamie prawo"

Wirtualna Polska zapytała o ocenę obecnej władzy aktora osobiście angażującego się w pomoc na granicy, Mateusza Janickiego.

- Antoni był jedną z tych osób ze środowiska artystycznego, które zaraz po wyborach wypowiadały się w życzliwym dla nowej władzy tonie: dali jej spory kredyt zaufania - mówił Janicki, odnosząc się do wpisu Pawlickiego. - Ja początkowo też miałem spore nadzieje. Choć nie głosowałem na partię Tuska, tylko na lewicę, przez moment miałem nadzieję, że władza, w ławach której zasiądą takie osoby jak np. Adam Bodnar czy Szymon Hołownia, może rzeczywiście zaproponować jakąś realną zmianę. A nie oczekiwałem przecież niczego nadzwyczajnego - chodziło tylko o to, żeby rząd przestrzegał prawa. Niestety, tak się nie stało.

Janicki obserwuje działania władzy na bieżąco.

- Regularnie jeżdżąc na granicę obserwuję, co się tam dzieje po zmianie władzy - opowiada Wirtualnej Polsce. - Nie zmieniło się nic, mało tego: skala przemocy stosowanej przez polskich funkcjonariuszy wobec migrantów jest wręcz większa, niż kiedyś. Dodatkowo, nowy Sejm przyjął niezgodne z konstytucją przepisy zdejmujące odpowiedzialność karną z funkcjonariuszy, którzy wbrew przepisom użyją broni na granicy. Mam świadomość, że nie wszystkie osoby znajdujące się po białoruskiej stronie mają dobre intencje. Ale to trzeba sprawdzić, oddzielić ludzi, którzy potrzebują pomocy od przestępców. Po to właśnie są odpowiednie przepisy, które Polska łamie. Odebranie możliwości składania wniosków o ochronę międzynarodową stoi w jawnej sprzeczności z konstytucją. Łamane jest tym samym jedno z fundamentalnych praw człowieka.

Janicki mówi, jak z jego perspektywy działa system związany z takimi wnioskami.

- Warto przypomnieć, że samo złożenie wniosku nie jest tożsame z możliwością stałego pozostania na terenie Polski. Jeśli władza uzna, że dana osoba nie spełnia warunków, może ją odesłać do kraju pochodzenia - co się zresztą dzieje. Gdyby te zasady były przestrzegane, nie byłoby problemu. Tymczasem moja ojczyzna, kraj, w którym żyję, pracuję, płacę podatki, kraj, który w jakiś sposób buduję, bezkarnie łamie prawo, a przez to cierpią ludzie, najczęściej zupełnie niewinni - mówi aktor.

Podobne zarzuty padały już pod adresem rządu. To problem, z którym Polska i cała Europa mierzy się od dawna. Wiele krajów informuje, że odsyłanie osób, których wnioski zostały ocenione negatywnie, jest trudne, a czasem wręcz niemożliwe. W Niemczech według danych z 2023 roku takich osób było prawie 300 tys. Nie można ich odesłać głównie z przyczyn prawnych. Służby informowały, że chodziło przede wszystkim o brak dokumentów potwierdzających tożsamość i niechęci krajów pochodzenia do współpracy z drugą stroną.

"Panie Sienkiewicz, zapraszamy na granicę"

Janicki opowiada, jak wyglądają dzisiejsze działania polskich służb mundurowych, realizujących na granicy postulaty nowej władzy.

- W praktyce wygląda to tak, że osoby przekraczające granicę mają szanse na próbę skorzystania z prawa do ubiegania się o ochronę międzynarodową tylko wtedy, kiedy spotkają aktywistki czy aktywistów - mówi. - Jeśli trafią na polskich funkcjonariuszy są tego prawa pozbawieni i natychmiast przerzucani na drugą stronę granicy. Co gorsza, wszystko odbywa się przy akompaniamencie odrażającej propagandy. Politycy obecnej władzy używają tego samego języka nienawiści, co populiści i skrajna prawica, rasistowskiego języka uprzedmiotawiającego migrantów.

Na dowód tego, Janicki przypomina wystąpienie, które szczególnie go zbulwersowało.

- Europoseł PO Bartłomiej Sienkiewicz chyba już całkiem zapomniał, że sam wiele lat temu zaciekle walczył z komunistyczną władzą o przestrzeganie praw człowieka. Dziś jako tłusty kot z Brukseli określa ludzi pomagających na granicy odklejonymi od rzeczywistości - grzmi aktor. - Kto tu jest odklejony od rzeczywistości? Może pan poseł zechciałby przyjechać na granicę, teraz, kiedy nocami zaczynają się już przymrozki i zobaczyć zamarzających ludzi? Ludzi, którzy znaleźli się w koszmarnej pułapce między totalitarnym reżimem Łukaszenki, a niby-demokratycznym państwem, którego metody niewiele się różnią. Może uświadomiłoby mu to, jak wygląda rzeczywistość i kto się od niej odkleił. Politycy rządzącej koalicji mówią dziś, że w ostatnim czasie na granicy ginie mniej ludzi. To prawda, ale nie dzieje się tak za sprawą działania państwa, a tylko dlatego, że grupy aktywistyczne wciąż pomagają i uczą się robić to coraz skuteczniej, mimo ciągłych prób kryminalizacji pomocy.

"Władza straci kluczowe wyborczynie i wyborców"

Janicki zdecydował się też wypowiedzieć nieco szerzej na temat kwestii legitymizacji obecnej władzy i tego, jak odnosi się do swoich wyborczyń i wyborców.

- Cała ta awantura toczy się w okolicy rocznicy wyborów. Może warto więc przy okazji przypomnieć politykom koalicji, co sprawiło, że dziś mogą zasiadać w ławach rządowych? Kluczowy wpływ na wynik wyborów miała nadzieja na zmianę. Ludzie, którzy tak tłumnie poszli głosować na ówczesną opozycję wierzyli, że dokona się nie tylko zmiana twarzy w telewizji, ale też zmiana paradygmatu na wielu płaszczyznach funkcjonowania władzy. A przynajmniej na płaszczyźnie przestrzegania prawa. I to się nie stało. Tak jak nie zostały zrealizowane inne ważne i mocno oczekiwane postulaty: zmiana prawa aborcyjnego czy wprowadzenie związków partnerskich. Zwycięstwo w wyborach było możliwe tylko dlatego, że do urn poszli młodzi ludzie, o których mówi się, że raczej nie chodzą na wybory. Tym razem poszli, bo uwierzyli, że zmiana jest możliwa. A dziś władza kopnęła ich wszystkich w tyłek. I nie da się jej odróżnić od PiS-u. A ja nie wiem, co mam dziś mówić tym wszystkim dwudziestolatkom, których przekonywałem, że warto zagłosować. Dziś nic z tego nie mają. I obawiam się, że nie dadzą się jeszcze raz namówić - dodaje aktor.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o "Napadzie" na Netfliksie, zastanawiamy się, dlaczego Laura Dern zagrała w koszmarnej "Planecie samotności" i zachwycamy się nowym serialem Max, "Franczyza". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film
mateusz janickirządgranica
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (856)