Jarosław Boberek: Posiada naturalny talent
14.06.2015 | aktual.: 22.03.2017 21:22
Król polskiego dubbingu
Bez niego niejedna animacja nie byłaby taka sama. Niezastąpiony Kaczor Donald. Uwielbiany przez widzów lemur król Julian. Yarpen Zigrin z gry „Wiedźmin”. Serce z popularnej reklamy telewizyjnej.
Nazywają go – zasłużenie – królem polskiego dubbingu, ale Jarosław Boberek, skromny i zawsze trochę na uboczu, nie przepada za tym określeniem. Zresztą jego działalność zawodowa nie ogranicza się wyłącznie do użyczania głosu animowanym bohaterom – grywa w filmach, reklamach i serialach, występuje w teatrze i jest otwarty na wszelkie nowe projekty.
W wywiadach zastrzega sobie tylko, że nie chce rozmawiać o życiu prywatnym. Zwłaszcza ostatnio, gdy przez długie miesiące media żyły jego rozwodem i romansem z przyjaciółką, dla której po ponad 20 latach małżeństwa rozstał się z żoną.
href="http://film.wp.pl/jaroslaw-boberek-posiada-naturalny-talent-6025230356066945g">CZYTAJ DALEJ >>>
''Nie marzyłem o aktorstwie''
Urodził się 14 czerwca 1963 roku w Szczecinku. Początkowo wcale nie ciągnęło go do grania.
– Nie marzyłem o aktorstwie, miałem zostać architektem – mówił w wywiadzie dla "Tele tygodnia".
Ale kiedy po raz pierwszy stanął na scenie w amatorskim teatrze, błyskawicznie zmienił zdanie i obwieścił rodzicom, że zamierza zdawać do szkoły aktorskiej.
– Rodzina wybijała mi z głowy sceniczne zapędy – dodawał. - Można być lekarzem, inżynierem, ale aktorem? Cóż, stało się tak, a nie inaczej. Widocznie takie życie było mi pisane. Niczego nie żałuję.
Koszmarne początki
Po ukończeniu szkoły aktorskiej był przekonany, że swoją przyszłość zwiąże z teatrem. Gdy zaproszono go do studia dubbingowego, nie czuł się tam dobrze i sądził, że to jednorazowa przygoda.
- Kiedy w 1993 roku przyjechałem do Warszawy i po raz pierwszy stanąłem przed mikrofonem, stwierdziłem, że nic z tego nie będzie* – mówił w „Tele tygodniu”. *- Dopasować się głosowo i jeszcze zagrać dokładnie tak, jak chce reżyser? Początki były koszmarne!
Szybko się jednak okazało, że Boberek posiada naturalny talent. Spodobał się nawet zagranicą i to jemu powierzono dubbing Kaczora Donalda, choć o tę fuchę ubiegało się kilku aktorów, w tym Mariusz Czajka.
- Był taki moment, kiedy temat, kto powinien grać Kaczora Donalda, był bardzo żywy. Nie miałem z tym problemu, przyjąłem decyzję producentów ze Stanów z dobrodziejstwem inwentarza – mówił w wywiadzie dla „Menstream”.
Znany głos, znana twarz
Ale Boberek nie utknął na stałe w studiu dubbingowym. Chciał się rozwijać. Przez dekadę wcielał się w posterunkowego w serialu „Rodzina zastępcza” i z tą rolą jest do dziś kojarzony najczęściej.
Na dużym ekranie pojawia się znacznie rzadziej. Ostatnio w kinie mogliśmy go oglądać w 2011 roku, w filmach „1920 Bitwa Warszawska” i „Wyjazd integracyjny”.
''Najważniejsze, by nie wciskać ludziom kitu''
- Najważniejsze, by nie wciskać ludziom kitu, być sobą, mieć silną wewnętrzną prawdę*– mówił o swojej pracy w „Tele tygodniu”. *- Publiczność natychmiast wyczuwa fałsz i kłamstwo, a wtedy zazwyczaj przestaje cię lubić i szanować. W tym zawodzie na każdym kroku trzeba być rzetelnym i wiarygodnym.
Jak do tej pory – radzi sobie świetnie. Widzowie go uwielbiają i jest czołowym aktorem dubbingowym. Ale Boberek nie przepada za tymi wszystkimi zachwytami.
* - W ogóle mam problem z pochwałami* – mówił w wywiadzie dla Menstream. **- To nie fałszywie pojęta skromność>. Każdy przesyt jest niedobry. Wiem, że to dobrze uderzyć czytelnika czy widza mocnym określeniem. Mistrz, król, legenda. To świetnie brzmi. Ja po prostu staram się dobrze wykonywać swoją pracę i sprawia mi to przyjemność.
Pierwszy kryzys
W wywiadach Boberek unika tematów związanych z jego życiem osobistym. Podkreśla, że grubą krechą oddziela życie zawodowe od prywatnego.
Jego pierwsze małżeństwo – z którego ma syna Mateusza – zakończyło się rozwodem. Wtedy Boberek ułożył sobie życie na nowo u boku Ilony Kucińskiej (na zdjęciu) i wspólnie wychowywali dwóch synów, Jana i Franciszka.
Jak donosi "Fakt", pierwsze problemy w ich związku pojawiły się w 2009 roku, gdy aktora przyłapano z inną kobietą. Kryzys udało się zażegnać. Jednak nie na długo.
''Nie planował tej miłości''
W 2014 roku gazety poinformowały, że żona Boberka złożyła w sądzie pozew rozwodowy, ale rozprawę kilkakrotnie przekładano. Co przekonało ją do decyzji o rozstaniu? Podobno aktor trochę za bardzo zbliżył się do swojej przyjaciółki, Magdaleny Turczeniewicz (na zdjęciu).
– Ze swych problemów Boberek zwierzał się dobrej znajomej. Przyjaciółka cierpliwie wysłuchiwała jego opowieści i podtrzymywała na duchu. Stawali się sobie coraz bliżsi, aż w końcu relacja przekroczyła ramy przyjaźni. Jarek nie planował tej miłości, przecież to była jego najlepsza koleżanka – pisał jeden z tygodników.
Ostatecznie małżonkowie otrzymali rozwód dopiero w lutym tego roku. Minęło raptem kilka miesięcy, a dziennikarze już spekulują, czy Boberek stanie na ślubnym kobiercu po raz trzeci. (sm/mn)