Zawodowo oglądała horrory. Wpadła przez to w obłęd
Brutalne sceny przemocy ociekające krwią to znak rozpoznawczy horrorów. A co jeśli tematem horroru uczyni się cenzorkę filmową? Przekonają się o tym uczestnicy Octopus Film Festival, który otworzy się debiutem brytyjskiej reżyserki Prano Bailey-Bond "Censor".
Wielka Brytania za rządów Margaret Thatcher. Cały kraj pogrąża się w obsesji oglądania horrorów na kasetach VHS i co więcej, naśladowania makabrycznych zbrodni. Wzrasta przestępczość, a media i politycy biją na alarm. Wszyscy szukają winnych, cenzorzy mają więc ręce pełne roboty. Wisi nad nimi widmo pozwów i kar za narażanie widowni na demoralizację.
Bohaterka "Censor" Enid Baines poważnie podchodzi do swoich obowiązków. W kółko odtwarza brutalne sceny i skrzętnie notuje każde zagrożenie. Jednak nie wszyscy jej koledzy podchodzą tak sumiennie do pracy. Efekt? Znów dochodzi do brutalnej zbrodni inspirowanej kinowym obrazem, a cenzorka trafia za swoje niedopatrzenie na okładki gazet. Tym razem ma jednak coś wspólnego z mordercą nazywanym "zabójcą z amnezją". Sama w dzieciństwie zgubiła w lesie siostrę i nie pamięta, jak do tego doszło. Niewyjaśniona sprawa nie daje jej spokoju, choć na co dzień stara się wieść "normalne" życie.
W końcu zawodowa presja w połączeniu z publicznym linczem, nagonką i osobistą tragedią sprzed lat doprowadza Enid do obłędu. Fikcja miesza się jej z rzeczywistością, aż w końcu staje się bohaterką filmu w filmie. Odtąd kobieta zagłębia się w mroki skrywanej od dzieciństwa traumy, a widownia "Censor" dostaje coraz więcej nie tyle strasznych, co psychologicznie pogmatwanych scen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największe hity Netfliksa. Nadal przyciągają przed ekrany
Debiut Prano Bailey-Bond zachwycił krytyków na ubiegłorocznym festiwalu Sundance. Brytyjska reżyserka została okrzyknięta odkryciem roku i szturmem dołączyła do grona twórców nowoczesnego horroru, obok Jordana Peele'a ("Uciekaj!", "To my" i "Nie!"), Ariego Astera ("Midsommar", "Dziedzictwo. Hereditary") czy Roberta Eggersa ("Lighthouse", "Czarownica. Bajka z Nowej Anglii").
Ten nowy nurt w kinie grozy zdobywa coraz większe uznanie. Wychodząc poza ramy gatunkowości, współczesne horrory wykorzystują charakterystyczne elementy budowania napięcia i strachu, aby nie tyle widzów szokować, co skłonić do refleksji nad bolączkami dzisiejszego świata. W przypadku brytyjskiego dzieła podejmowane są tematy wypieranych traum, pracy pod presją czy społecznego ostracyzmu.
Szkoda tylko, że wątek cenzorskiej pracy i wpływu makabrycznych treści na publikę dość szybko się urywa. Zwłaszcza że w ostatnich latach psycholodzy i socjolodzy biją na alarm - coraz młodsi widzowie dorastają w otoczeniu brutalnych treści, co skutkuje nie tylko wzrostem zbrodni z udziałem nieletnich, lecz także zmianami w ich psychice, brakiem empatii i ludzkiej wrażliwości.
Im dalej w las, tym bardziej film staje się kameralną historią jednostki, gubiąc po drodze inne wątki. Niemniej za sprawą Niamh Algar, która wcieliła się w główną postać i jej hipnotyzującego spojrzenia, "Censor" wciąga do ostatniej minuty. Mimo że finał może rozczarować.
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Film "Censor" otworzy 5. edycję Octopus Film Festival w Gdańsku. Ci, którym nie uda się dotrzeć na imprezę, mogą obejrzeć produkcję na platformie HBO Max