Zawodowo oglądała horrory. Wpadła przez to w obłęd
Brutalne sceny przemocy ociekające krwią to znak rozpoznawczy horrorów. A co jeśli tematem horroru uczyni się cenzorkę filmową? Przekonają się o tym uczestnicy Octopus Film Festival, który otworzy się debiutem brytyjskiej reżyserki Prano Bailey-Bond "Censor".
Wielka Brytania za rządów Margaret Thatcher. Cały kraj pogrąża się w obsesji oglądania horrorów na kasetach VHS i co więcej, naśladowania makabrycznych zbrodni. Wzrasta przestępczość, a media i politycy biją na alarm. Wszyscy szukają winnych, cenzorzy mają więc ręce pełne roboty. Wisi nad nimi widmo pozwów i kar za narażanie widowni na demoralizację.
Bohaterka "Censor" Enid Baines poważnie podchodzi do swoich obowiązków. W kółko odtwarza brutalne sceny i skrzętnie notuje każde zagrożenie. Jednak nie wszyscy jej koledzy podchodzą tak sumiennie do pracy. Efekt? Znów dochodzi do brutalnej zbrodni inspirowanej kinowym obrazem, a cenzorka trafia za swoje niedopatrzenie na okładki gazet. Tym razem ma jednak coś wspólnego z mordercą nazywanym "zabójcą z amnezją". Sama w dzieciństwie zgubiła w lesie siostrę i nie pamięta, jak do tego doszło. Niewyjaśniona sprawa nie daje jej spokoju, choć na co dzień stara się wieść "normalne" życie.
W końcu zawodowa presja w połączeniu z publicznym linczem, nagonką i osobistą tragedią sprzed lat doprowadza Enid do obłędu. Fikcja miesza się jej z rzeczywistością, aż w końcu staje się bohaterką filmu w filmie. Odtąd kobieta zagłębia się w mroki skrywanej od dzieciństwa traumy, a widownia "Censor" dostaje coraz więcej nie tyle strasznych, co psychologicznie pogmatwanych scen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wyglądała gala Top Seriale 2025! To już trzecia edycja plebiscytu Wirtualnej Polski
Debiut Prano Bailey-Bond zachwycił krytyków na ubiegłorocznym festiwalu Sundance. Brytyjska reżyserka została okrzyknięta odkryciem roku i szturmem dołączyła do grona twórców nowoczesnego horroru, obok Jordana Peele'a ("Uciekaj!", "To my" i "Nie!"), Ariego Astera ("Midsommar", "Dziedzictwo. Hereditary") czy Roberta Eggersa ("Lighthouse", "Czarownica. Bajka z Nowej Anglii").
Ten nowy nurt w kinie grozy zdobywa coraz większe uznanie. Wychodząc poza ramy gatunkowości, współczesne horrory wykorzystują charakterystyczne elementy budowania napięcia i strachu, aby nie tyle widzów szokować, co skłonić do refleksji nad bolączkami dzisiejszego świata. W przypadku brytyjskiego dzieła podejmowane są tematy wypieranych traum, pracy pod presją czy społecznego ostracyzmu.
Szkoda tylko, że wątek cenzorskiej pracy i wpływu makabrycznych treści na publikę dość szybko się urywa. Zwłaszcza że w ostatnich latach psycholodzy i socjolodzy biją na alarm - coraz młodsi widzowie dorastają w otoczeniu brutalnych treści, co skutkuje nie tylko wzrostem zbrodni z udziałem nieletnich, lecz także zmianami w ich psychice, brakiem empatii i ludzkiej wrażliwości.
Im dalej w las, tym bardziej film staje się kameralną historią jednostki, gubiąc po drodze inne wątki. Niemniej za sprawą Niamh Algar, która wcieliła się w główną postać i jej hipnotyzującego spojrzenia, "Censor" wciąga do ostatniej minuty. Mimo że finał może rozczarować.
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Film "Censor" otworzy 5. edycję Octopus Film Festival w Gdańsku. Ci, którym nie uda się dotrzeć na imprezę, mogą obejrzeć produkcję na platformie HBO Max