Kasia Smutniak o Agnieszce Holland: "Zrobiła coś niesamowicie ważnego"
Kasia Smutniak, znana z włoskiej tragikomedii "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie", nakręciła w Polsce, na granicy z Białorusią, dokument "Mur". Chodzi po puszczy z polskimi aktywistami w poszukiwaniu uchodźców. - Pomyślałam, że zostanę świadkiem tego, co się dzieje na granicy. Pokażę to światu. Taka moja rola – tłumaczy WP aktorka. Staje też w obronie Agnieszki Holland i jej filmu.
27.09.2023 | aktual.: 27.09.2023 11:34
Sebastian Łupak: Weszła pani z aktywistami do Puszczy Białowieskiej w poszukiwaniu imigrantów. Zrobiła pani o tym film. Czego bała się pani najbardziej?
Kasia Smutniak: Ja nie jestem aż tak odważna, żeby sama biegać po polskim lesie w poszukiwaniu imigrantów. Nie jestem w stanie pewnych rzeczy oglądać. Widząc newsa o dziecku, które utonęło w Morzu Śródziemnym, a którego ciało morze wymyło na plaży w Bodrum w Turcji, miałam załamanie nerwowe.
Chodzi o dwuletniego Alana Kurdi. Jego zdjęcie obiegło świat w 2015 roku. Jego rodzina próbowała dostać się z Syrii, przez Turcję, na grecką wyspę Kos. Dziecko po drodze utonęło.
Płakałam, gdy zobaczyłam to zdjęcie. Ale usłyszałam od bliskich, że jestem przewrażliwiona, mam wziąć się w garść i iść na terapię.
Nie jestem nawet w stanie jeździć na wakacje nad Morze Śródziemne…
Dlaczego?
To morze jest cmentarzem. Tam utonęły już tysiące osób od 2015 roku do teraz. Ja miałabym spokojnie leżeć na plaży i się opalać?
A mimo wszystko przyjechała pani z Włoch do Polski, na granicę z Białorusią i weszła pani do lasu wraz z aktywistami…
Pomyślałam o moich dzieciach czy wnukach. Mamy ogromny kryzys na Morzu Śródziemnym, gdzie toną ludzie czy na granicy z Białorusią, gdzie giną w lesie z chłodu, głodu i wyczerpania. A jeśli moje wnuki zapytają mnie kiedyś: a ty gdzie wtedy byłaś i co zrobiłaś? To co bym im odpowiedziała? Że byłam zajęta? Nie miałam czasu? Odwagi?
I stąd ten film?
Jestem aktorką. Robię filmy. Pomyślałam, że zostanę świadkiem tego, co się dzieje na granicy w moim kraju. Pokażę to światu. Taka moja rola. Niech każdy po obejrzeniu mojego filmu wyrobi sobie własne zdanie na temat imigrantów.
Pani dotąd była kojarzona w Polsce z komedią "Świetnie się kłamie w miłym towarzystwie". A teraz zabiera pani głos w sprawie migrantów. Nie boi się pani negatywnej reakcji Polaków?
Nie boję się. Mam świadomość jak skrajne emocje budzi temat granicy. Sama tego nie rozumiem, bo jaka jest różnica między ukraińskim uchodźcą, a uchodźcą np. z Syrii? Dla mnie żadna.
Cieszy mnie pomoc ukraińskim uchodźcom, ale nie rozumiem braku pomocy uchodźcom z innych krajów czy chęci wsparcia tych, którzy im aktywnie pomagają.
I oczywiście już widzę te komentarze: bogata aktorka z Włoch, co ona wie? Ona nic nie rozumie, ona tu nie mieszka, wyjechała z Polski lata temu…
Mam prawo głosu, choć wiem, że dzisiaj konsekwencją stanięcia w obronie człowieka jest napiętnowanie. Nigdy się z takim podejściem nie pogodzę.
No właśnie. Wie pani co spotkało w Polsce Agnieszkę Holland za film "Zielona granica"?
Tak, zdaję sobie sprawę z potwornej krytyki, jaka ją spotkała. Nie zgadzam się z tym. Widziałam jej przejmujący film. Zrobiła coś niesamowicie ważnego i potrzebnego.
Dalsza część wywiadu pod materiałem wideo.
Wyzywają ją za to od białoruskich agentek, zdrajczyń Polski. A pani może zostać następnym celem…
Nie zastanawiam się nad tym. Zrobiłam ten film z głębokiej potrzeby, biorąc pod uwagę wszystkie możliwe konsekwencje. Nie możemy dłużej odwracać wzroku i milczeć. Powinniśmy wiedzieć, co się na granicy dzieje.
Oczywiście Europa ma inny pomysł: pani premier Włoch Giorgia Meloni jedzie do Libii i tam przekazuje fundusze libijskiej straży granicznej, żeby oni przypadkiem nie wpuścili nikogo do Włoch. Niech lepiej siedzą latami w libijskich obozach.
Albo wprowadza politykę zamknięcia włoskich portów dla statków płynących z uchodźcami podjętymi z morza.
To źle? Próbuje zniechęcić tych ludzi przed próbą nielegalnego dostania się do Europy…
I co? Czy Europa ich skutecznie zniechęciła? Czy te wszystkie płoty, mury, zapory z drutu kolczastego i zamykanie portów działa? W Afryce jest katastrofa klimatyczna, 50 stopni i brak wody do picia i życia. Ludzie szukają lepszego życia. Czy to dziwne?
Jak bardzo nieskuteczna jest polityka Giorgi Meloni pokazują też dane z ostatnich dni, które mówią, że od początku roku ponad 123 tysiące uchodźców przedostało się do Włoch. Kilka dni temu na Lampedusie w ciągu 48 godzin pojawiło się 7 tysięcy ludzi! To są ogromne liczby i totalna porażka polityki murów.
Dlaczego uchodźcy wzbudzają w Polsce taką niechęć?
Nie tylko w Polsce, we Włoszech też.
Politycy wzbudzają w nas lęk, bo to jest proste i skuteczne. To działa. Naprawdę nie wiem, czego się tak boimy. Mam fundację w Nepalu, zajmuję się edukacją. Budowałam tam szkołę przy granicy z Chinami. Wie pan, kogo te dzieci uwielbiają?
Kogo?
Beyonce. Nie różnimy się tak bardzo. Każdy ma ten sam telefon, tego samego TikToka i Instagram i tych samych idoli. W Polsce, Nepalu i Mali.
Uważa pani, że imigrantom zgubionym w Puszczy Białowieskiej należy się pomoc zamiast odsyłania ich na Białoruś?
Oczywiście. Jak jesteś przy wypadku to najpierw udzielasz pomocy, a potem pytasz komu. Tak samo jest na morzu: najpierw należy pomóc tonącemu, a nie pytasz go skąd przypłynął. Podobnie jest z głodnym uchodźcą w polskim lesie, zagubionym, przestraszonym i z odmrożonymi nogami. Najpierw należy mu pomóc, a później ustalić kim jest i jak się tu znalazł.
Na co pani liczy pokazując swój film widzom?
A zna pan wiersz Miłosza "Campo di Fiori"?
Tak, uczyłem się go w szkole. Miłosz opisuje w nim Warszawę w czasie okupacji. Po jednej stronie mury hitlerowcy likwidują żydowskie getto, a po drugiej, aryjskiej, Polacy bawią się na karuzeli przy dźwiękach muzyki…
Moje życie tak się potoczyło, że mieszkam w Rzymie właśnie niedaleko placu Campo Di Fiori. Często myślę o murach, o granicach, o naszej obojętności i ciszy.
I ma pani za złe ludziom, że się bawią po naszej, europejskiej stronie?
Nie. Tylko chciałabym ich uwrażliwić na to, co się dzieje po drugiej stronie muru.
W Polsce mówi się: skoro tak bardzo kochasz uchodźców, to weź ich do swojego domu i sam za nich płać.
Nie, to nie jest warunek konieczny. Oczywiście, można i tak, i to jest bardzo piękne.
Ale jest mnóstwo innych sposobów na pomoc. Na przykład wsparcie aktywistów, którzy wykonują za nas kawał roboty i to oni pokazują, że jest jeszcze coś takiego jak człowieczeństwo.
Albo: można pomóc bezpośrednio uchodźcom i materialnie i emocjonalnie; pomóc im w zaadoptowaniu się do nowej sytuacji, wesprzeć językowo albo po prostu zwyczajnie w codziennych sytuacjach. Wystarczy być miłym, pomocnym i chętnym do kontaktu. Jestem pewna, że wielu z nas stać na taki gest.
Bardzo ważne jest także rozpowszechnianie wiedzy na temat integracji. I wreszcie użycie najważniejszego narzędzia jakie mamy jako obywatele – oddania głosu w wyborach, do czego gorąco zachęcam.
Rozmawiał Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Film "Mur" Kasi Smutniak miał premierę na festiwalu w Toronto i ma wkrótce wejść do włoskich kin. Nie jest znana data polskiej premiery.