Z Katarzyną Miller spotkaliśmy się na festiwalu Dwa Brzegi

Katarzyna Miller: "Kobiety marzą o facetach, którzy nie istnieją"

Festiwal Dwa Brzegi i terapeutyczna rola filmu dokumentalnego. O traumie, marzeniach i pragnieniach Polek opowiada psycholog Katarzyna Miller.

Karina Ochnik, WP: Bohaterka filmu Nays Baghai "Descent" próbuje poradzić sobie z traumą poprzez wchodzenie w sytuacje ekstremalne, m.in. swobodne nurkowanie w lodowatych wodach. Powiedziała pani, że tak odważne metody nie są dla wszystkich. Czy istnieje w ogóle jakiś uniwersalny sposób na to, by wyjść z traumy?

Katarzyna Miller: Człowiek, który przeżywa coś bolesnego i trudnego, musi być świadom, że coś takiego go spotkało. Niektórzy ludzie mają poczucie dyskomfortu, złości, cierpienia i bólu, ale nie mówią "dlaczego" - sami sobie tego nie mówią. Nie nazywają tego krzywdą. Nie nazywają tego, że ktoś ich zawiódł, że się rozczarowali albo na przykład, że mieli wielką nadzieję na coś, co nie wyszło.

Z czego wynika ten brak umiejętności "nazywania rzeczy po imieniu"?

Nie uczy się nas od dziecka świadomości uczuć i stanów.

Także przyznania się do cierpienia.

Tak. Na przykład, jest mi źle, ale sama przed sobą już nie przyznam, że cierpię. Właśnie dlatego, aby sobie z traumą poradzić, ważna jest wiedza i odpowiedź na pytanie, co mnie w tej chwili przerasta.

Co trauma "robi" z człowiekiem?

Robi coś tak mocnego, że często nie potrafimy sobie z tym w żaden sposób sami poradzić. Naprawdę potrzebujemy wtedy pomocy, głębszej świadomości, sięgnięcia po specjalne metody, inne niż zwyczajnie. Podam taki przykład. Jeżeli człowiek skaleczy albo zbije palec, to nawet jak chwilę zapłacze albo zaklnie, to sobie go rozetrze, chwilę może pobiadoli, a potem pójdzie dalej. Po godzinie nie będzie nawet o tej sytuacji pamiętał. Natomiast czegoś, co nas naprawdę bardzo "ruszy", nie da się tak po prostu zapomnieć.

Wychodzenie z traumy to z reguły proces długotrwały?

Traumy są przeróżne. Bardzo często jesteśmy w traumie długo. Niektóre kobiety, które wyszły z rodzin, gdzie były źle traktowane, wchodzą potem w związki, gdzie są źle traktowane. Żyją całe życie w traumie i dla nich to jest normalność. Przyjaciółka mówi "nie bądź z tym mężczyzną", matka mówi to samo, a ona na to "ale on mnie kocha".

Obraz

Za nami projekcja odważnego dokumentu i historia niemniej odważnej Kiki. Po filmie trwała dyskusja na temat dramatycznego położenia dziewczyny i jej bohaterskiej walki o samą siebie. A przecież jest tyle kobiet, które cierpią po cichu i tak naprawdę nikt o ich historii nie wie. Co więcej, one same kompletnie nie wiedzą, co im jest. Jak taka osoba ma odnaleźć siebie?

Albo odnajdzie, albo nie odnajdzie. Nie ukrywajmy - część osób nigdy niczego nie znajdzie. Nie jest tak, że wraz z powstaniem psychoterapii, psychologii jako nauki, nagle wszyscy doświadczyli objawienia. Ludzie często nawet tego nie chcą. Niektórzy nie szukają niczego innego, nowego, ponieważ w ogóle ich tego nie nauczono. Żyją często, że tak powiem, z jednego miejsca do drugiego i tyle.

I jest im z tym dobrze?

I takie jest dla nich życie. Tam, gdzie się urodzili, bardzo często tam też "umierają" - mam na myśli ten metaforyczny sens. Zostają w takim samym środowisku, w takiej samej rodzinie, prowadzą taki sam styl życia. Są ludzie, którzy się w jakiś sposób z tego wybijają, wychodzą. Na ten temat powstało wiele filmów, na przykład: jest dziewczyna z małego miasteczka, w którym przeważa pustka i nuda, ona wyjeżdża i staje się Janis Joplin. Ale to tylko pojedyncza historia, prawda?

Film z reguły trwa około 80 min, przez co ukazywana historia wydaje się być bardziej jednoznaczna w porównaniu do procesu, jakim jest życie. Być może bohaterka dokumentu "Descent" dziś wcale nie radzi sobie tak dobrze z traumatycznymi doświadczeniami, których doznała w przeszłości.

Ona się już nie cofnie. Wykonała ogromną pracę, wielki wysiłek, który przyniósł jej zysk, w postaci zdrowia i siły. Ona już wygrała. Teraz ma coś do dania - teraz ona jest tą, która pomaga. Jej już pomogło to, jak zawalczyła o siebie.

Jak często przychodzą do pani kobiety, które "naoglądały się" sielankowych filmów o miłości, a teraz dostrzegają problem w tym, że ich partnerzy nie przypominają im amantów z komedii romantycznych?

Nie mówią o filmach, ale podkreślają, że ich mężczyzna nie jest taki, jakim by chciały, by był. Nie są pewnie nawet czasami świadome, że się oszukały filmami, czytanymi harlekinami albo własnymi wyobrażeniami, które tak naprawdę są "znikąd". Ludzie patrzą na swoich rodziców i są przekonani, że "u nas w domu tak nie będzie", po czym przeważnie tak właśnie jest. Bywa, że jest jeszcze gorzej. Owszem, bardzo często ludzie potrafią poprawić swój los, ale bardzo często też sobie go nie poprawiają. Dziewczyna często tylko sobie marzy, nawymyśla…

Obraz
© Pawel Wodzynski/East News

A o czym marzą kobiety?

Kobiety marzą żeby mieć... wszystko. Pragną być kochane, noszone na rękach, rozumiane, żeby on się domyślał, czego ona potrzebuje. Przede wszystkim marzą o facetach, którzy nie istnieją.

Profesor Lew-Starowicz powiedział kiedyś, że kobieta pragnie, by mężczyzna myślał i czuł tak jak ona.

Ale jeszcze w dodatku, aby był "facetem", czyli ma być opiekuńczy, wielki, mocny, wprost "nie do zdarcia". Dodatkowo, aby zawsze wyrażał uczucia, przynosił pieniądze, róże, dzieci i aby się nieustannie zachwycał wybranką swego serca.

Byłoby wtedy jak w bajce.

Kobiety chcą przeżyć bajkę, nie rozumiejąc, czym ona jest. Gdybyśmy wszyscy byli świadomi tego, co czytamy i o czym są baśnie, to wiedzielibyśmy, że w życiu trzeba się napracować, aby zyskać potem prawdziwą świadomość, dojrzałość. Bajki opisują drogę do własnego królestwa, czyli świadomości i dojrzałości.

Z drugiej strony jest też chyba trochę tak, że niektórzy mają w życiu po prostu łatwiej. Otrzymują np. wsparcie i miłość rodziców.

Tak, niektórzy mają zdecydowanie lepszy background, to prawda.

Należy więc "szczycić się" tym, że miało się gorzej, trudniej niż inni?

Nie, ale szczycić się tym, ile przekroczyłam/em, ile zrobiłam/em, pomimo tego, że było mi ciężko. Niektórzy ludzie wyszli z bardzo trudnych środowisk, wykonali ogrom pracy. To jest piękne i ważne.

Wypowiadając te słowa myśli pani o...?

Myślę o wielu moich pacjentach. Jestem czasem pełna podziwu dla nich. Zastanawiam się, czy mnie byłoby stać podźwignąć się z takich traum właśnie. Są jednak też tacy, którzy mieli w życiu… za łatwo. Odpowiedni balans bodźców jest bardzo ważny. Ani ich za mało, ani za dużo, po prostu.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)