''Kolekcja sukienek'': Iwona Katarzyna Pawlak wraca na duży ekran
16.06.2016 | aktual.: 22.03.2017 17:22
Teraz powraca na wielki ekran – już niedługo będzie można ją oglądać w filmie „Kolekcja sukienek” w reżyserii Marzeny Więcek.
Kiedy pojawiła się w „Nad Niemnem”, ekranizacji powieści Elizy Orzeszkowej, została okrzyknięta aktorskim objawieniem. Krytyka widziała w niej wschodzącą gwiazdę, a widzowie spodziewali się, że Iwona Katarzyna Pawlak zagości na ekranie na dłużej.
Zachwyt budził nie tylko jej talent, ale i nieprzeciętna uroda – tym bardziej że młodziutka aktorka nie miała nic przeciwko scenom rozbieranym i chętnie eksponowała przed kamerami swoje wdzięki.
Branża filmowa okazała się jednak dla niej mało łaskawa, a filmowcy szybko zapomnieli o swojej ulubienicy. Od lat Pawlak przed kamerami pojawia się bardzo rzadko, najczęściej w rolach epizodycznych.
Teraz powraca na wielki ekran – już niedługo będzie można ją oglądać w filmie „Kolekcja sukienek” w reżyserii Marzeny Więcek.
Urodzona aktorka
Śmieje się, że urodziła się po to, by grać. Od najmłodszych lat występowała w szkolnych przedstawieniach, śpiewała w chórze i należała do grupy tanecznej.
Ale tak naprawdę od zawsze najbardziej pociągał ją teatr i film. Zaraz po maturze wyjechała do Łodzi i tam przystąpiła do egzaminów w filmówce.
Choć była przekonana, że obleje – dostała się bez żadnych problemów, i to za pierwszym razem.Jak podkreśla, udało się jej to bez niczyjej pomocy. Na roku studiowała między innymi z Cezarym Pazurą, Piotrem Polkiem i Wojciechem Malajkatem.
''Ten debiut jednocześnie był moim dyplomem''
Była na trzecim roku, kiedy zaproszono ją na przesłuchanie do „Nad Niemnem”. I, choć o roli Justyny Orzelskiej marzyło wiele młodych aktorek, reżyser nie miał wątpliwości, że Pawlak jest wymarzoną kandydatką.
- Kompletnie się tego nie spodziewałam. Ten debiut jednocześnie był moim dyplomem – cytuje jej słowa magazyn „Świat i ludzie”.
- Pamiętam, jakby to było wczoraj. Po trzecim roku studiów w Łódzkiej Szkole Filmowej dostałam zaproszenie na casting do Zbigniewa Kuźmińskiego. Prosto z zajęć pojechałam do wytwórni, gdzie wręczono mi kartkę z monologiem mojej bohaterki, Justyny Orzelskiej.
''Przestraszyłam się odpowiedzialności''
Angaż otrzymała niemal natychmiast – choć ona sama przez jakiś czas wahała się,* czy aby na pewno powinna go przyjmować.* To mąż, Jacek Pawlak, namówił ją, by nie rezygnowała z takiej szansy.
Wreszcie się zgodziła – przyznawała, że cieszyła się strasznie z wygranego castingu, ale też zdawała sobie sprawę z braków warsztatowych i bała się, że nie dorówna bardziej doświadczonym kolegom. Ale jej obawy okazały się płonne.
Zagraniczny wyjazd
„Nad Niemnem” otworzyło jej drogę do dalszej kariery. Po premierze wręcz zasypano ją propozycjami, a ona wreszcie uwierzyła w siebie.
Mogła też spełnić swoje marzenie o wyjeździe za granicę, gdzie wraz z ekipą promowała swój film – i zrozumiała, jak ważna jest to produkcja szczególnie dla przebywających na obczyźnie Polaków.
Australia i Nowa Zelandia tak przypadły jej do gustu, że postanowiła spędzić tam trochę czasu – zwłaszcza, że poznała agentkę, która obiecała jej pomóc. I tak Pawlak zaczęła robić zagraniczną karierę.
Musiała zaczynać od początku
Szlifowała swój angielski, pracowała jako modelka, udało się jej też wygrać przesłuchanie do serialu. Śmiała się, że w Nowej Zelandii stała się bardziej rozpoznawalna niż w Polsce.
I choć na obczyźnie całkiem się jej podobało, postanowiła wrócić do kraju – tęskniła za rodziną i teatrem. Ale kiedy przyjechała, czekało ją ogromne rozczarowanie. Okazało się, że branża o niej zapomniała i aktorka musiała zaczynać od początku.
Pawlak jednak to nie zraziło. Chodziła na castingi, odnawiała kontakty z filmowcami – a gdy akurat nie było dla niej pracy, szukała innego zajęcia. Przyznaje, że zawsze ma wyjście awaryjne. Kiedy brakowało dla niej ról, zaczęła pracę w banku i czekała, aż los znów się do niej uśmiechnie.
Sceny rozbierane? Żaden problem
Zależało jej na tym, by w branży nie postrzegano jej wyłącznie przez pryzmat urody. Dlatego tak chętnie grywała w teatrze, gdzie w pełni mogła udowodnić swój talent. Aktorka ukończyła także studia producenckie.
Przyznaje, że nie ma problemu z rozbieranymi scenami – jeśli, oczywiście, są odpowiednio umotywowane w scenariuszu – ponieważ akceptuje się i lubi swoje ciało. Dużo ćwiczy, dba o siebie. To dlatego starość jej nie przeraża. Lubi siebie taką, jaką jest, i twierdzi, że młodość to stan umysłu. Pawlak nie zwraca nawet uwagi na kolejne zmarszczki. I ma nadzieję, że filmowcy wkrótce sobie o niej przypomną i będzie mogła wrócić do grania na cały etat.
- To jest to, co chcę robić i wierzę, że tak właśnie będzie, bo tęsknię za planem filmowym – mówiła.
W „Kolekcji sukienek” Marzeny Więcek obok gwiazdy „Nad Niemnem” zobaczymy inne weteranki polskiego kina – m.in. Marzenę Trybałę, Adriannę Biedrzyńską oraz Ewę Szykulską. Partnerować im będzie Zbigniew Zamachowski. Film powinien wejść na ekrany jeszcze w tym roku. (sm/gk)