Koszmar dystopii
Lubię europejskie animacje; przede wszystkim za chropowatą, daleką sterylnej doskonałości hollywoodzkich bajek formę. "Metropia" ma więc u mnie plus za samą tylko animację: nietypową, intrygującą, na swój sposób nieprzyjazną. Zaprawione groteskową anemią postaci o nieznacznie powiększonych głowach i dość konserwatywnej mimice poruszają się po świecie, który łączy w sobie fotograficzną precyzję z kiczem gier komputerowych. Wow! Jak się w tej ponurej wizji nie zatracić? Problem pojawia się, gdy animacja chce nie tylko wyglądać, ale i o czymś opowiadać, co w tym akurat przypadku okazuje się mniej więcej tak ryzykowne jak dziękczynne przemówienie świeżo upieczonej miss świata. Słowa grzęzną w gardle, stres robi swoje, a z głośników sączy się stos klisz i banałów.
09.06.2010 12:22
Co prawda "Metropia" schodzi ze sceny wciąż w koronie, glorii celebrowanego zjawiska, ale fasada zostaje nadwątlona - za ulotnym pięknem niewiele się kryje. Pod kątem fabularnym Saleh przetwarza bowiem popularny dystopijny banał. Opowiadając o przygnębiającej przyszłości zdławionej obcasem galopującego totalitaryzmu nie oddala się on od założeń, które znamy z "Equilibirum", "V jak Vendetta" i dziesiątek innych filmów. Społeczeństwo na smyczy, pełna inwigilacja, na zewnątrz szaruga, wokół macki kapitalistycznej zarazy, konsumpcja jako jedyny model życia. A pośród tego wszystkiego On, nie przymierzając - matriksowski Neo, bohater-wybraniec, który dopiero zyskuje samoświadomość.
Na podobnym, bardzo popularnym w kinie i literaturze sci-fi standardzie można osadzić całkiem intrygująca, nietuzinkową fabułę, czego dowodzą choćby "Mroczne miasto" Alexa Proyasa i "Łowca androidów" Ridleya Scotta. Tymczasem "Metropię" trawi zdumiewająca monotonia. Na ekranie dzieje się niewiele, a gdy już się dzieje, przypomina to raczej debatę w domu spokojnej starości, niż konceptualny thriller. Wszystko gdzieś już było, jest kalką światów, które znamy i problemów, które nie raz przerabialiśmy. I w tym rzecz. Te wcześniejsze bardziej bolały, bardziej niepokoiły. Dziś jesteśmy do nich przyzwyczajeni.