Kristin Davis rozpuściła wypełniacze w twarzy. Pokazała, jak teraz wygląda
02.05.2024 | aktual.: 02.05.2024 10:24
Gwiazda kultowej serii "Seks w wielkim mieście" uległa presji Hollywood i chcąc zachować młodzieńczy wygląd, sięgnęła po "dobrodziejstwa" medycyny estetycznej. Gorzko tego pożałowała.
59-letnia dziś Kristin Davis znana jest milionom widzom na całym świecie dzięki roli Charlotte w kultowym serialu "Seks w wielkim mieście". Grana przez nią bohaterka jest komicznie naiwna, romantyczna i niezwykle oddana wobec swoich przyjaciółek. Wiadomo też, że przyjaźni się prywatnie z aktorkami z serialu. Niedawno otworzyła się na temat przemijania urody i wyśrubowanych standardów, którym muszą sprostać kobiety w branży.
Kristin Landen Davis urodziła się 23 lutego 1965 roku w Boulder w amerykańskim stanie Kolorado. Studiowała na Rutgers University, gdzie uzyskała tytuł BFA w prowadzonym tam programie szkolenia w zakresie teatru klasycznego. Po ukończeniu studiów przybyła do Nowego Jorku, gdzie rozpoczęła pracę w teatrze współczesnym i klasycznym, a także występowała w reklamie.
Przed "Seksem w wielkim mieście" Kristin Davis poruszyła widownię telewizyjną, dołączając do obsady fenomenu popkultury - serialu "Melrose Place", gdzie powołała do życia zbłąkaną Brooke Armstrong. Wśród innych dokonań telewizyjnych aktorki na uwagę zasługuje oryginalny film Turner Network Television (TNT) "Bilet do innego świata", w którym zagrała główną rolę narzeczonej legendy baseballu Honusa Wagnera, a także gościnne udziały w "Parze nie do pary", "Seinfeld", "Przyjaciołach", "ER" i "The Larry Sanders Show".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkładamy na czynniki pierwsze fenomen "Reniferka", przyglądamy się skandalom z drugiej odsłony "Konfliktu" i zachwycamy się zaskakującą fabułą "Sympatyka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
Sława
Kilka lat wcielania się w jedną z nowojorskich przyjaciółek w "Seksie w wielkim mieście" wywindowało Davis do pierwszej ligi. Gdy powstał spin-off serialu "I tak po prostu", nie mogło jej zabraknąć. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do Kim Cattrall (grającej Samantę) Kristin nie miała konfliktu z produkcją i Sarah Jessicą Parker.
Czas nie stoi w miejscu, a już na pewno nie dla kobiet. Gdy fani zobaczyli Kristin mającą ponad 50 lat, nie wahali się wyrażać swojej opinii o jej wyglądzie. Aktorka wówczas była po kilku zabiegach medycyny estetycznej. Zdecydowała się na popularne wypełniacze, które przeciwdziałają opadaniu skóry na twarzy, jednak wyraźnie zmieniają jej rysy.
Pod lupą
Aktorka kilka miesięcy temu przyznała w wywiadzie, że trudno zniosła zmiany, jakie naturalnie zaszły w jej wyglądzie. Ale jeszcze większym wyzwaniem okazało się zmierzenie z opiniami ludzi na jej temat.
- Trudno jest konfrontować się ze swoim młodszym wcieleniem. To jest ogromne wyzwanie, żeby nie myśleć ciągle, jak wyglądałaś kiedyś. Ale internet nie pozwala ci o tym zapomnieć - powiedziała w "The Telegraph".
- Jak niczego nie robiłam ze swoja twarzą, to ludzie narzekali, a jak sobie coś poprawiłam, to wyśmiewali się ze mnie bezlitośnie. Wylałam wiele łez - zwierzyła się aktorka.
Nie wszystkie zabiegi były udane.
- Przez długi czas nikt z moich znajomych, nie chcąc mnie urazić, nie powiedział mi, że moje nowe, pełne usta nie wyglądają dobrze. A sama tego nie zauważyłam, bo jak patrzyłam w lustro, to się nie uśmiechałam. Wydawało mi się, że jest ok. - wyznała serialowa Charlotte.
Bez wypełniaczy
- Nauczyłam się, że najważniejsze jest czuć się dobrze ze sobą. Jeśli się sobie podobasz i nie mówię tylko o wyglądzie, to reszta nie ma większego znaczenia - powiedziała w jednym z nowszym wywiadów.
Postanowiła rozpuścić wypełniacze, dzięki czemu jej twarz jest mniej opuchnięta, a usta mają bardziej naturalny kształt. Nie dajcie się jednak zwieść. Kristin Davis nadal korzysta z zabiegów. Zmarszczki na czole i wokół ust są wyraźnie spłycone, a takiego efektu nie osiągnie się żadną jogą czy dietą. Najwyraźniej aktorka spotkała na swojej drodze specjalistę, który pomógł jej wyglądać lepiej, ale wciąż jak ona.