Strach we własnym kraju
Uratowany przed śmiercią w katyńskim lesie, Szalawski omal nie zginął w 1941 roku. Tuż po rozpoczęciu wojny niemiecko-sowieckiej został złapany w strefie przyfrontowej przez żołnierzy Armii Czerwonej* i uszedł z życiem tylko dlatego, że rozpoznano w nim aktora.*
Po klęsce Lwowa Szalawski mieszkał na terenach zaanektowanych przez ZSRR i grał na scenie teatru Aleksandra Węgierki, ale po napaści Niemiec na Związek Radziecki wrócił do Warszawy. W swoim artykule na jego temat Filip Gańczak zdradza, że Newsweek dotarł w IPN do materiałów, które dokumentują jego dramatyczne losy.
Stąd wiemy, że po powrocie do Polski Szalawski był zalękniony i zabiedzony. Nie miał dokumentów ważnych w oczach okupacyjnych władz. Po kraju chodziły też pogłoski, że był komunistą, więc nikt nie odnosił się do niego z życzliwością. Aktor, lękający się łapanki, postanowił poszukać pracy, która zapewni mu bezpieczeństwo.