Kultowy bohater sięgnął dna. Szkoda, że tak to się skończyło

W 1981 r., w 1984 r. i w 1989 r. pierwsze trzy części "Indiany Jonesa" stały się największymi kinowymi przebojami na świecie. W 2008 r. mocno krytykowana czwarta część cyklu zajęła drugą pozycję. Natomiast ostatnia została sklasyfikowana dopiero na 16. miejscu, przynosząc wytwórni gigantyczne straty.

Wzruszony Harrison Ford podczas projekcji filmu w Cannes
Wzruszony Harrison Ford podczas projekcji filmu w Cannes
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS

Nie tak miało wyglądać pożegnanie Harrisona Forda z kultową postacią. Problemy superprodukcji "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" zaczęły się już po uroczystej premierze, która miała miejsce na festiwalu w Cannes. Podczas pokazu filmu wszystko wyglądało jeszcze dobrze. Wzruszony Harrison Ford został nagrodzony Honorową Złota Palmą oraz kilkuminutowymi oklaskami na stojąco. Jednak zgromadzeni na seansie dziennikarze nie podzielali entuzjazmu widowni.

Z Cannes "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" wyjechał ze słabymi recenzjami. Ubolewano, że Steven Spielberg nie zdecydował się wyreżyserować tego filmu. Zapewne byłby lepszy, jednak przyczyny porażki okazały się dużo bardziej prozaiczne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Indiana Jones i artefakt przeznaczenia - zwiastun #2 [napisy]

Bohater grany przez Harrisona Forda stał się bowiem za starą, zbyt archaiczną postacią dla współczesnej widowni (analitycy rynku kinowego w Stanach zwracali uwagę na bardzo rzadko spotykane statystyki: 45 proc. widowni stanowiły osoby powyżej 45. roku życia, a 23 proc. powyżej 55. roku życia). W każdym razie nie taką, na którą można wydać blisko 400 mln dolarów.

134 mln dolarów straty

Pod względem finansowym "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" okazał się jedną z największych filmowych klap w historii współczesnego kina. Wielka szkoda, że w ten sposób kończy się ta słynna seria, która uważana była za jedną z najbardziej kasowych w historii przemysłu kinowego.

Ostatnia część "Indiany Jones" zarobiła na całym świecie 384 mln dolarów. Poprzednia, po uwzględnieniu inflacji, zebrała ponad 900 mln dolarów, trzy pierwsze grubo ponad miliard każda. Co gorsza, "Artefakt przeznaczenia" był filmem, którego budżet (w dużej mierze z powodu pandemii) wymknął się spod kontroli. Jego realizacja pochłonęła aż 387 mln dolarów. W ciągu dwóch lat wytwórnia Disneya otrzymała zwrot kosztów w wysokości 61 mln dolarów, co zredukowało budżet do 326 mln.

Przy takim budżecie film musiałby zarobić w kinach ponad 600 mln dolarów, by można było myśleć o skromnym choćby zysku (wpływami ze sprzedaży biletów wytwórnia musi się dzielić np. z właścicielami kin). W przypadku "Indiany Jones i artefaktu przeznaczenia" do pułapu opłacalności zabrakło bardzo dużo. Magazyn "Forbes" podał, że film z Harrisonem Fordem przyniósł wytwórni Disneya aż 134 mln dolarów straty, co stawia go w gronie największych kinowych klap w historii kina.

W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film
indiana jonesharrison fordświatowy box office
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (260)