''Laleczka Chucky 3'': Skandaliczne zachowanie Jeremy'ego Sylversa
09.01.2014 | aktual.: 22.03.2017 17:48
Wykręcone filmy mogą wypaczyć młode umysły – na własnej skórze przekonała się o tym dawna dziecięca gwiazda, Jeremy Sylvers. Aktor pojawił się w horrorze „Laleczka Chucky 3” (1991) i chociaż jest to zarazem pierwsza, jak i ostatnia pełnometrażowa produkcja w jego karierze, najwyraźniej odcisnęła na młodym chłopcu swoje piętno.
Wykręcone filmy mogą wypaczyć młode umysły – na własnej skórze przekonała się o tym dawna dziecięca gwiazda, Jeremy Sylvers. Aktor pojawił się w horrorze „Laleczka Chucky 3” (1991) i chociaż jest to zarazem pierwsza, jak i ostatnia pełnometrażowa produkcja w jego karierze, najwyraźniej odcisnęła na młodym chłopcu swoje piętno.
Sylvers wcielił się w Ronalda Tylera, jednego z kadetów ze szkoły wojskowej, którą nawiedził żądny krwi Charles Lee Ray, psychopatyczny morderca uwięziony w ciele makabrycznej zabawki (głosu użyczył jej Brad Dourif)
.
Wygląda na to, że po latach to właśnie tytułowy bohater stał się idolem byłego aktora – a sam Chucky z pewnością byłby dumny z niechlubnych wybryków Sylversa...
Opowieść byłej dziewczyny
Wiele do powiedzenia o zachowaniu Jeremy'ego Sylversa* ma jego była partnerka, Octavia Taylor.*
Dziewczyna postarała się nawet o sądowy zakaz zbliżania się dla swojego ekschłopaka i otrzymała go bez większych problemów.
W jednym z wywiadów zdradziła, dlaczego nie ma już zamiaru spotykać się z Sylversem. A jej opowieść robi na zagranicznych stronach prawdziwą furorę...
Nasikał na gości...
Taylor wyznaje, że rzuciła Sylversa po imprezie suto zakrapianej alkoholem i... moczem.
Według jej relacji, Sylvers, po wypiciu ogromnych ilości napojów wysokoprocentowych, zamiast udać się do świątyni dumania, zdjął spodnie, ruszył w stronę zgromadzonych gości* i skierował w ich stronę strumień moczu.*
Agresywny krzykacz
Zresztą już wcześniej na feralnej imprezie Sylvers miał szukać okazji do bójki* i zaczepiać zaproszonych ludzi.* Czyżby urażony tym, że nikt nie podjął rzuconego wyzwania, postanowił ukarać swoich niedoszłych rywali?
Ale znieważenie gości Sylversowi nie wystarczyło – gdy Taylor wyszła z nim na zewnątrz, skierował swoją agresję w jej stronę, obdarzając dziewczynę wieloma bardzo niewybrednymi epitetami.
6 metrów wystarczy?
Nic dziwnego, że Taylor od jakiegoś czasu cieszy się ze statusu singielki. Jednocześnie nie ukrywa, że boi się swojego byłego partnera, tym bardziej że są bliskimi sąsiadami...
Nie pociesza jej nawet sądowy nakaz. Wprawdzie Sylvers powinien trzymać się w odległości prawie 100 metrów..., jednak, ze względu na to, że mieszkają tuż obok siebie, byłoby to niemożliwe.
Sąd uznał, że w takim przypadku* odległość sześciu metrów w zupełności wystarczy.* Też tak uważacie? (sm/gk/mn)