"Lekcja miłości": nie zawsze "na dobre i na złe" to słuszne rozwiązanie. Przekonała się o tym pani Jola
Wytrwała 45 lat u boku alkoholika, a potem powiedziała basta! Choć ksiądz odradził jej rozwód, nie przeszkodziło jej to w znalezieniu mężczyzny, który pokocha ją taką jaka jest. A pani Jola jest najbarwniejszą bohaterką polskiego dokumentu ostatnich lat.
Wystarczy, że pani Jola pojawi się na horyzoncie, a nie sposób oderwać od niej wzroku. Zawsze elegancka, w sukni, wystawnej biżuterii i mocnym makijażu. Ale życie przez długi czas nie pozwalało jej być na co dzień damą.
W młodym wieku związała się z Bogdanem, którego uwielbiała, gdy był trzeźwy. Jednak po ślubie coraz rzadziej można było go zobaczyć w takim stanie. Zaczęło się piekło: codzienne picie alkoholu i bijatyki. Ale pani Jola urodziła 6 dzieci i chciała zapewnić im pełną rodzinę. W końcu przysięgała przed Bogiem, że będą razem "na dobre i na złe".
Dziś bohaterka filmu "Lekcja miłości", który robi furorę na festiwalu Millenium Docs Against Gravity, jest przekonana, że trzymanie się tej ślubnej maksymy przyniosło jej więcej strat niż korzyści. Mimo że pytając młodego księdza o zdanie w sprawie rozstania, usłyszała, że powinna mężowi-alkoholikowi wybaczyć i trwać z nim do końca, bo przecież rozwód nikomu nie przyniesie nic dobrego.
Po latach upokorzeń postanowiła jednak zawalczyć o siebie. Spakowała siebie i dzieci i spod Kielc ruszyła pieszo aż do Szczecina. Stamtąd trafiła na włoską emigrację. Jej oprawca postanowił podążyć jej śladami i znowu z nią zamieszkał.
Dopiero gdy usłyszała śmiertelną diagnozę, poczuła, że w końcu może pozwolić sobie na bycie egoistką. Po operacji zaczęła chodzić na lekcje śpiewu i dancingi do szczecińskiej Cafe Uśmiech. Tam poznała nowych przyjaciół i Wojtka, który zdobył jej serce.
Nagrania do filmu powstawały przez 4 lata, przez co widać, jak pani Jola zaczęła zmieniać swoje nastawienie i rozkwitła u boku nowego ukochanego. Z osoby, która myślała, że wszystko co dobre jest już za nią, stała się spragnioną nowych przygód szczęśliwą seniorką.
Dziś bohaterka dokumentu śpiewa "szukanie swej miłości to nie stracony czas, może powróci, mam tą nadzieję, połączy znowu nas". W swoim repertuarze oprócz własnych utworów ma też przeboje Hanki Ordonówny. Zawsze w torebce nosi ze sobą mikrofon i jeśli widzi smutnych ludzi na przystankach, to wyciąga go i śpiewem poprawia im humor.
Życiorys 70-latki to nie tylko historia trudnej drogi do miłości, ale też wolności. W ostatnich latach wiele osób próbowało nakłonić ją do rozwodu z Bogdanem. Postanowiła, że szkoda jej na to nerwów i zdrowia. Czeka aż Bóg ją wyręczy.
Fenomen pani Joli wykracza poza granice kraju. "Lekcja miłości" miała światową premierę na prestiżowym festiwalu IDFA w Amsterdamie, a po jego pokazie publiczność ustawiała się w kolejkach po zdjęcie i chwilę rozmowy z bohaterką filmu. Bo takich herosek nam trzeba.