Trwa ładowanie...
17-03-2010 10:33

Mamy haka na prezydenta, czyli o karierze filmowej Kaczyńskiego

Mamy haka na prezydenta, czyli o karierze filmowej KaczyńskiegoŹródło: Fakt
dwhu570
dwhu570

[

]( http://www.efakt.pl )

Przed nami nic się nie ukryje. Wzięliśmy na spytki kandydatów na prezydenta i dziś ujawniamy ich grzechy.

- Paliłem jako siedmiolatek - wyznaje Bronisław Komorowski (58 l.). Marszałek Sejmu zaczął palić niedługo po tym, jak nauczył się czytać. - W 1959 roku byłem na wakacjach u moich dziadków, na Rozewiu nad morzem - wspomina w rozmowie z Faktem.

dwhu570

- Mieszkałem na osiedlu wojskowym, bo mój stryj był oficerem Marynarki Wojennej. Obok jego garnizonu był garnizon wojska rosyjskiego. Ja jako bratanek pana porucznika mogłem się wszędzie szwendać. Pewnego razu polscy wojskowi poczęstowali mnie papierosem. Rosjanie dawali mi palić skręty - wyznaje marszałek. - Paliłem nawet te najmocniejsze, mocno się zaciągając raz za razem. Gdy po mnie w końcu przyjechała mama, poczuła, że śmierdzę dymem. Obiecałem, że już nie zapalę. I dotrzymałem słowa.

Jerzy Szmajdziński (58 l.), wicemarszałek Sejmu z SLD, w dzieciństwie miał za nic ekologię i miłość do zwierząt. – Z procy strzelałem do szpaków – wspomina Jerzy Szmajdziński. Dodaje jednak z całą stanowczością, że dziś absolutnie potępia tamto swoje zachowanie.

- Szalałem u babci w Korzeniewie w Wielkopolsce. Z procy strzelałem do szpaków, które wyjadały czereśnie w ogrodzie - opowiada nam Szmajdziński. - Ale najlepszą zabawą była piłka nożna. Choć w latach 50. o piłkę było trudno, więc graliśmy wszystkim, co było okrągłe. Nawet wełną zwiniętą w kłębek. Uwielbiałem też jeździć na rowerze dla dorosłych, takim z ramą. Brałem duży rower, wchodziłem pod ramę i jechałem. A jeździłem po żużlowej drodze, więc całe kolana miałem w strupach, mnóstwo siniaków i obtarć.

Kłopoty sprawiali także bracia Kaczyńscy. I nie chodzi tylko o kradzież księżyca, nieznośni byli też na planie filmowym.

dwhu570

Lech Kaczyński (61 l.) ukradł księżyc. W 1962 r. razem z bratem bliźniakiem zagrali rolę Jacka (Lech Kaczyński) i Placka (Jarosław Kaczyński) w ekranizacji powieści Kornela Makuszyńskiego "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Już na planie filmowym pokazali, na co ich stać. W hotelu odpalili świecę dymną, potem zamknęli na klucz kierownika produkcji, a innym razem wdrapali się na dach i musiała interweniować policja. - Wskoczyli na dach Grand Hotelu, gdzie były sploty elektryczne. Bałam się, że spadną. A oni spokojnie weszli z powrotem do hotelu. No, ale był dreszczowiec - opowiadała nam Jadwiga Kaczyńska, mama prezydenta.

Aż dziw bierze, że z takich łobuzów wyrośli poważni politycy. Choć z drugiej strony pewnie jeszcze niejeden brzydki kawał zrobią – rywalom, podczas kampanii prezydenckiej...

Polecamy w wydaniu internetowym efakt.pl:

Poseł nie czeka na lekarza

dwhu570
dwhu570

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dwhu570