Marita Lorenz: Hollywood opowie historię kochanki Fidela Castro
24.01.2016 | aktual.: 22.03.2017 16:46
Oscarowa gwiazda jako kochanka dyktatora
Jennifer Lawrence, „dziewczyna z sąsiedztwa”, która momentalnie podbiła branżę filmową i mimo młodego wieku pokonała w walce o Oscara bardziej doświadczone konkurentki, nie zwalnia tempa nawet na chwilę.
Obecnie można ją oglądać w filmie „Joy”. Aktorka bierze także udział w zdjęciach do „X-Men: Apocalypse” i „Passengers”, potwierdziła również, że będzie można zobaczyć ją w „It's What I Do”.
Teraz media obiegła wiadomość, że Lawrence wcieli się w Maritę Lorenz, kochankę Fidela Castro, która pomagała zorganizować na niego zamach. Projekt już teraz wzbudza dużą sensację – w końcu nie od dziś wiadomo, że najlepsze scenariusze pisze samo życie.
href="http://film.wp.pl/marita-lorenz-hollywood-opowie-historie-kochanki-fidela-castro-6025226474718337g">CZYTAJ DALEJ >>>
Tragiczne dzieciństwo
A historia Marity Lorenz to faktycznie wymarzony materiał na film. Córka Heinricha Lorenza i Alice Lofland, amerykańskiej aktorki, od początku nie miała łatwego życia.
Jako mała dziewczynka trafiła wraz z matką do obozu koncentracyjnego. Choć udało im się przeżyć, nie oznaczało to wcale, że na tym skończyła się ich gehenna. Po wojnie małą Maritę zgwałcił amerykański żołnierz. Rodzice dziewczynki, przerażeni tą sytuacją, czym prędzej opuścili Niemcy i wyjechali do Stanów.
W 1959 roku Marita wraz z rodzicami popłynęła na Kubę.
''Ja jestem Kubą''
Statek, którym płynęła rodzina Lorenzów, został zatrzymany przez ludzi Fidela Castro.
Mogłoby się zapewne zrobić nieprzyjemnie, gdyby Castro nie zobaczył Marity. Wtedy postanowił użyć całego swojego uroku, by ją uwieść. Rodzice dziewczyny byli przerażeni, gdy mężczyzna zabrał ją na spacer po statku. Wreszcie stanęli na mostku.
- Stamtąd pokazuje jej światła Hawany. „To wszystko należy do mnie. Kuba należy do mnie. Czyż nie jest cudowna? Podoba ci się, to co widzisz?”, upewnia się słabą angielszczyzną. Potem przyciąga ją do siebie i zadaje ostateczny cios: „Ja jestem Kubą” - opisuje tę chwilę w książce „Kobiety dyktatorów 2” Diane Ducret.
Pamiętna noc
Na Lorenz wyznania Castro zrobiły ogromne wrażenie, choć chyba ona sama nie spodziewała się, że ten flirt przerodzi się w coś więcej. A jednak.
Kiedy wróciła do Nowego Jorku, Castro zaproponował jej wakacje w Hawanie i wysłał po nią swoich ludzi. Ona zaś zgodziła się bez wahania.
Lorenz zawieziono do hotelu, gdzie czekał na nią Castro.
- Zaciąga zasłony, bierze Maritę za rękę i włącza płytę z romantyczną muzyką. Choć od tamtego spotkania minęło ponad pięćdziesiąt lat, w pamięci bohaterki zachowało idylliczny charakter.„To moje najlepsze wspomnienie związane z Fidelem. Leżałam w jego ramionach na łóżku w Hiltonie, słuchając piosenki Piano mágico” - pisała Ducret.
Koniec sielanki
Ale sielanka błyskawicznie zmieniła się w koszmar. Lorenz szybko dowiedziała się, że nie może opuszczać swojego pokoju hotelowego, pod drzwiami którego postawiono strażników.
Poruszała się tylko i wyłącznie w towarzystwie eskorty. Zabroniono jej wszelkich kontaktów z rodziną. Dziewczyna szybko zrozumiała, że nie jest już gościem, a więźniem.
A potem miało być tylko gorzej. Według relacji matki Marity, Castro brutalnie gwałcił jej córkę, zmusił do aborcji – przez co o mało nie straciła życia - i stopniowo uzależniał od narkotyków, by stała się w jego rękach wyłącznie bezwolną zabawką.
Spisek CIA
Wreszcie dziewczynie cudem udało się uciec spod kontroli Castro.
Zrozpaczona Lorenz ponoć skontaktowała się z matką, a ta rozpętała aferę i zagroziła takim skandalem, że Fidel odpuścił i pozwolił jej córce wrócić do Nowego Jorku.
Ale i tam Marita nie mogła zaznać spokoju. Błyskawicznie skontaktowali się z nią agenci CIA, którzy przedstawili jej plan zabicia Castro– przekonani, że dziewczyna chętnie zemści się na byłym kochanku.
Syndrom sztokholmski
Lorenz faktycznie wsiadła do samolotu z trucizną w kieszeni, przekonana, że z łatwością pozbawi Castro życia.
Tylko że w ostatniej chwili porzuciła ten zamiar. Po latach stwierdzi, że nawet po tym, co jej zrobił, wciąż nie mogła przestać go kochać. Zamiast więc zabić niewiernego i brutalnego kochanka, spędziła z nim noc.
A potem wróciła do Nowego Jorku, gdzie założyła rodzinę. Nie zrezygnowała również z pracy dla CIA. To właśnie Lorenz wywołała kilka lat później sensację, twierdząc, że za zamachem na Kennedy'ego stoją agenci CIA,* choć jej zeznania uznano za mało wiarygodne.*
Lorenz nigdy już nie spotkała Fidela Castro.(sm/mn)