Marta Wierzbicka: Nestorka polskiego aktorstwa ostro o gwieździe ''Na Wspólnej''
30.06.2014 | aktual.: 22.03.2017 19:48
Okazuje się, że Wierzbicka nie chce być jedynie znana z tego, że jest znana. Wielokrotnie wyznawała, że jej marzeniem aktorskim jest gra w teatrze. I, niespodziewanie, jej życzenie właśnie się spełniło...
Ma zaledwie 23 lata i skromniutki dorobek serialowy, ale jej nazwisko jest już dobrze znane w polskiej branży filmowej. Marta Wierzbicka, kojarzona z rolą Oli Zimińskiej w „Na Wspólnej”, nie stroni bowiem od kontrowersji. Ostatnio zachowanie młodej gwiazdki skomentowała aktorka-weteranka, Krystyna Sienkiewicz. I nie były to miłe słowa…
Marta chętnie dzieli się z widzami swoją prywatnością – opowiada o swoich sprawach uczuciowych, rzuca mocno nieprzemyślane uwagi o swojej pracy, a najchętniej zabiera głos, gdy mowa jest o jej biuście. Często też pozuje w bikini, a ostatnio „zasłynęła” rozbieraną sesją w Playboyu i zamieszczonym w sieci filmikiem z wakacji w Turcji.
Okazuje się jednak, że Wierzbicka nie chce być jedynie znana z tego, że jest znana. Wielokrotnie wyznawała, że jej marzeniem aktorskim jest gra w teatrze. I, niespodziewanie, jej życzenie właśnie się spełniło...
Skromny dorobek
Spójrzmy prawdzie w oczy – doświadczenie zawodowe Wierzbickiej jest naprawdę skromne. Oprócz udziału w „Na Wspólnej”, 23-latka pojawiła się gościnnie w serialach „M jak miłość”, „Hotel 52” i „Nowa”.
Użyczyła też głosu głównej bohaterce „Alicji w Krainie Czarów” i zdradziła, że ostatnio nawiązała współpracę z „DD TVN”. Na tym koniec.
Jakie więc musiało być zdziwienie bardziej doświadczonych aktorów, kiedy na deskach teatru zobaczyli młodą Wierzbicką...
Kontrowersyjny debiut
Wierzbicka zadebiutowała w na scenie warszawskiego teatru Capitol kilka dni temu. Wystąpiła w brytyjskiej komedii sytuacyjnej „Kiedy kota nie ma”, przeniesionej do polskich teatrów przez Andrzeja Rozhina, 74-letniego doświadczonego reżysera.
U boku Wierzbickiej pojawili się aktorzy z większym dorobkiem (m.in. Piotr Cyrwus, Violetta Arlak)
, a także ci znani głównie z seriali – jak Aneta Zając, gwiazda „Pierwszej miłości”.)
I chociaż Wierzbicka jest zachwycona, że udało się jej zrobić kolejny krok na zawodowej drodze,* nie wszyscy są z tego powodu równie zadowoleni...*
''To są nie aktorzy''
79-letniej aktorki Krystyny Sienkiewicz, weteranki sceny, która mimo daleko posuniętej wady wzroku nadal ciężko pracuje (więcej tutaj)
, nie cieszy taki obrót spraw. Uważa, że w teatrze powinni występować artyści, którzy faktycznie mają talent, a nie ci, którym udało się zaistnieć dzięki „pokazywaniu piersi”.
– To są nie aktorzy, tylko aktorzy w cudzysłowie! Z łapanki... - irytowała się w rozmowie z Faktem.
- To są ludzie, którzy idą na casting, muszą zaistnieć przez robienie wokół siebie szumu. Jak ktoś ma talent, to niech gra w teatrze, tylko niech najpierw pokaże, że potrafi propozycję teatralną zagrać talentem. Trzeba ludzi kokietować sukcesem swoim teatralnym, rolami, a nie pękającym ramiączkiem czy golizną.
''Nigdy nie byłam dupcią, ja jestem aktorką''
Sienkiewicz podkreślała też, że dzisiejsze „gwiazdy” nie mają za grosz wyczucia i smaku.
– Kiedyś też się pokazywało ciało, jako np. Kalina Jędrusik w wannie, przykryta pianą, ale to nie to, co teraz, tylko czysty seks... - bulwersowała się w Fakcie. - No, ale pieniądz jest niebywale ważną rzeczą zawsze. Ja gram dużo, jeżdżę ze sztukami i recitalami, ale ja mam inne podejście. Nigdy nie byłam "dupcią", ja jestem aktorką. Ja siebie zupełnie inaczej sprzedaję: osiągnięciami, a nie ciałkiem. Sprzedaje swoje zdolności, radziłabym, żeby tak się pokazywać, tak się powinno robić karierę – dodawała.
Zgadzacie się? (sm/gk)