Melanie Griffith: Aktorka brzydko się starzeje
22.10.2012 | aktual.: 22.03.2017 20:46
Mimo że Melanie Griffith wyglądała na szczęśliwą, niektórzy zauważyli, że z jej twarzą nadal dzieje się coś dziwnego…
Wygląda na to, że plotki o rozwodzie Antonio Banderasa i Melanie Griffith okazały się przedwczesne. Słynna hollywoodzka para pojawiła się w miniony weekend podczas imprezy charytatywnej w szpitalu dziecięcym w Los Angeles.
Na gali Noche de Ninos pojawił się cały zastęp celebrytów, lokalnych dygnitarzy i gwiazd kina. Heidi Klum, Pau Gasol oraz The Walt Disney Company zostali wyróżnieni za szczególny wkład i poświęcenie w rozwój placówki. Podczas zbiórki funduszy, które zostaną przeznaczone na działalność szpitala, udało zebrać się ponad 2 mln 500 tys. dolarów.
Mimo że Melanie Griffith wyglądała na szczęśliwą, niektórzy zauważyli, że z jej twarzą nadal dzieje się coś dziwnego…
Niedoskonałości namierzone
Para nie uciekała przed błyskami fleszy ochoczo dając się fotografować.
Banderas i Griffith nie sprawiali wrażenia, jakby ich małżeństwo wisiało na włosku, co w świetle ostatnich informacji na ich temat brzmi aż zaskakująco.
Bezlitosne obiektywy aparatów fotoreporterów wychwyciły za to niedoskonałości urody aktorki, która w tym roku skończyła 55 lat.
Co ją tak wyniszczyło?
O przemijającej urodzie gwiazdy znanej m.in. dzięki roli w „Pracującej dziewczynie” w sieci mówi się już od jakiegoś czasu.
Pojawiają się głosy mówiące, że nie zawinił tu wiek – Griffith jest zaledwie po pięćdziesiątce – ale wieloletnie eksperymenty z substancjami psychoaktywnymi i wieczne próby zwalczenia nałogu poprzez kuracje odwykowe.
Bierze od kilkudziesięciu lat
Melanie Griffith walczy ze swoim nałogiem od kilkudziesięciu lat.
Uzależnienie aktorki od alkoholu, leków i narkotyków trwa z przerwami od końca lat 70.
Zamiłowanie do używek miało ogromny wpływ na jej życie zawodowe i omal nie zniszczyło jej kariery już na początku lat 80., tuż po znakomitym debiucie u Arthura Penna.
''Jestem narkomanką''
Griffith znana jest ze swoich bezkompromisowych wypowiedzi na temat życia prywatnego. W wielu wywiadach mówiła wprost o swojej walce z nałogiem i zniszczeniach, jakie dokonał on w jej życiu.
W 2006 roku z rozbrajającą szczerością wyznała, że terapia odwykowa się nie powiodła i wróciła do brania.
- Jestem narkomanką, alkoholiczką i lekomanką. Czas, żebym się do tego przyznała- powiedziała Griffith, dodając - Poszłabym na koniec świata, żeby kupić sobie kokainę i inne narkotyki.
Może liczyć na Antonia?
Sprawa nałogu Melanie Griffith powraca za sprawą lipcowego wywiadu dla The L.A. Times.
Aktorka wyznała w nim, że znowu zgłosiła się na odwyk, po tym, jak przeprowadziła rozmowę ze swoimi córkami.
Wygląda na to, że wszystko jakoś jej się układa, a Antonio Banderas, który od wielu lat dopinguje ją w rzuceniu nałogu, tym razem znowu okazał się nieocenioną podporą. (gk/mn)