Największa kochanka polskiego kina! Pamiętacie te gorące sceny?
Gdy przed laty ta pociągająca blondynka zaczynała rozbierać się na ekranie, w kinach gęstniało powietrze, a widzowie z zachwytu otwierali usta
Ale się działo! Na uroczystości wręczenia „Złotych Kaczek” przez magazyn Film, atmosfera była wręcz namiętna i sentymentalna. Wszystko za sprawą hasła, którym był opatrzony tegoroczny plebiscyt - "Wielkie miłości".
Kto powiedział, że aktorów i filmy należy doceniać tylko za ich talent lub efekt końcowy? Nagródźmy ich również za erotyczne napięcie bijące z ekranu i kochliwość odgrywanych przez nich bohaterów.
W myśl tego, nagrodę dla największego amanta polskiego kina, przyznano Marcinowi Dorocińskiemu za rolę w filmie Ogród Luizy Macieja Wojtyszki (2008), ale to, co prawie wszystkich interesowało najbardziej zostawiono na koniec.
Największą kochanką polskiej kinematografii została Grażyna Szapołowska. To wyjątkowe uznanie aktorka zdobyła przede wszystkim dzięki roli w filmie Magnat, Filipa Bajona(1987). Gdy przed laty ta pociągająca blondynka zaczynała rozbierać się na ekranie, w kinach aż gęstniało powietrze, a widzowie z zachwytu otwierali usta.
Nic dziwnego, że ten zaszczytny tytuł trafił właśnie do Grażyny Szapołowskiej. Grać tak namiętnie i podniecająco potrafiła tylko ona.
Zobacz także: Filmy o miłości
Kto walczył o tytuł?
O tytuł największej filmowej kochanki walczyły: Beata Tyszkiewicz, bohaterka "Marysi i Napoleona" Leonarda Buczkowskiego (1966), Emilia Krakowska, bohaterka "Brzeziny" Andrzeja Wajdy (1970) i Weronika Rosati, bohaterka "Pitbula" Patryka Vegi (2005).
Jednak to Szapołowską uhonorowano Złotą Kaczką. Tak zdecydowali czytelnicy magazynu „Film”.
Boguś i Grażyna
58-letnią aktorkę uznano za największą kochankę polskiego kina, dzięki roli w filmie "Magnat", w którym zagrała u boku Bogusława Lindy.
- Z Bogusiem było inteligentnie, namiętnie – wspomina aktorka na łamach Super Expressu.
Wstydliwe początki?
Aktorka po odebraniu nagrody chętnie opowiadała dziennikarzom o swojej ekranowej seksualności.
Jak udało jej się przezwyciężyć stres i zawstydzenie przed rozbieranymi scenami?
- Na początku byłam stremowana, potem wszystko mi minęło - wspomina aktorka miłosne sceny m.in. z "Magnata" czy "Krótkiego filmu o miłości" w rozmowie z "Super Expressem".
Zobacz także: Filmy o miłości
''Krótki fim o miłości''
Grażyna Szapołowska, jak na prawdziwą damę przystało, nie zapomniała podziękować swoim uroczym partnerom, z którymi przyszło jej się spotkać na licznych planach.
Po wspomnianym Lindzie przyszedł czas na Olafa Lubaszenkę, który miał to szczęście debiutować u boku tak pięknej i zdolnej kobiety.
Fani polskiego kina z pewnością się domyślają o jakim filmie mowa – „Krótki film o miłości” w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego.
- [Olaf] Okazał się świetny, jego wyobraźnia była wspaniała, talent duży, powtarzaliśmy te same sceny po kilka razy, a grał zawodowo – komentuje ich wspólną pracę pani Grażyna.
Młoda i niewinna?
Początkowo, co z łatwością można zrozumieć, rozbieranie się na planach zdjęciowych, przy takiej liczbie osób w ekipie, nie podobało się młodej aktorce.
- Na początku było mi trudno. Było onieśmielenie, niewiadoma, jak zareaguje filmowy partner. Ja przeważnie żartowałam, ale ze strachu. Kosztowało mnie to dużo zdrowia i nerwów. Zastanawiałam się, jak to odbierze rodzina, publiczność, czy nie przesadzam - wspomina Szapołowska.
Ale z czasem było jej coraz łatwiej zrzucać filmowe kostiumy.
Rozbieranie to jej rutyna
A jak piękna aktorka wspomina swoją pierwszą scenę rozbieraną?
- Przy pierwszych rozbieranych scenach w filmie "Zapach ziemi" byłam stremowana i miałam gęsią skórkę, ale kolejne to już była rutyna - śmieje się Szapołowska.
Wyjątkowy rok
"Wielkie miłości" - pod takim właśnie wyjątkowym tytułem odbyła się tegoroczna gala i plebiscyt "Złote Kaczki 2011" magazynu "FILM".
Ta zaszczytna nagroda rozdawana jest od 1956 roku. Początkowo te drogocenne Kaczki miały być przyznawane przez jury złożone z redaktorów czasopisma "Film".
Jednak ogłoszony wśród czytelników ranking cieszył się tak dużym zainteresowaniem, że redakcja postanowiła powierzyć głosowanie odbiorcom magazynu.
Plebiscyt w tym roku obchodzi 55. urodziny! To nie byle jaka, bo ponad półwiekowa tradycja.
Wszystkim laureatom, a szczególnie pani Grażynie Szapołowskiej, gratulujemy!
(kk/pap)