Nie tylko dla nastolatek
Andrzej Piaseczny - czyli PIASEK, czyli były wokalista M.A.F.I.I. i zespołu Roberta Chojnackiego, czyli Kacper Górniak z telenoweli "Złotopolscy" - nadal z powodzeniem łączy pracę przed kamerą i przed mikrofonem. Właśnie ukazała się jego druga solowa płyta solowa - "Popers".
Jan Skaradziński: Często wspominasz, że za ciasno ci w ubranku idola nastolatek. Dlaczego?
Andrzej Piaseczny: Popularność wśród nastolatek jest, nie ukrywam, rzeczą bardzo przyjemną, ale postrzeganie mnie tylko przez taki pryzmat świadczy o niepełnym rozumieniu tego, co robię. Postanowiłem więc na płycie "Popers" pójść krok dalej.
J.S.: W którą stronę stawiasz ten krok?
W stronę muzyki bardziej urozmaiconej i skomplikowanej, bogatszej brzmieniowo - sądzę, że po prostu ciekawszej. Oczywiście pozostałem muzykiem popowym - co podkreśla sam tytuł płyty - ale zarazem proponuję teraz także piosenki ostrzejsze, bliższe rocka. "Popers" to zresztą moja najpełniejsza wypowiedź muzyczna, ponieważ pierwszy raz w karierze jestem współproducentem albumu.
J.S.: Czy udział w "Złotopolskich" jest dla ciebie zachętą czy raczej przestrogą przed dalszą karierą aktorską?
Początkowo zdecydowanie był przestrogą. Jestem aktorskim amatorem, dlatego od podstaw musiałem uczyć się podawania tekstu, zachowania przed kamerą, ustawiania do światła. Musiałem uzmysłowić sobie wszystkie swoje braki. Ale po pewnym czasie zacząłem na planie czuć się lepiej, bardziej swobodnie. Poza tym dzięki "Złotopolskim" mogłem dotrzeć do ludzi, do których nigdy nie dotarłbym poprzez piosenki. Na przykład niedawno, kiedy wysiadałem z samochodu, rozpoznała mnie para staruszków. "To naprawdę pan? Niech pana Bóg błogosławi". Nie chcę popadać w patos, ale to największa nagroda. Dla takich chwil warto żyć! Jeśli kiedyś będę miał następne propozycje filmowe, z pewnością je rozważę, niemniej głównym polem mojego działania pozostaje muzyka. Bo czuję się muzykiem, wokalistą - a aktorem co najwyżej bywam.
J.S.: Między Piaskiem a Kacprem Górniakiem więcej jest różnic czy podobieństw?
Oczywiście różnic. Piasek to postać prawdziwa (śmiech), a Kacper fikcyjna. Ja Kacpra tylko gram, wypowiadam napisane dla niego kwestie, nie utożsamiam się z nim do końca - np. zupełnie inaczej zachowuję się w stosunku do kobiet. Ale miedzy nami są też pewne podobieństwa - nawet pomijając fakt, że obaj jesteśmy wokalistami. Przecież nawet zawodowi aktorzy muszą przekazać cząstkę swojej osobowości granym postaciom, a cóż dopiero ja - aktorski amator...
J.S.: Podoba ci się płyta M.A.F.I.I. nagrana bez ciebie?
Myślę, że dzięki rozstaniu obie strony - czyli i zespół, i ja - zyskaliśmy większą swobodę artystyczną, większe pole manewru. M.A.F.I.A. zapowiadała, że nagra płytę mniej popową, dużo ostrzejszą niż ostatnia ze mną, ale - powiem szczerze - nie uważam, by zapowiedź została spełniona. Samej płyty nie chcę oceniać. Jednak - to też jest szczere - życzę chłopakom jak najlepiej, ponieważ po tylu latach wspólnej pracy nie mogę do zespołu nie mieć sentymentu.
J.S.: A jak ci się podoba piosenka M.A.F.I.I. "Piaskiem w oczy"?
Myślę, że to żart. W każdym razie ja ją odbieram wyłącznie w tych kategoriach.
10.02.2000 01:00