"Wołyń", 2016 r.
"Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego to zdecydowanie najbardziej nieoczywisty przykład w tym zestawieniu. Bazujący na opowiadaniach Stanisława Srokowskiego i wspomnieniach świadków rzezi wołyńskiej z lat 1943–1944 film opowiada o ludobójstwie Polaków dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów. W obejmującym zaledwie kilka lat wyimku z dziejów tytułowej ziemi skupiają się jak w soczewce wojenne zawirowania, którymi targana była wówczas Polska.
Ukraińcy najpierw mordują Żydów, a potem, z "legendarnym" okrucieństwem (za pomocą sierpów, siekier i wideł) Polaków. Niech podsumowaniem tego przerażającego epizodu w historii kraju będzie fakt, że główną bohaterkę, Zosię (Michalina Łabacz), z opresji ratuje w finale oddział... żołnierzy niemieckich, wracających z frontu wschodniego.
Co rzadko spotykane w Polsce, "Wołyń" został przeważnie pozytywnie przyjęty przez polskich krytyków, związanych z tytułami zarówno lewicowymi, jak i prawicowymi. Mimo to gdzieniegdzie dało się słyszeć niezadowolone głosy z powodu ukazywania na ekranie Polaków mordujących Żydów (widać tu więc jasne powiązania z dwoma omawianymi wcześniej filmami). Sam reżyser, choć deklarował bezstronność, spotkał się też z zarzutami podsycania wzajemnych narodowych uprzedzeń. Co warte zaznaczenia, w Ukrainie produkcja nie została dopuszczona do dystrybucji kinowej.
Film "Wołyń" znajduje się na platformie TVP VOD. Można go również wypożyczyć za dodatkową opłatą m.in. w serwisie Canal+ Online.