Trwa ładowanie...
dfdr9f1
plan lotu
04-12-2006 18:08

Pasy zapięte..?

dfdr9f1
dfdr9f1

Myślę, że powinny być zapięte, bo samolot wystartował. Odwrotu już nie ma, już jesteś w powietrzu, przed Tobą długa, trudna i bardzo szczególna podróż, gdyż będzie działo się wiele i w żadnym momencie nie będziesz pewien tego, co jest prawdą, a co fikcją, co tylko Ci się wydaje.

Dawno nie widzieliśmy na ekranie Jodie Foster. Trzy lata wcześniej miał miejsce „Azyl”, gdzie walczyła o przetrwanie w zamkniętym pomieszczeniu, teraz też w sytuacji bez wyjścia, wysoko, na ciemnym niebie w wielkim samolocie. I to nie dlatego przerwa ta była tak długa, iż aktorka nie chciała grać. Teraz raz, że może wybierać w ambitnych propozycjach, dwa, ról dla aktorek po czterdziestce nie jest już tak dużo. Wreszcie Jodie Foster rozkłada swój czas pomiędzy plan, a rodzinę, której oddaje się w dużym zapałem i poświęceniem.

Jest to też ta sama ambitna, dociekliwa, drapieżna Jodie Foster, jak miało to miejsce czternaście lat wcześniej w „Milczeniu owiec”. I jest to też ten sam dobry, dopracowany, dopieszczony thriller, taki, który zachwyca, ale przede wszystkim trzyma w ciągłym, niesłabnącym napięciu. Thriller, który przynajmniej na początku zakładał męską, główną rolę, ale twórcy filmu doszli do wniosku, iż to właśnie kobieta w pewnych sytuacjach znacznie lepiej oddaje... uczucia. Konkretne uczucia, które tu mają niebagatelne znaczenie.

Jednak w przeciwieństwie do historii Hanibala Lectera tu wszystko, co się dzieje dotyczy Kyle Pratt (Jodie Foster). Na jej osobie opiera się siła tej opowieści, wszystko wychodzi od niej do niej powraca i przynosi to bardzo dobry skutek. Dużo szerszy jest drugi plan, w tym załoga fikcyjnej linii lotniczej, która wystartowała w swój dziewiczy lot. A przy okazji, nie zrozumiałe są dla mnie protesty stewardess, jakoby film wypaczał ich pracę i sposób zachowywania się na pokładzie. Warto zastanowić się nad faktem, jak każda z nich zachowałaby się w tej lub innej, określonej sytuacji.

dfdr9f1

Bez względu na to, co pojawia się w opisach ja o treści „Planu lotu” nie powiem nic, bądź tylko odrobinkę. Tu powiedzieć słówko więcej, to popsuć całą zabawę, tu każda informacja zbyt wiele odkrywa, dlatego będę kluczył i świadomie omijał to i owo. Gdyż warto wejść na pokład, spojrzeć w oczy ponętnej stewardessy w osobie Eriki Christensen i usiąść wygodnie w fotelu.

Być może fakt, iż akcja filmu rozpoczyna się w Berlinie sprawił, że reżyserem tego filmu jest niemiecki twórca, Robert Schwentke. Dostrzeżono jego udany thriller „Tatoo” i to dlatego powierzono mu „stery” tej wielkiej machiny. Plan filmu to dwupokładowy jumbo jet, E-474, który choć nie istnieje, to jednak wiele z rozwiązań zastosowanych na planie wkrótce pojawi się w kilku nowych modelach samolotów.

O tyle jest to ważne, iż ten potężny, latający jumbo jet to prawie, jak „Titanic” z jego wielką... ilością pokładów. Kamera wciąż krąży, wciąż zmienia miejsce, to ten pokład, to znów inny, a wbrew pozorom cały czas ten sam samolot. I to, co wyróżnia dobry, poprawny thriller, ciągła zmiana planów, kadrów, ciągła dynamika akcji, co równie ważne, brak przewidywalności.

A to zasługa reżysera i uważna podglądanie poczynań mistrza tego gatunku – Alfreda Hitchcocka. To był człowiek, który doskonale wiedział, jak sterować publicznością, jak pokierować jej uwagą. W tym sensie jestem – jak wielu – jego dłużnikiem. Ale oczywiście podczas kręcenia filmu starałem się nie myśleć o szczegółach jego utworów, ani o rozwiązaniach, jakie stosował – przyznać trzeba, że niemieckiemu reżyserowi sztuka ta się udała i dzięki temu mamy tak dobry i zaskakujący efekt.

Teraz nie dziwi mnie fakt tak dużej popularności obecnie tego filmu za Oceanem. Filmu, który zasługuje na najwyższe laury i to sprawia, iż wciąż utrzymuje się na szczycie. Mam też wrażenie, iż może być to jeden z ciekawszych tytułów polskiej, złotej jesieni.

dfdr9f1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dfdr9f1