O krok od medycyny
Aktorką została wbrew rodzicom. Ojciec twierdził, że jest zbyt delikatna, wrażliwa, nie ma siły przebicia by próbować sił w artystycznym świecie. Początkowo chyba w to wierzyła, bo poszła do liceum medycznego i przygotowywała się pod tym kątem do zdawania na studia.
W liceum jednak dał o sobie znać jej talent aktorski, zachwyciła jako recytatorka. Koledzy i dyrektor szkoły namawiali ją, by zdawała do szkoły teatralnej.
Na egzamin wybrała fragment "Janka Muzykanta". Nagle na sali pojawiła się mysz. Szmigielówna nie zareagowała.
- Pomyślałam, że wszystko stracone: powinnam się wystraszyć, coś zagrać. Ale skończyłam i grzecznie wytłumaczyłam komisji, że po liceum medycznym myszy się nie boję - wspominała.
Poskutkowało. Dostała się do łódzkiej "Filmówki".