Pola Negri: Nie zaznała w życiu szczęścia
01.08.2014 | aktual.: 22.03.2017 08:35
Jeśli to faktycznie prawda – a w przypadku słynnej Poli Negri trudno oddzielić fakty od narosłych wokół jej postaci legend – przepowiednia spełniła się co do joty.
Twierdziła, że światową karierę, powodzenie u mężczyzn i wielkie bogactwo przepowiedziała jej w młodości cyganka. Ta sama wróżbitka miała też jednak oznajmić, że przyszła gwiazda nie zazna w życiu szczęścia.
Jeśli to faktycznie prawda – a w przypadku słynnej Poli Negri trudno oddzielić fakty od narosłych wokół jej postaci legend – przepowiednia spełniła się co do joty.
Urodziła się w małym polskim miasteczku, w niezbyt zamożnej rodzinie, jako Apolonia Chałupiec. Kilkanaście lat później była już Polą Negri, światowej sławy aktorką, łamiącą męskie serca; romansowała z największymi amantami tamtych lat, nie żałowała sobie żadnych luksusów, a jej rozrzutny tryb życia przeszedł już do historii Hollywood.
Przełom dźwiękowy w kinie był początkiem końca jej kariery. Odeszła w zapomnieniu, 1 sierpnia 1987 roku.
''Gdy się ciągle żyje nad brzegiem przepaści, przestaje się ją dostrzegać''
Do siódmego roku życia mała Apolonia żyła w dostatku, otoczona miłością rodziców, w pięknym, wygodnym domu w Lipnie. Sytuacja uległa zmianie, gdy aresztowano ojca dziewczynki – majątek sprzedano, a ona wraz z matką musiała przenieść się do Warszawy, do małej klitki na poddaszu. Choć pani Chałupiec imała się różnych prac, by zapewnić córce godziwe życie, często brakowało im na jedzenie.
- Byłam młodziutkim łabędziem przedzierającym się przez przepaść życia, ale gdy się ciągle żyje nad brzegiem przepaści, przestaje się ją dostrzegać – wspominała te lata Negri w swoich pamiętnikach.
Wypatrzono ją na trzepaku
To matka zaszczepiła w niej ogromne ambicje, przekonanie o własnym talencie i wyjątkowości. Zwykłe życie wydawało się jej nudne, potrzebowała być stale w centrum uwagi, roznosiła ją energia.
Już wkrótce los miał się do niej uśmiechnąć. Gdy któregoś dnia ćwiczyła na podwórkowym trzepaku, dostrzegł ją właściciel szkoły baletowej. Zachwycony płynnymi i zgrabnymi ruchami dziewczynki, zaproponował, by dołączyła do grupy tanecznej. A podczas jednego z występów nastolatka oczarowała Kazimierza Hulewicza, dyrektora Teatru Wielkiego.Nowy opiekun zapewnił, że pomoże jej w karierze i dzięki jego wsparciu stanie się prawdziwą gwiazdą.
Z małą pomocą dyrektora
Dzięki protekcji Hulewicza, Negri wraz z matką mogły na nowo rozpocząć normalne życie. A gdy gruźlica przekreśliła szansę dziewczyny na karierę baletnicy, dyrektor pomógł jej dostać się do szkoły teatralnej. Koleżanki patrzyły krzywo na śliczną nowicjuszkę, urażone, że to, na co one ciężko pracowały, Negri otrzymała dzięki protekcji.
Ona jednak ignorowała nieprzychylne komentarze, choć niewątpliwie kryło się w nich wiele prawdy. Ciężko jednak pracowała na swoją pozycję i trudno było zaprzeczyć, że posiadała ogromny talent. Zadebiutowała na scenie teatralnej, a stamtąd trafiła przed kamery. Jej pierwszy film, *"Niewolnica zmysłów", okazał się wielkim sukcesem i uczynił z niej gwiazdę.*
Kobieta fatalna
Na ekranie wcielała się w "femme fatale"; w prawdziwym życiu mężczyźni również padali jej do stóp, żebrząc o jedno dobre słowo. Błyskawicznie wspinała się po szczeblach kariery– już w 1917 roku zdobyła popularność poza granicami naszego kraju.
Mogła przebierać w rywalizujących o jej względy konkurentach. Wreszcie dokonała wyboru; w 1919 roku poślubiła Eugeniusza Dąmbskiego, pochodzącego z arystokratycznej rodziny. I rozstali się rok później. Ustabilizowane, spokojne życie nie było dla niej.
"Miałam go po dziurki w nosie"
Gdy dziennikarze zapytali Charliego Chaplina o to, co najbardziej podobało mu się w Europie, odpowiedział bez wahania:
- Pola Negri.
Spotkali się w Berlinie i podobno już wtedy mieli się ku sobie. Wkrótce potem Negri przyjechała do Hollywood i wówczas połączył ich płomienny romans. Ten związek był krótki i burzliwy, dostarczał prasie pożywki na długie miesiące. Kłócili się głośno; on robił jej sceny zazdrości, wyzywając od najgorszych, ona nie pozostawała mu dłużna. Ogłaszali zaręczyny, by zaraz potem wszystkiemu zaprzeczyć.
- To nie mogło trwać długo – podsumowała ten związek Negri. - Po krótkim czasie miałam go po dziurki w nosie.
Jej kolejne związki i romanse budziły nie mniejszą ekscytację tłumów. Związek z Rudolfem Valentino, „miłością jej życia”, również nie doczekał się szczęśliwego zakończenia – aktor zmarł w 1926 roku.
Korzystała z życia
- Nosiła futra, które kosztowały tysiące dolarów, i biżuterię wartą ponad milion – pisał w swojej książce Pola Negri – legenda Hollywood Mariusz Kotowski. - Jadła wyłącznie najwytworniejsze potrawy, i piła najlepszego szampana. Używała złotej zapalniczki. Ogromną przyjemność sprawiało jej bywanie w operze i oglądanie dzieł sztuki. Owszem, miała buntowniczą naturę, ale jednocześnie była kobietą o dużym obyciu towarzyskim i dobrym smaku.
Kocia wojna
''Wystarczy!''
Gdy popularność zaczęło zdobywać kino dźwiękowe, dla Negri (podobno ze względu na jej mało filmowy głos) zabrakło miejsca w Hollywood. Wprawdzie w Niemczech powitano ją z otwartymi ramionami, ale wróciła stamtąd naznaczona jako "kochanka Hitlera". Choć wygrała proces z brukowcami, praktycznie nikt nie chciał jej już zatrudniać. Występowała coraz mniej, aż wreszcie w latach 40., porzuciła kino na dobre. Nie chciała wracać na ekrany.
- Zagrałam w 63 filmach. Wystarczy! - miała powiedzieć Spielbergowi, który w 1973 roku zaproponował jej rolę w "Sugarland Express".
Zamieszkała w pięknej posiadłości, inwestowała na giełdzie, udzielała się charytatywnie i pisała swoje pamiętniki.
Zmarła 1 sierpnia 1987 roku. Miała 90 lat.
sm/gb