Co zrobił Netflix z polskim bohaterem? Świat oszalał na jego punkcie

Do niedawna polska kinematografia odnosiła na Netfliksie sukcesy produkcjami adresowanymi do starszej widowni. W ubiegłym roku pojawił się jednak wyjątek. Przebojem stał się film zrealizowany z myślą o młodszych widzach "Za duży na bajki". Teraz w jego ślady poszedł "Pan samochodzik i templariusze".

"Pan Samochodzik i templariusze" Netfliksa
"Pan Samochodzik i templariusze" Netfliksa
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

"Pan Samochodzik i templariusze" miał premierę na Netfliksie 12 lipca. Jak można się było spodziewać, od razu wskoczył na pierwszą pozycję pośród najpopularniejszych tytułów platformy w naszym kraju. Polska produkcja znakomicie radzi sobie jednak także w innych krajach. Na światowej liście przebojów zajmuje obecnie 4. miejsce!

Ekranizacja powieści Zbigniewa Nienackiego na razie nigdzie indziej nie znalazła się wprawdzie na samym szczycie listy przebojów, ale na podium wskoczyła m.in. w Ukrainie, Hiszpanii, Szwajcarii, we Włoszech, na Węgrzech, a także w tak egzotycznych dla nas krajach, jak np. Mauritius, wyspiarskim państwie położonym w południowo-zachodniej części Oceanu Indyjskiego (może było tam dużo turystów z naszego kraju?).

Pan Samochodzik i Templariusze | Oficjalny zwiastun | Netflix

Niestety "Pan Samochodzik i templariusze" w Polsce zbiera na ogół słabe recenzje od widzów, a w jedynej, jaka pojawiła się w serwisie Rotten Tomatoes, czytamy: "Nienawidzę porównywać czegokolwiek do filmu 'Kod da Vinci', ponieważ jest okropny, ale w tym przypadku trudno tego uniknąć. Dzieci wypadają jak trzykrotnie odrzucona postać z 'Goonies'. A ten owinięty pajęczynami szkielet, który ukrywa klucz potrzebny naszej ekipie do odblokowania czegoś, żeby dostać się do czegoś, żeby dostać się do czegoś innego, został prawdopodobnie kupiony na wyprzedaży rekwizytów 'Poszukiwaczy zaginionej Arki'.

Najnowszej ekranizacji powieści Zbigniewa Nienackiego raczej nie powinny oglądać osoby, które dobrze pamiętają i wysoko cenią słynny serial ze Stanisławem Mikulskim w tytułowej roli. "Pan Samochodzik i templariusze" Netfliksa to, mówiąc wprost, kino obrobione na nowoczesną modłę i pozbawione ducha powieści. Sporządzone z tej samej receptury, co nowy "Wiedźmin".

Netflix rzecz jasna miał prawo do własnej wizji. Na papierze ich zamysł nie był może zły. "Pan Samochodzik i templariusze" miewa przebłyski, ale są to jedynie sporadyczne momenty. W filmie dzieje się sporo (walki szermierskie, karate, wybuchy), ale nie ma w tym napięcia, nie jesteśmy zaangażowani w losy bohaterów ani w zagadki, które próbują rozwiązać. (…) Dla części widzów odbiór tego filmu będzie zależny od tego, czy oderwą go od pierwowzoru. Jeśli wykażą się dobrymi chęciami i to zrobią, to i tak pozostaną z nijakim miksem akcji i przygodówki" – napisał Kamil Dachnij z WP.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrison Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (64)