''Prometeusz'': Dlaczego warto iść do kina?
20.07.2012 | aktual.: 22.03.2017 22:01
Z okazji polskiej premiery „Prometeusza”, dla tych, którzy jakimś cudem nie widzieli, bądź nie pamiętają, „Obcego – 8. pasażera Nostromo” przygotowaliśmy przewodnik po najnowszym filmie Ridleya Scotta. Podajemy również powody, dla których warto wybrać się do kina.
Na ten dzień czekali wszyscy miłośnicy kina science fiction. 20 lipca na ekranach polskich kin zadebiutował „Prometeusz” – najnowszy film Ridleya Scotta. Jednak nie jest to kolejny letni przebój spod ręki hollywoodzkiego wizjonera, do jakich zdążyły przyzwyczaić nas wielkie wytwórnie. „Prometeusz” niesie ze sobą odpowiedzi na fundamentalne pytania, które pojawiły się przy okazji słynnego „Obcego” w 1979 roku. Udowadniając przy tym, że kino rozrywkowe nie musi oznaczać bezmyślnej sieczki i być pozbawione ambicji.
Z okazji polskiej premiery „Prometeusza”, dla tych, którzy jakimś cudem nie widzieli, bądź nie pamiętają, „Obcego – 8. pasażera Nostromo” przygotowaliśmy przewodnik po najnowszym filmie Ridleya Scotta. Podajemy również powody, dla których warto wybrać się do kina.
Kim był tajemniczy, zmumifikowany gigant, którego odnalazła załoga Nostromo? Skąd wzięły się czarne, kwasokrwiste drapieżniki? Jaka jest geneza rodzaju ludzkiego? Odpowiedzi na te i inne pytania niesie ze sobą „Prometeusz”.
Od czego się zaczęło?
„Obcy – 8. pasażer Nostromo” miał swoją premierę 2 maja 1979 roku. Swoim filmem Ridley Scott zrewolucjonizował gatunek, wykreował rzadko w kinie wcześniej spotykaną silną bohaterkę, Ellen Ripley, w którą brawurowo wcieliła się Sigourney Weaver.
Kolejne części – „Obcy - decydujące starcie” (reż. James Cameron, 1986), „Obcy 3” (reż. David Fincher, 1992) oraz „Obcy: Przebudzenie” (reż. Jean-Pierre Jeunet, 1997) – spotykały się z równie ciepłym przyjęciem.
Warto dodać, że żadna z nich nigdy nie dała jasnej odpowiedzi na temat genezy przerażających kosmicznych kreatur. Z nakręceniem „Prometeusza” twórcy pierwszego „Obcego” nosili się od kilku lat, jednak ciągle coś stało na przeszkodzie jego realizacji.
W między czasie swoje premiery miały dwie części „Obcy kontra Predator”, na które litościwie spuśćmy zasłonę milczenia.
O co chodzi?
Rzecz dzieje się w roku 2093, 30 lat przed wydarzeniami z "Ósmego pasażera Nostromo". Dwoje archeologów, Elisabeth Shaw (Rapace) i Charlie Holloway (Marshall-Green), odkrywa znaki dowodzące, iż ludzkości pomogli w rozwoju przybysze z kosmosu.
Wśród załogi znajdują się także David (Fassbender) - pierwszy android i Meredith Vickers (Theron) - pilnująca, by misja Prometeusza nie skończyła się katastrofą. Szybko jednak okazuje się, że LV-223 to niezamieszkały księżyc, Inżynierowie wyginęli, a załoga musi zmierzyć z koszmarem, który zabił rasę stwórców.
Nowy ''Obcy''? Nie do końca
„Prometeusz”* to nie kolejny "Obcy". Owszem, film rozgrywa się w tym samym uniwersum, a fani serii otrzymają odpowiedzi, *na które czekali ponad 30 lat, ale akcent położono zupełnie gdzieś indziej.
"Obcy" przerażał potworem. Czarnym, oślizgłym drapieżnikiem, uosabiającym wszystkie nasze lęki. Zaprojektowana przez szwajcarskiego surrealistę Hansa Rudiego Gigera kreatura okazała się jednym z najbardziej makabrycznych stworów, jakie kiedykolwiek pojawiły się na ekranie (Czytaj więcej tutaj).
"Prometeusz" straszy bardziej subtelnie - zadaje pytania o człowieczeństwo i tajemnicę stworzenia, a następnie sugeruje odpowiedzi, z którymi trudno się pogodzić.
Oczywiście w filmie nie zabrakło scen, które co wrażliwszych widzów przyprawią o szybsze bicie serca. Widać, że Scottowi straszenie i epatowanie obrzydliwymi scenami wciąż sprawia dużą frajdę.
Genialny Michael Fassbender
Kluczową postacią tego dramatu jest android David. Grający go Michael Fassbender raz jeszcze udowadnia, że jest jednym z najwybitniejszych aktorów średniego pokolenia.
Jako bohater jest jednocześnie rozbrajająco niewinny i przerażająco konsekwentny. Warto dodać, że jest to najlepsza postać androida, jaka dotąd pojawiła się w filmach z uniwersum „Obcego”.
David wprowadza do filmu ciekawą perspektywę. Ludzie mierzący się z Inżynierami nie są tacy niewinni - przecież sami bawią się już w stwórców, przyprowadzili nawet własne dziecko.
"Stworzyliśmy cię, gdyż mogliśmy", słyszy w pewnym momencie David i odpowiada: "Czy możesz sobie wyobrazić jak rozczarowujące by było, gdybyś usłyszał to samo od swojego stworzyciela?".
Metafizyczne dywagacje
To rozczarowanie jest zresztą najważniejszym aspektem filmu. Shaw, wierząca katoliczka, która świadomie "wybiera wiarę", odkrywa tajemnicę stworzenia i musi pogodzić się z jej przerażającą bezsensownością.
Dążenie do poznania odpowiedzi przyniosło jej zawód, nie odwraca się jednak od Boga, bo w świecie, w którym wszyscy są równie okrutni potrzebuje wiary w wyższe dobro. Bez niej musiałaby oszaleć. Lub stać się równie okrutna, co inni.
Świetna obsada
"Prometeusz" jest formalnym majstersztykiem. Scott doskonale prowadzi aktorów. Występ życia daje tu nie tylko Fassbender, ale i Rapace.
Szwedka uwalnia się w końcu spod władzy Lisabeth Salander i udowadnia, że potrafi zagrać postać o wiele bardziej zniuansowaną, wewnętrznie rozdartą.
Świetnie wypadają także Idris Elba i Charlize Theron, pierwszy w roli zawadiackiego kapitana statku, druga jako bezwzględna karierowiczka, o której do końca nie wiemy, czy nie jest robotem.
Zachwycająca wizja przyszłości
Swoim "Prometeuszem" Scott udowadnia też, że nie zapomniał jak tworzy się prawdziwie spektakularne kino fantastyczno-naukowe.
Zaprezentowana wizja zachwyca szczegółowością, pozwala uwierzyć, że to nie fantazje, ale realna perspektywa przyszłości.
Dużą zasługą są tu jawne nawiązania do świata przedstawionego z „Obcego” autorstwa H.R. Gigera, który zresztą pracował również przy „Prometeuszu”.
Spektakularny powrót do korzeni
Takiego kina fantastyczno-naukowego - zadającego trudne pytania, olśniewającego rozmachem i traktującego widza serio - praktycznie się dziś nie kręci. Jest to zbyt ryzykowne. Przykładów takiego pójścia na łatwiznę mamy w kinach zatrzęsienie.
Filmowcy wolą prostsze opowieści przygodowe: dostarczające łatwych emocji i ładnych widoków. Ridley Scott wrócił do korzeni gatunku- i za to przede wszystkim należy mu się szacunek.
"Prometeusz" wszedł na ekrany polskich kin 20 lipca. Tutaj możecie zobaczyć zwiastun filmu i przeczytać nasze recenzje.