Stanowcza reakcja władz uczelni. Odpowiadają Weronice Rosati
Absolwenci łódzkiej szkoły filmowej wystosowali oficjalny list do rektorki uczelni. Milenia Fiedler natychmiast zareagowała na wysłane do niej oświadczenie.
"Zabieramy głos, gdyż nie ma w nas zgody na przemoc, kontynuowanie atmosfery strachu, niedomówień, pomówień, ukrywania sprawców. Relacje opublikowane w mediach społecznościowych są dla nas wstrząsające, a ich skala pokazuje, jak szerokie jest to zjawisko i jak wielu osób dotyczy. Stajemy po stronie ofiar" - czytamy w liście, który skierowano do władz Szkoły Filmowej w Łodzi.
Pod listem otwartym podpisała się cała plejada gwiazd: Weronika Rosati, Marcin Rogacewicz, Marta Nieradkiewicz i Aleksandra Bednarz, którzy studiowali na uczelni od 2003 do 2007 r. Oficjalne oświadczenie jest reakcją na wpis Anny Paligi, który jakiś czas temu został opublikowany w mediach społecznościowych. Absolwentka opowiedziała, co spotkało ją na studiach filmowych. "Skończyło się to dla mnie załamaniem nerwowym, tabletkami przeciwlękowymi i długotrwałą terapią" - dodała.
Na list otwarty aktorów z łódzkiej filmówki zareagowała rektorka, Milenia Fiedler. Oświadczenie poruszyło władze uczelni. Rektorka stwierdziła, że nie ma miejsca na "zmowę milczenia".
Zobacz także: Środowisko filmowe mówi „stop” przemocy na uczelniach
Milenia Fiedler odpowiada Weronice Rosati i innym aktorom
"Apel zawarty w tym liście, jak i w innych głosach Absolwentek i Absolwentów, które docierają do mnie, traktuję jako wyraz troski o uczciwe i uważne potraktowanie świadectw osób, które doznały krzywdy w trakcie edukacji w naszej Szkole oraz jako deklarację woli współpracy przy przeciwdziałaniu takim sytuacjom w przyszłości" - wyznała.
"Dziękuję za wszystkie głosy służące naprawie sytuacji i wypracowaniu właściwych rozwiązań. Zapewniam, że w podejmowanych przez Szkołę działaniach nie ma miejsca na zmowę milczenia, czy jakiekolwiek próby wyciszenia sprawy" - dodała. "Osoby podpisane pod listem otrzymały dzisiaj moją odpowiedź oraz zaproszenie na spotkanie ze mną, o co poprosiły" - podsumowała.