Stanowcza reakcja władz uczelni. Odpowiadają Weronice Rosati
Absolwenci łódzkiej szkoły filmowej wystosowali oficjalny list do rektorki uczelni. Milenia Fiedler natychmiast zareagowała na wysłane do niej oświadczenie.
30.03.2021 14:00
"Zabieramy głos, gdyż nie ma w nas zgody na przemoc, kontynuowanie atmosfery strachu, niedomówień, pomówień, ukrywania sprawców. Relacje opublikowane w mediach społecznościowych są dla nas wstrząsające, a ich skala pokazuje, jak szerokie jest to zjawisko i jak wielu osób dotyczy. Stajemy po stronie ofiar" - czytamy w liście, który skierowano do władz Szkoły Filmowej w Łodzi.
Pod listem otwartym podpisała się cała plejada gwiazd: Weronika Rosati, Marcin Rogacewicz, Marta Nieradkiewicz i Aleksandra Bednarz, którzy studiowali na uczelni od 2003 do 2007 r. Oficjalne oświadczenie jest reakcją na wpis Anny Paligi, który jakiś czas temu został opublikowany w mediach społecznościowych. Absolwentka opowiedziała, co spotkało ją na studiach filmowych. "Skończyło się to dla mnie załamaniem nerwowym, tabletkami przeciwlękowymi i długotrwałą terapią" - dodała.
Na list otwarty aktorów z łódzkiej filmówki zareagowała rektorka, Milenia Fiedler. Oświadczenie poruszyło władze uczelni. Rektorka stwierdziła, że nie ma miejsca na "zmowę milczenia".
Zobacz także: Środowisko filmowe mówi „stop” przemocy na uczelniach
Milenia Fiedler odpowiada Weronice Rosati i innym aktorom
"Apel zawarty w tym liście, jak i w innych głosach Absolwentek i Absolwentów, które docierają do mnie, traktuję jako wyraz troski o uczciwe i uważne potraktowanie świadectw osób, które doznały krzywdy w trakcie edukacji w naszej Szkole oraz jako deklarację woli współpracy przy przeciwdziałaniu takim sytuacjom w przyszłości" - wyznała.
"Dziękuję za wszystkie głosy służące naprawie sytuacji i wypracowaniu właściwych rozwiązań. Zapewniam, że w podejmowanych przez Szkołę działaniach nie ma miejsca na zmowę milczenia, czy jakiekolwiek próby wyciszenia sprawy" - dodała. "Osoby podpisane pod listem otrzymały dzisiaj moją odpowiedź oraz zaproszenie na spotkanie ze mną, o co poprosiły" - podsumowała.