Richard Dreyfuss za nic ma polityczną poprawność. Przeholował?
Richard Dreyfuss, aktor znany m.in. ze "Szczęk" Stevena Spielberga, jest przeciwny nowym regulacjom dotyczących Oscarów. Chodzi m.in. o to, aby w najważniejszych filmach częściej pojawiały się osoby o innym kolorze skóry. Fani spekulują, czy Dreyfuss dostanie jeszcze jakąś rolę.
Richard Dreyfuss jest laureatem Oscara za najlepszą rolę w "Dziewczynie na pożegnanie" z 1977 r. Ale największą popularność zyskał dzięki roli naukowca Hoopera, który razem z szeryfem i właścicielem kutra wyrusza na głęboki ocean, aby zapolować na rekina ludojada w kultowych "Szczękach".
Ostatnio zrobiło się o nim głośno, ponieważ aktor nie zostawił suchej nitki na Akademii Filmowej. Zgodnie z jej decyzją o nominację do Oscarów za rok 2024 w kategorii najlepszy film będą mogły ubiegać się jedynie produkcje, które spełnią określone warunki. Najwięcej emocji budzi przepis odnoszący się do aktorów i wątku fabularnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Akademia chce, aby odtwórcy ról głównych, jeśli w filmie jest ich przynajmniej dwóch, byli zróżnicowani rasowo. Poza tym 30 proc. aktorów drugoplanowych i epizodycznych powinno reprezentować co najmniej dwie spośród następujących grup: kobiet, mniejszości rasowych, osób LGBTQ+ oraz niepełnosprawnych (fizycznie lub intelektualnie). Analogicznie temat przewodni filmu ma skupiać się na problemach przynajmniej jednego z czterech ww. środowisk.
Co ważne Akademia oczekuje, że producenci spełnią chociaż jeden z tych warunków, niekoniecznie wszystkie. Jak powiedziała w Sky News prezes organizacji Janet Yang, chodzi o znalezienie "właściwej równowagi" w przemyśle filmowym i wsparcie grup przez lata dyskryminowanych.
- Jest mi niedobrze na samą myśl, co Akademia Filmowa robi i do czego to wszystko może doprowadzić. Nikt nie powinien mi mówić jako artyście, że muszę się poddać najnowszemu, najbardziej aktualnemu wyobrażeniu o tym, czym jest moralność. Czym ryzykujemy? Czy naprawdę ryzykujemy tym, że zranimy ludzkie uczucia? Nie da się tego zapisać w ustawie. Przykro mi, ale nie sądzę, aby w kraju była mniejszość lub większość, która musi być dowartościowana w ten sposób - mówił Richard Dreyfuss w wywiadzie dla stacji PBS.
Dreyfuss podkreślił, że w aktorstwie najważniejsza jest umiejętność, aby wiarygodnie pokazać konstrukcję psychiczną bohatera i oddać jego emocje.
- Laurence Olivier był ostatnim białym aktorem, który zagrał Otella i zrobił to w 1965 r. Jego twarz była pomalowana na czarno, ale aktor świetnie zagrał czarnego mężczyznę. [...] Czy ktoś chce mi powiedzieć, że nigdy nie będę miał szansy zagrać czarnego mężczyznę? Czy komuś innemu mówi się, że jeśli nie jest Żydem, nie powinien grać Kupca Weneckiego? Czy myśmy oszaleli? Czy nie wiemy, że sztuka jest sztuką? - pytał Richard Dreyfuss.
Aktor ma 75 lat i nadal regularnie występuje w filmach. W kwietniu br. odbyła się premiera dramatu sportowego "Sweetwater" z jego udziałem.
Fani zastanawiają się, czy to nie będzie jedna z ostatnich ról Richarda Dreyfussa.
"Po tym, co powiedział, wróżę mu przymusową emeryturę", "Oglądajmy 'Szczęki', póki jeszcze można" - komentują rozhisteryzowani użytkownicy mediów społecznościowych.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice" i "Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.