Poczucie humoru
Wśród głównych cech swojego ojca Marta Kieślowska wymieniała poczucie humoru. Reżyser, znany ze swoich poważnych, mocnych filmów, prywatnie, jak się okazuje, był prawdziwym wesołkiem.
- Gdy miał taki zadziorny wzrok i minę łobuza, wiadomo było, że zrobi mamie jakiś dowcip – opowiadała w "Pani". - Kiedyś do jej roweru, składaka, wsadził zdechłego zaskrońca. Mama krzyczała wniebogłosy! Tata był superdowcipny. Ludzie postrzegają go tylko jako poważnego reżysera, ale on miał w sobie bardzo dużo radości życia.
Córka Kieślowskiego wspominała również, że zawsze mogła liczyć na swojego ojca, wiedziała, że w razie potrzeby ją obroni.
- Na nartach tata złapał boleśnie za nos faceta, który wjechał mi na deski i nie chciał przepuścić w kolejce do wyciągu. Zrobił to w taki sposób, jak w jednej ze scen "Dekalogu X". Myślałam wtedy, że pobije tego faceta, ale nie mógł nic zrobić, bo był na nartach, więc złapał go za nos – śmiała się w "Pani".
- Tata robił tysiące takich rzeczy. Na co dzień był poważnym człowiekiem, odpowiedzialnym za pracę wielu ludzi, miał autorytet, ale bywał też totalnie zwariowany.
Potwierdzeniem tego są jego ostatnie chwile, o których opowiedziała córka reżysera.