'Rok 1612' - symbol niekończącej się smuty?
04.11.2009 | aktual.: 24.01.2017 08:16
Kreml zamówił film, by upamiętnić arcyważne wydarzenia. Wyszła przestroga, do tego smutna...
Kiedy kilka lat temu ustanowiono w Rosji nowe święto (w miejsce tego upamiętniającego rewolucję październikową), czyli Dzień Jedności Narodowej, wielu Rosjan zastanawiało się, co ono ma przypominać. Chcąc uświadomić wagę wydarzeń, które miały miejsce w 1612 roku, sam Kreml zamówił u Chotinienki film, a wręcz superprodukcję na miarę „9 kompanii”.
Antypolski?
Choć o filmie mówiono, że jest mocno antypolski, a wręcz, że takie miało być założenie samych twórców, Chotinienko twierdził, że to nieprawda. I słusznie się bronił, bo nawet, gdyby to była prawda, w filmie tego nie widać.
Oprócz oczywistego spojrzenia na historię z odmiennej strony i ukazania Polaków jako czarnych charakterów (polskie wojska w Rosji przecież były najeźdźcą, do tego, według świadectw historycznych, prawdziwie okrutnym i brutalnym) w obrazie ciężko się dopatrzeć antypolskiego nastawienia.
Dumna polska husaria...
Najeźdźcy, którzy panoszą się w pozostającej w stanie bezkrólewia Rosji, to bowiem nie tylko Polacy. Słychać też inne języki europejskie: duński, niemiecki, szwedzki. Jednakże to wojska hetmana Żółkiewskiego budzą podziw: wspaniałe chorągwie huzarów, świetnie wyposażone, zorganizowane i zjednoczone.
Oczywiście historia została tu dopasowana do wyobrażeń reżysera. Takich okazałych, skrzydlatych husarów nigdy pod Moskwą nie było – husaria zdobna dwoma białymi skrzydłami pojawiła się dopiero w połowie pod koniec XVII wieku.
Niemniej przedstawiony obraz polskich wojsk zachwyca, a wręcz wzbudza szacunek i widzów, i najwyraźniej samych twórców.
Dumny duch narodowy Rosji
Jednakże głównym założeniem superprodukcji „1612” miało być przypomnienie przeciętnemu Rosjaninowi wydarzenia, które stanowiło ostateczne odrodzenie się rosyjskiego ducha.
Cóż, i ten pomysł okazał się chybiony...
Obraz smuty
'Rok 1612' jest bowiem niczym innym, jak obrazem pokazującym smutną, zdecentralizowaną, pogrążoną w anarchii Rosję, dla której mimo chwilowego zwycięstwa nad swoim najeźdźcą, nie ma nadziei na silne i prawe rządy.
Obraz urywa się w przeddzień wyboru nowego cara, którym zostaje nie silna osobowość, nie któryś z wielkich dowódców, a młody Mikołaj Romanow. W rzeczywistości zamiast niego krajem rządził Sobór Ziemski.
Czy taki stan rzeczy mógł zachwycić i wzbudzić dumę narodową?
Raczej zażenowanie…
Przestroga
O filmie mówi się też, że stanowi przestrogę dla współczesnej Rosji. Jak wypowiedział się w wywiadzie dla Dziennika sam Chotinienko:
- To Rosjanie dopuścili do smuty i może się ona powtórzyć w każdej chwili. To bardzo ważne, ponieważ pomimo upływu 400 lat ten temat wcale nie traci aktualności. W Rosji smuta powraca permanentnie jak jakieś fatum. Przecież jeśli spojrzeć na ostatnią dekadę w Rosji, to mieliśmy prawie dokładną powtórkę z 1612 roku.
Współczesna smuta?
- Współczesna smuta zaczęła się jeszcze wcześniej, pod koniec lat 80. - kontynuuje reżyser.
- Gorbaczow, Jelcyn byli typowymi bohaterami, którzy pojawiają się w państwie w czasach zamętu, gdy zaczyna brakować realnej władzy. I rzeczywiście tak uważam, Jelcyn na czołgu to zupełnie jak któryś z Łżedymitrów. A oligarchia, która rozkwitła w Rosji w latach 90., to dokładna kopia "nowych bojarów" z dworu drugiego Łżedymitra. Ci ludzie mieli w nosie Rosję, oni myśleli tylko o tym, jak się jej kosztem wzbogacić.
Tym samym film stał się raczej prztyczkiem w nos, niż pomnikiem; a jeśli pomnikiem, to tylko dla niewyedukowanych mas niezdolnych do refleksji. Tak czy inaczej – niekończąca się smuta…
Antypolskie nastroje w Rosji
Z okazji obchodów Dnia Jedności Narodowej na Placu Czerwonym wybuchły antypolskie zamieszki. Polska opinia publiczna była wręcz oburzona.
Czy jednak może nas, Polaków, dziwić fakt, że dla Rosjan, z charakterystycznym, imperialistycznym widzeniem świata, Polska, której po wyrwaniu się spod rosyjskiego jarzma „się udało” – jest solą w oku?
Antypolskie nastroje...
...w dzisiejszej Rosji łatwo jest wyjaśnić.
Oto Polska, której ciemiężycielem była Rosja przez długie lata, teraz śmieje się ze swoich starych panów, oczernia na arenie międzynarodowej świetnie przyjmowanymi produkcjami w rodzaju „Katynia” i „Małej Moskwy”. Nie chce podporządkować się rosyjskiemu widzeniu historii, a wręcz się z nim kłóci. Co gorsza, mając poparcie zachodniego świata. I na dodatek wspaniałomyślnie "wybacza, choć nie zapomina"...
Oto my, wielkie, choć upadłe imperium, pozbawione ducha narodowego, ale z ogromnym potencjałem; z masami ludzi żyjących na granicy śmierci głodowej, ale z wielkimi od zawsze ideami i przerośniętym ego…
Z Bożą pomocą...
4 listopada to, równorzędnie z Dniem Jedności Narodowej, również święto Matki Boskiej Kazańskiej.
Według legendy ten cudowny obraz, przywieziony w 1612 z Niżniego Nowogrodu do Moskwy przez pospolite ruszenie Minina i Pożarskiego, pomógł zwyciężyć nad polskim najeźdźcą.
Wygląda na to, że i współczesna smuta będzie wymagała ingerencji sił nadprzyrodzonych…