Rosyjska animacja zdetronizowała Shreka

Okazuje się, że nasi wschodni sąsiedzi mają nie lada potencjał do robienia filmów animowanych. Film rosyjskiej produkcji "Książę Włodzimierz" pobił oglądalnością Shreka 2.

Rosyjska animacja zdetronizowała Shreka

Wyreżyserowany przez Jurija Kułakowa obraz o X-wiecznym chrzcicielu Rusi - księciu Włodzimierzu Wielkim reklamowano hasłem: "To twoja historia!". Budżet wsparty został przez państwo, które także reklamowało gotowe dzieło w swoich mediach. Premierę urządzono na Kremlu, a widzów błogosławił prawosławny patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksij II.

Film nazywany jest "największym przedsięwzięciem kina rysunkowego w Rosji". Twórcy zapowiadają, iż w 2008 roku powstanie jego kontynuacja. SHREK 2 W NASZEJ GALERII ZDJĘĆ Chociaż animacja czasami rozmija się z faktami i przedstawia nieco inny wizerunek władcy, niż ten, który prezentują historycy, to "Książę Włodzimierz" powstał w ramach programu "wychowania patriotycznego", na który Duma przeznaczyła 18 milionów dolarów do wydania w ciągu czterech lat.

Film nie jest jedynym, realizowanym w ramach projektu. Program "wychowania patriotycznego" obejmuje nie tylko wsparcie kinematografii, ale i obchodów rocznic historycznych, konkursów pieśni patriotycznej, sympozjów o historii kraju, uroczystości rocznicowych, promocję państwowej symboliki i programów telewizyjnych, opowiadających o dziejach mocarstwa. Z tych samych pieniędzy finansowany jest także wojskowy kanał telewizyjny Zwiezda.

Rosyjscy demokraci niekoniecznie pochwalają program. Zwracają uwagę, iż "nowa polityka historyczna" to nie tylko gloryfikowanie twórców dawnej potęgi Rosji, ale i wycofywanie ze szkół podręczników historii, w których zbyt wiele miejsca poświęcono krytyce stalinowskiego ZSRR.

- Kładzie się nacisk na zwycięstwa militarne i wielkoruskość. Zanika nauczanie o tradycjach liberalnych i demokratycznych, które rozpoczęło się w latach 90. Rosjanom przypomina się historię imperium bez krytyki jego ciemnych kart. Najwyższą wartością znów jest jego wielkość - mówi profesor Lew Gudkow, socjolog z moskiewskiego Centrum Lewady.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)