"Kochałem kobiety i mężczyzn". W homofobicznym złotym Hollywood żył po swojemu
Był twarzą kina noir i gwiazdorem dreszczowców Hitchcocka spod znaku anatomii zbrodni. W homofobicznej złotej erze Hollywood walczył o życie w zgodzie z samym sobą. 1 lipca mija 100 lat od urodzin Farleya Grangera.
Farley Granger tworzył kreacje o wielkim ładunku emocjonalnym. Na ekranie był aktorskim kameleonem. Z równą brawurą oddawał psychiczne udręczenie, jak i dramat postaci. Sam niejednokrotnie stawał w roli antybohatera. Zachwycił Luchino Viscontiego czy Nicholasa Raya. Do historii przeszły jego portrety mężczyzn uwikłanych w zbrodnię z obrazów Alfreda Hitchcocka "Sznur" i "Nieznajomi z pociągu".
Twarz młodzieńca otoczona ciemnymi lokami, hollywoodzki uśmiech i wizerunkowa niewinność – takiego go zapamiętaliśmy. W konserwatywnej Ameryce połowy XX wieku, gdy większość gwiazdorów była zmuszona do ukrywania prawdziwej orientacji w obawie przed społecznym ostracyzmem, Farley postanowił inaczej. Wybrał życie w prawdzie, dziś pozostaje ikoną ruchów LGBT+.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Legendy Hollywood
Próba młodości
Urodził się 1 lipca 1925 roku w słonecznym mieście Kalifornii San Jose. Jego wczesne lata były bardzo szczęśliwe ze względu na powodzenie rodziców. Ojciec prowadził prosperujący salon samochodowy. Było ich stać na własny dom na plaży, a finansowe bezpieczeństwo zapobiegało ewentualnym frustracjom.
Wszystko zmienił wielki kryzys 1929 roku. Upadek biznesu i gwałtowna degradacja na szczeblach drabiny społecznej sprawiły, że rodziców chłopaka przerosły codzienne problemy. Regularnie zaglądali do kieliszka, a Farley z radosnego i pełnego życia chłopca zmienił się w tuszującego domowe problemy wrażliwca oraz samotnika. Niemal każdego dnia obserwował autodestrukcję opiekunów i roszczenia komorników.
W latach 30. rodzina przeprowadziła się za pracą do Hollywood. Matka próbowała swych sił w stepowaniu, ojciec znalazł posadę urzędnika. W biurze poznał komika Harry’ego Langdona, który poradził jego synowi udział w przesłuchaniu do sztuki o londyńczykach ze względu na akcent Farleya. Chłopak zauważył, że aktorstwo ułatwia mu przepracowanie wewnętrznych demonów. Został odkryty jako siedemnastolatek, gdy Samuel Goldwyn ze studia Metro-Goldwyn-Mayer zaoferował mu kontrakt.
Aktorska droga
Na wielkim ekranie zadebiutował przy okazji wojennego dramatu "Blask na wschodzie" (1943) Lewisa Milestone’a od razu u boku aktorskiej śmietanki tamtych lat: Anne Baxter, Dana Andrewsa czy Ericha von Stroheima. Później zapisał się rolami zdesperowanego ojca w "Side Street" (1948) Anthony’ego Manna oraz skonfliktowanego z prawem Bowiego z filmu noir Nicholasa Raya "Oni żyją w nocy" (1948).
W 1954 roku współpracował z samym Luchino Viscontim przy pięknie sfilmowanym i poruszającym dramacie kostiumowym "Zmysły". Wcielił się w nim w austriackiego porucznika podbijającego serce weneckiej hrabiny (w tej roli fenomenalna Alida Valli) i stopniowo odsłaniającego swe wyrachowane oblicze. O roli marzył sam Marlon Brando. W 1960 roku Granger zadebiutował na Broadwayu i od tego czasu częściej angażował się w role sceniczne (ale też telewizyjne) niż te z hollywoodzkich produkcji.
Gwiazdor Hitchcocka
Farley Granger pozostaje najlepiej zapamiętany dzięki fenomenalnym występom w dwóch dziełach Alfreda Hitchcocka. Pierwszy owocem jego współpracy z mistrzem suspensu był "Sznur" (1948) – film poniekąd eksperymentalny pod względem technicznym, gdyż dający wrażenie nakręconego w jednym ujęciu. W rzeczywistości ówczesne ograniczenia co do długości taśmy wymusiły na twórcy kilka nieuniknionych cięć, jednak Hitchcock tak je poprowadził, że nie dostrzegamy przerwy.
"Sznur" to przesiąknięta mrocznym psychologizmem i nietzscheańską teorią o nadczłowieku historia dwóch przyjaciół, którzy zabijają kolegę ze studiów dla doświadczenia samej zbrodni. Farley wcielił się w histerycznego i nieradzącego sobie z wyrzutami sumienia Phillipa, podczas gdy dominującego nad nim Brandona sportretował złowieszczy John Dall. Niedoszłych mistrzów zbrodni zdemaskował zaś James Stewart wcielający się w bystrego profesora całej trójki.
W 1951 roku Granger wystąpił w jednym z najznakomitszych obrazów Hitchcocka – ponownie rozprawiającym o planie zabójstwa doskonałego – "Nieznajomi z pociągu". Tym razem z niespokojnego chłopaka przeskoczył do portretu gwiazdy tenisa i playboya Guya Hainesa.
Podczas podróży pociągiem mężczyznę zagaduje niejaki Bruno Antony (genialny i diaboliczny Robert Walker). Składa głównemu bohaterowi niemoralną propozycję: w zamian za morderstwo jego niewygodnej żony, Guy miałby zabić znienawidzonego ojca Brunona. Haines nie przyjmuje planu wymiany zbrodni na serio. Gdy niespodziewanie ginie jego żona, sprawy zaczynają się komplikować. W obu produkcjach spod ręki Hitchcocka Farley Granger dowiódł wszechstronności swego talentu, tworząc dwie zupełnie inne (choć naznaczone anatomią zbrodni) kreacje.
Walka o siebie
Nieheteronormatywność w złotej erze Hollywood dla wielu aktorów oznaczała upadek z firmamentu i powszechną nagonkę. Gwiazdor wczesnych westernów, William Haines, utracił pozycję w branży wraz z przyznaniem się do homoseksualizmu i zmarł w zapomnieniu. Romansujący z mężczyznami Rock Hudson ("Olbrzym", "Telefon towarzyski") został zmuszony przez wytwórnię do zawarcia lawendowego małżeństwa. Producenci zainicjowali ślub aktora z sekretarką Phyllis Gates, aby opinia publiczna nie dowiedziała się o jego prawdziwej orientacji seksualnej.
Nagonka na osoby LGBT nie oszczędziła również jednego z pierwszych buntowników wielkiego ekranu, Montgomery’ego Clifta ("Stąd do wieczności", "Miejsce pod Słońcem"). Społeczna presja i konieczność tuszowania prawdy o sobie rodziła frustracje i niejednokrotnie prowadziła wybitnych artystów do upadku – uzależnień od alkoholu, narkotyków czy leków, a także autodestrukcji.
Farley Granger nie zamierzał dołączać do przejmującego kręgu ofiar hollywoodzkiej machiny. Nigdy nie krył się ze swym biseksualizmem. Romansował z najsłynniejszymi aktorkami tamtych lat: Avą Gardner, którą nazywał najbardziej oszałamiającą ze swych partnerek, Shelley Winters (spotkali się w filmie "Zachowuj się!" z 1951 roku) czy ognistą Ritą Hayworth. Ale fascynowali go również mężczyźni. Przeżył krótką przygodę z kompozytorem Leonardem Bersteinem oraz dramatopisarzem i autorem scenariusza do "Sznura" Arthurem Laurentsem.
Farley Granger i Robert Calhoun
Życiowym partnerem Farleya Grangera stał się jednak młodszy o pięć lat producent oper mydlanych Robert Calhoun. Poznali się w 1963 roku, gdy Calhoun pozostawał związany z produkcją teatralną, a Granger odnosił sukcesy na Broadwayu sztuką "Czarownice z Salem" na podstawie Arthura Millera. Według wspomnień pary przez wiele tygodni pozostawali dobrymi przyjaciółmi. Wszystko miała zmienić noc po zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy’ego z 22 listopada tego samego roku, kiedy to zbliżyli się do siebie emocjonalnie i zostali kochankami.
Zamieszkali razem i pozostali nierozłączni aż do śmierci Roberta Calhouna. Na początku lat 70. wyjechali do Rzymu, gdzie żyli przez kilka następnych lat. W Italii Farley występował w spaghettii westernach i włoskiej odsłonie kina grozy, czyli produkcjach z nurtu giallo. Pod koniec dekady wrócili do Stanów Zjednoczonych i osiedli w Nowym Jorku.
W 2007 roku Granger zebrał swoje wspomnienia w książce "Include Me Out", dzieląc się z czytelnikami kulisami intymnych relacji. "Nigdy się nie wstydziłem i nigdy nie czułem potrzeby, by wyjaśniać czy przepraszać kogokolwiek za moje związki… Kochałem mężczyzn. Kochałem kobiety" – pisał. Rok później pożegnał ukochanego, który odszedł po walce z rakiem płuc. Farley Granger przeżył go o trzy lata. Zmarł 27 marca 2011 roku. Miał 85 lat
Fenomen "Dept Q", który widziało pół świata, zaskakująco zabawne "Pod przykrywką" od Prime Video i krwawe, gangsterskie porachunki ze "Strefy gangsterów" SkyShowtime. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: