Seksualne przebudzenie
Pochodząca z Nowej Zelandii Jane Campion, jedna z niewielu kobiet-reżyserów, które odniosły światowy sukces, lubi w swoich filmach dotykać tematu seksualności i tego, jak koliduje ona czasami z wrażliwością ludzkiej duszy. Jej produkcje dużo mówią nam o człowieku (a głównie płci żeńskiej), który musi sobie radzić ze swoimi instynktami w obliczu wielkiego wpływu jaki społeczeństwo i rozwijająca się cywilizacja ma na naszą naturę. Nie inaczej jest i w jej najnowszym obrazie zatytułowanym Tatuaż.
04.12.2006 18:07
Bohaterką filmu jest Frannie (Meg Ryan)
, niepozorna okularnica, wykładowczyni literatury, prowadząca na uniwersytecie zajęcia z zakresu sztuki twórczego pisania. Frannie mieszka samotnie w jednej z kamienic na dolnym Manhattanie. Jej jedyną przyjaciółką i powiernicą jest jej przyrodnia siostra, Pauline (Jennifer Jason Leigh)
. Ona również nie może powiedzieć, że w uczuciach się jej poszczęściło - jako była striptizerka mieszka w obskurnej norze nad klubem go-go, beznadziejnie zakochana w żonatym mężczyźnie, który nigdy się nie rozwiedzie. Pewnego dnia w sąsiedztwie Frannie zostaje popełnione morderstwo. Sprawę prowadzi przystojny, choć nieokrzesany detektyw Malloy (Mark Ruffalo)
. Między nim a główną bohaterką wybucha namiętność. Ich wzajemne relacje, głównie seksualne, przybierają na sile, podczas gdy życie Frannie staje się coraz bardziej zagrożone z powodu grasującego w okolicy mordercy. Podejrzani są wszyscy mężczyźni, którzy
mają lub mieli dla Franniejakiekolwiek znaczenie: kontrowersyjny uczeń, były chłopak (Kevin Bacon)
, a nawet sam detektyw Malloy...
Mimo wrażenia, jakie rodzi się po przeczytaniu streszczenia fabuły, Tatuaż to tylko w małej mierze historia kryminalna. Przede wszystkim jest to bowiem opowieść o namiętności, stosunkach damsko-męskich, o strachu, jaki obie płcie przeżywają gdy w grę wchodzi stały związek, o nieufności jaka jest domeną cywilizowanego, brutalnego i pogrążonego w chaosie świata. To taka wielkomiejska love story, w której ludzie próbują porozumieć się ze sobą i poznać nie poprzez rozmowy ale poprzez seks. Seks stał się we współczesnej nam rzeczywistości najważniejszym sposobem na pozbywanie się zahamowań, na odkrywanie własnych instynktów, jest też, jak już wspomniałam, głównym źródłem informacji kochanków o sobie nawzajem.
Związek głównych bohaterów ma ostry, erotyczny charakter. Cały film epatuje zmysłowością. Campion nie stroni od śmiałych, realistycznych scen, jednak pod koniec naturalizm ten, objawiający się np. w lejących się z ekranu hektolitrach krwi i nietrzymaniu moczu, robi się już z lekka niesmaczny. Ze sceny na scenę fabuła staje się coraz bardziej przewidywalna a skupianie się na relacji Frannie i Malloya tak spłyca wątek kryminalny, że zakończenie, pretensjonalne i najzwyczajniej w świecie głupawe, przywodzi na myśl niedzielnopopołudniowy serial o policjantach, niwecząc większość pozytywnych doznań, jakie zrodziły się podczas projekcji. Najwyraźniej reżyserka nie może powrócić do formy, którą prezentowała przy swoich debiutanckich produkcjach.
Mimo, iż mniej więcej od połowy film łamie się i traci na wiarygodności, ma kilka atutów, którym nie można się oprzeć. Na pewno należą do nich zdjęcia Diona Beebe - mroczne, nieciepliwie kręcone kamerą z ręki, jednocześnie piękne i przerażające, tworzą duszną, pasującą do tego erotycznego thrillera atmosferę.
Nie można tu też zapomnieć o obsadzie. Bardzo ciekawa rola przypadła Markowi Ruffalo, dotąd niezbyt u nas znanemu aktorowi. Grany przez niego Malloy to człowiek z jednej strony bardzo intrygujący, namiętny brutal o którym marzą kobiety leżąc samotnie wieczorami w łóżku, z drugiej strony lekceważący i budzący mnóstwo podejrzeń człowiek, który swoją policyjną władzę umie wykorzystywać także i w niecnych celach. Cieszy mnie, że w końcu Ruffalo doczekał się filmowej propozycji na miarę swoich możliwości.
Aktorowi udało się stworzyć wiarygodny duet z Meg Ryan, która Tatuażem zrywa z wizerunkiem słodkiej blondyneczki z komedii romantycznych. Wprawdzie nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jej charakteryzacja i sposób gry tendencyjnie przypominają Nicole Kidman (która zresztą początkowo miała zagrać Frannie ale zrezygnowała, ograniczając się tylko do fotela producentki), ale trzeba przyznać, że to być może najlepsza kreacja w karierze popularnej dziewczyny z sąsiedztwa.
Zrobiłabym duży błąd nie wspominając tu o Kevinie Baconie, który również wystąpił tu w dość nietypowej dla siebie roli, wcielając się w postać lekko niezrównoważonego, wciąż zainteresowanego odnowieniem związku byłego chłopaka Frannie. Za każdym razem, gdy aktor pojawia się na ekranie skupia na sobie uwagę, dodając filmowi lekkiego dreszczyku.
Nie da się jednoznacznie ocenić Tatuażu. Na pewno nie jest film, którego spodziewalibyśmy się po tak utalentowanej reżyserce jak Jane Campion. Wielu jej fanom na pewno się nie spodoba. Myślę jednak, że warto go zobaczyć, choćby po to, by wyrobić sobie o nim własne zdanie.