Popularna aktorka i polityczna aktywistka Susan Sarandon nigdy nie powstrzymywała się przed wyrażaniem swoich opinii - nawet tych najbardziej kontrowersyjnych. Jednak to, co ostatnio zaczęła opowiadać, budzi konsternację nawet u jej największych fanów i najwierniejszych przyjaciół.
Popularna aktorka i polityczna aktywistka Susan Sarandon nigdy nie powstrzymywała się przed wyrażaniem swoich opinii - nawet tych najbardziej kontrowersyjnych. Jednak to, co ostatnio zaczęła opowiadać, budzi konsternację nawet u jej największych fanów i najwierniejszych przyjaciół.
Ci ostatni zaczynają już przypuszczać, że Susan z wiekiem zdziwaczała do takiego stopnia, iż w tej chwili niebezpiecznie balansuje na granicy paranoi. Co takiego wygłasza znana z występów w "Thelmie i Louise" oraz "Kliencie" artystka?
Życie na podsłuchu
Susan Sarandon przypuszcza, że od jakiegoś czasu znajduje się pod stałą obserwacją amerykańskiego rządu, który praktycznie przejął kontrolę nad jej życiem. Co więcej, wspólnie z reżyserem Michaelem Moore'em twierdzi, że jej telefon jeszcze do niedawna znajdował się na podsłuchu.
Persona non grata?
Słysząc wypowiedź swojej koleżanki Michael Moore, autor kontrowersyjnych dokumentów "Zabawy z bronią" oraz "Fahrenheit 9/11", poszedł jej w sukurs, dodając: "Sam podejrzewam, że wszystko, co piszę w wiadomościach e-mail albo mówię przez telefon jest stale monitorowane".
Aktywna działaczka
Aktorka brała także udział w ubiegłorocznych manifestacjach ruchu "Occupy Wall Street" i znana jest z nawoływania do całkowitej i bezwzględnej akceptacji trans-, homo- i biseksualistów. Pozostaje zapytać, czy tego typu działalnością można ściągnąć na siebie uwagę służb specjalnych?
Naraża się na ośmieszenie?
Sarandon jest jedną z najbardziej znanych i cenionych aktorek amerykańskich, jak również jedną z rekordzistek pod względem nominacji do najważniejszych nagród filmowych w tym kraju.
Była w sumie siedmiokrotnie nominowana do Złotego Globu, nigdy nie zdobywając statuetki, pięciokrotnie zaś do Nagrody Akademii, otrzymując trofeum za rolę siostry Helen w filmie Tima Robbinsa „Przed egzekucją” (1995).
Według opinii dziennikarzy, potrafi inteligentnie wykorzystać pozytywne strony bycia gwiazdą, jednak tym, co robi ostatnio, zwyczajnie naraża się na ośmieszenie. A co wy o tym myślicie? (mf/gk)