Mówisz Sylvester Stallone, myślisz John Rambo i Rocky Balboa. Jeden z największych twardzieli Hollywood kończy dziś 70 lat! Choć nigdy nie był on uznawany za aktora z najwyższej półki, zdołał na stałe zapisać się w historii kina.
Stallone ma na swoim koncie zarówno filmy, które okazywały się wielkimi przebojami, jak i produkcje, na które należałoby spuścić zasłonę milczenia. Z okazji jubileuszu gwiazdora postanowiliśmy przyjrzeć się tylko jasnym stronom jego aktorskiej kariery. Oto siedem najlepszych filmów z udziałem Sylvestra Stallone’a. Przypomnijmy sobie obrazy, w których gwiazdor wspinał się wyżyny swojego talentu!
''Rocky'' (1976)
Sylvester Stallone po raz pierwszy pokazał się szerszej publiczności w komedii erotycznej Mortona Lewisa „Przyjęcie u Kitty i Studa”. Zanim nadeszły czasy jego wielkiej sławy, Stallone łapał się przeróżnych ról, zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych. W 1971 roku znalazł się nawet w obsadzie filmu Woody’ego Allena – „Bananowy czubek”. Ogromnym przełomem w karierze aktora okazał się „Rocky” w reżyserii Johna G. Avildsena. Obraz ten przyniósł Stallone’owi ogromną popularność oraz pierwszą nominację do Oscara.
„Rocky” jest bez wątpienia jednym z najlepszych filmów w całym dorobku Stallone’a. Głowna rola boksera-amatora, który dostaje nieoczekiwanie szansę walki o tytuł mistrza świata, doskonale uwydatniała wszystkie największe atuty aktora. Stallone udowodnił, że świetnie czuł się w kreacji bezwzględnego charakteru o wrażliwej duszy. Postać Rocky’ego w jakimś stopniu odzwierciedlała też faktyczną sytuację zawodową amerykańskiego aktora, który bezskutecznie starał dostać się do hollywoodzkiej pierwszej ligi. Szansa na odniesienie sukcesu pojawiła się nieoczekiwanie, a Stallone w pełni ją wykorzystał.
''Ucieczka do zwycięstwa'' (1981)
Wielki komercyjny sukces „Rocky’ego” sprawił, że nazwisko Sylvestra Stallone’a stało się atrakcyjne w środowisku filmowym. Aktor w ciągu kilku następnych lat nie pojawiał się jednak wyjątkowo często na wielkim ekranie. Jednym z ciekawszych zawodowych przedsięwzięć, w jakim wziął on udział po pierwszej odsłonie historii niespełnionego boksera, jest dramat sportowy – „Ucieczka do zwycięstwa”.
Film Johna Hustona to pełna pasji opowieść o grupie jeńców wojennych, którzy mają rozegrać mecz piłki nożnej z niemieckimi oficerami. Przetrzymywani w obozie amerykańscy żołnierze chcą wykorzystać piłkarskie spotkanie do organizacji spektakularnej ucieczki. Sylvester Stallone wcielił się w tym filmie w rolę kapitana Roberta Hatcha. Aktor miał okazję zagrać w tej produkcji m.in. obok Michaela Caine’a, Maxa von Sydowa, a także… Pelego, Bobby’ego Moore’a i Kazimierza Deyny!
''Rambo: Pierwsza krew'' (1982)
Gdy Sylvester Stallone zdołał już po raz trzeci wcielić się w rolę Rocky’ego, wielu krytyków sądziło, że aktor na zawsze utkwił w kreacji nieposkromionego pięściarza. Stallone po nagłym wyhamowaniu kariery ponownie jednak zdołał podbić serca widzów, tym razem występem w ponadczasowym filmie Teda Kotcheffa – „Rambo: Pierwsza krew”.
Trudno chyba wyobrazić sobie, by ktokolwiek inny mógłby wcielić się w główną postać tego obrazu. Film opowiada historię weterana wojny w Wietnamie, który przybywa do pewnego miasteczka w celu odwiedzenia starego znajomego z frontu. Na miejscu popada on w konflikt z nadgorliwymi policjantami. Funkcjonariusze wyruszają w pościg za włóczęgą, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest on byłym komandosem, który potrafi poradzić sobie w każdej sytuacji. Stallone jako John Rambo zaprezentował się wręcz wybitnie – aktor idealnie wpasował się w kreację bezwzględnego twardziela gotowego na największe poświęcenie. Udział w produkcji Kotcheffa sprawił, że Stallone nie tylko umocnił swoją pozycję w Hollywood, ale też stał się legendą sensacyjnego kina lat 80.
''Człowiek demolka'' (1993)
Przełom lat 80. i 90. nie był dla Stallone’a dobrym okresem w karierze. Po sukcesie pierwszej części „Rambo” aktor angażował się w produkcje, których jakość często pozostawiała wiele do życzenia. Nazwisko Stallone wciąż było gorącym hollywoodzkim towarem, jednak głównie dla krytyków, którzy nie pozostawiali na gwiazdorze suchej nitki. Wśród wielu obrazów z udziałem Sylvestra Stallone’a po jego występie w „Rambo” na uwagę zasługuje jedynie „Człowiek demolka” w reżyserii Marco Brambilly.
Obraz ten to opowieść o pewnym psychopacie ściganym przez niezłomnego policjanta Johna Spartana (w tej roli wystąpił właśnie Sylvester Stallone). Złoczyńca porywa autobus pełen pasażerów, których następnie zabija. Winą za śmierć niewinnych osób obarcza się funkcjonariusza. Ten wraz z głównym winowajcą zostaje w ramach resocjalizacji poddany procesowi zamrożenia. Mężczyźni budzą się do życia po ponad dwudziestu latach. Psychopatyczny Phoenix ucieka z więzienia w trakcie przesłuchania. W ślad za nim udaje się Spartan. „Człowiek demolka” to jak sama nazwa wskazuje pełen akcji i dynamizmu film, na którym trudno się nudzić. Prawdziwy klasy ery VHS oraz pozostająca na długo w pamięci konfrontacja Stallone’a z Wesleyem Snipesem.
''Cop Land'' (1997)
W zestawieniu najlepszych filmów z udziałem Sylvestra Stallone’a nie mogło zabraknąć obrazu Jamesa Mangolda – „Cop Land”. To jedna z najbardziej niedocenionych ról w karierze tego aktora. Pomimo gry u boku takich tuz, jak chociażby Robert de Niro, Ray Liotta oraz Harvey Keitel, Stallone potrafił niezwykle dobrze oddać tragizm swojej postaci i mocno zapisać się swoją kreacją w pamięci widzów.
„Cop Land” to opowieść o wielkim skandalu korupcyjnym wewnątrz policji, który próbują zatuszować zamieszani w aferę funkcjonariusze. Sylvester Stallone wcielił się w tym filmie w postać w cierpiącego na częściową głuchotę szeryfa Freddy’ego Heflina. Bohater ten jest osobą bezstronną w całym konflikcie między przekupnymi policjantami a prowadzącym śledztwo wydziałem spraw wewnętrznych. Pewnego dnia szeryf zostaje wytypowany na wywiadowcę, który ma znaleźć dowody przeciwko podejrzanym funkcjonariuszom. Heflin staje w obliczu trudnego wyboru – pozostać lojalnym wobec dobrych znajomych, czy też dowieść sprawiedliwości i uzyskać upragniony awans.
''Niezniszczalni 2''
Seria „Niezniszczalni” raczej nie cieszy się zbyt dużym uznaniem krytyki, jednak trzeba przyznać, że dla miłośników klasycznych filmów akcji stanowi bardzo atrakcyjną rozrywkę. O ile pierwsza część kinowego hitu daleka była od ideału, o tyle druga odsłona przygód największych twardzieli wielkiego ekranu mogła spodobać się nawet najbardziej wybrednym widzom.
W filmie Simona Westa Stallone wciela się w postać Barneya Rossa – dowódcy grupy najemników, którzy specjalizują się w wykonywaniu misji z gatunku niemożliwych do realizacji. W drugiej części „Niezniszczalnych” komandosi chcą pomścić śmierć jednego ze swoich członków. Ich celem staje się szef organizacji terrorystycznej – Jean Vilain. W rolach głównych obok Stallone’a pojawili się m.in. Jason Statham, Cuchk Norris, Bruce Willis i Jean Claude- Van Damme. Co jak co, ale w takim towarzystwie Stallone czuje się jak ryba w wodzie.
''Creed: Narodziny legendy''
Gdy wydawało się, że Stallone ma już za sobą najlepsze lata kariery, a kolejne odsłony filmów o Rocky’m są już zwykłym odcinaniem kuponów, nieoczekiwanie aktor zaskoczył wszystkich swoim występem w filmie Ryana Cooglera – „Creed: Narodziny legendy”. Niezwykle wyważona i przemyślana kreacja dawnego mistrza ringu, a obecnie trenera prosperującego zawodnika przyniosła Stallone’owi statuetkę Złotego Globu i nominację do Oscara.
„Creed: Narodziny legendy” to opowieść o niezwykle zdolnym młodym bokserze. Aby odnieść upragniony sukces, zawodnik zwraca się po pomoc do dawnego rywala swojego ojca – Rocky’ego Balboa. Między dwójką bohaterów zawiązuje się niezwykła, choć trudna więź. Stallone doskonale sprawdził się w roli doświadczonego sportowca, który musi skonfrontować się z niepokornym i żywiołowym podopiecznym. Bez dwóch zdań jeden z najlepszych filmów w całej karierze aktora.
(W. Chentkiewicz)